Czytaj i wejdź do gry: „Mężczyzna, który tańczył tango” i „Szachownica flamandzka”
W ramach kampanii społecznej promującej czytelnictwo chcemy zachęcić Was do sięgnięcia po powieści rozgrywające się w świecie sportu lub mające ten świat za tło. Książki poleca Paweł Fleszar, dziennikarz sportowy i autor kryminałów.
Jeśli ktoś lubił w dzieciństwie/młodości książki przygodowe, a potem z nich wyrósł, tudzież ktoś, kto jest metrykalnie młody, ale Verne, Szklarski, Twain czy Stevenson wydają mu się anachroniczni - każdy z nich powinien sięgnąć po Arturo Pereza-Reverte.
On umie roztoczyć aurę tajemnicy i przygody przed czytelnikami w każdym wieku. Ten hiszpański pisarz to Dan Brown plus talent literacki, inteligencja w konstruowaniu fabuły i wiedza wykraczająca poza popularne przewodniki. Koktajl sensacji, historii, uczuć, sztuki i polityki.
W przypadku „Mężczyzny, który tańczył tango” dynamika narracji nie była największą ambicją autora. Za to powstała opowieść tak elegancka, jak tango bohaterów na transatlantyku o wdzięcznej nazwie "Cap Polonio", a chwilami tak namiętna i dzika jak tańce w spelunkach Buenos Aires. Popis señora Arturo, który potrafi nasycić atmosferę erotyzmem na długo przed tym, zanim Mercedes i Max upadną na łóżko.
To także podróż do Nicei, Sorrento, Neapolu, Buenos sprzed lat - miejsc, których już nie ma, a tutaj pulsują życiem i barwami, pociągają tajemniczością.
I jest mecz szachowy pomiędzy mistrzem świata a pretendentem, rozgrywany przed ponad półwieczem, kiedy takie konfrontacje bywały wydarzeniami nie tylko sportowymi. Wymyśleni zawodnicy i jak najprawdziwsza KGB, a wszyscy splątani intrygą, której rozwiązanie zależy m.in. od tego, czy pionek zostanie przesunięty o jedno czy o dwa pola. Czyż to nie brzmi jak majstersztyk?
„To są szachy. Sztuka kłamania, zabijania i wojny" - mówi Mercedes, bohaterka „Tanga starej gwardii” (to oryginalny tytuł „Mężczyzny…”) . Arturo Perez-Reverte oparł jednak na tej grze aż dwie pasjonujące historie.
Więcej "królewskiej gry", ale też - paradoksalnie - więcej biglu w akcji jest w "Szachownicy flamandzkiej", gdzie ludzie są mordowani w rytm przewidywanych ruchów partii widniejącej na starym obrazie. Mamy piękną Julię, konserwatorkę dzieł sztuki, złośliwy humor w starciach jej wulgarnej przyjaciółki i mentora antykwariusza-geja. Jest wyalienowany geniusz szachowy, częsty u Pereza-Reverte motyw zdrady, historia wielkiego malarstwa i współczesne ulice Madrytu. "Na szachownicy można zrealizować zamysły, które w praktyce, to znaczy w rzeczywistym życiu, zdają się niewykonalne".
Autor "Klubu Dumas", cudownego, a jednocześnie trzymającego w napięciu hymnu o miłości do książek i czytania, jak na ironię zyskał sławę poza krajami hiszpańskojęzycznymi, kiedy Roman Polański wraz ze scenarzystami wykastrował tę powieść i nakręcił z tego "Dziewiąte wrota". Skądinąd dobry film, ale mający się tak do pierwowzoru, jak jedna butelka wina do dwóch. Mniejsza dawka może przynieść przyjemność, ale większa - prawdziwe upojenie.
W czasach, gdy wielu dziennikarzy realizuje swoje ambicje pisząc książki w wolnych chwilach (lub po prostu, kiedy zwolnią ich z roboty), warto sięgnąć po Arturo Pereza-Reverte, aby uwierzyć, że między tymi dwoma światami da się przejść na czele rzeszy czytelników. Ponad dwadzieścia lat był korespondentem wojennym. Już od ostatniej fazy tamtego okresu, a potem przez kolejne trzy dekady stworzył biblioteczkę znakomitych lektur; poza wymienionymi choćby: "Ostatnią bitwę Templariusza", "Fechmistrza", "Królową południa" i „Cmentarzysko bezimiennych statków”.
Paweł Fleszar przez ponad dwadzieścia lat pisał o siatkówce w dziennikach „Tempo” i „Przegląd Sportowy”, w magazynie „Super Volley” i na stronie internetowej „sportkrakowski.pl”. Wydał trzy powieści kryminalne – kolejno: „Powódź”, „piekło-niebo” i „Smog”.
Powrót do listy