Czytaj i wejdź do gry: „Środkowy napastnik zginie o zmierzchu”
W ramach kampanii społecznej promującej czytelnictwo chcemy zachęcić Was do sięgnięcia po powieści rozgrywające się w świecie sportu lub mające ten świat za tło. Książki poleca Paweł Fleszar, dziennikarz sportowy i autor kryminałów.
Dla urozmaicenia, po lekturze biografii gwiazd piłkarskich warto sięgnąć po książkę, która jest fikcją nie udającą autentyzmu, a osadzoną w realiach Barcelony. Kryminałem rozgrywającym się częściowo w jednym z najpopularniejszych klubów świata.
To tam przychodzą anonimy podsumowane tytułową groźbą - "Środkowy napastnik zginie o zmierzchu" - co staje się powodem zatrudnienia prywatnego detektywa, Pepe Carvalho. Nie jest on "Latino Marlowe", a autor, Manuel Vazquez Montalban, nie naśladuje Raymonda Chandlera, jednak bohaterowie mają pewne wspólne cechy. Akcja hiszpańskiej powieści jest znacznie wolniejsza, za to z każdego akapitu wyziera sarkastyczny humor. Chwilami nawet nie można być pewnym, czy autor akurat nie kpi ze zjawisk obcych czytelnikowi, charakterystycznych dla tamtego miasta, jego rzeczywistości i obyczajowości.
Za to łatwo rozpoznawalny jest pokaźny zbiór obscenów, nie tylko językowych.
„Środkowy napastnik zginie o zmierzchu” to czternasta z 23 części cyklu o Carvalho, trwającego 32 lata. Powstała po półmetku, w 1989 roku, trzy lata później pisarz znowu sięgnął po sportową tematykę, tworząc "Sabotaż olimpijski". Zresztą wątek igrzysk, do których przygotowuje się Barcelona pojawia się już w "Środkowym napastniku...". A najzabawniej po upływie ćwierć wieku brzmi fragment:
"- To na pewno Arabowie, szefie.
- Jacy Arabowie?
- Szejkowie arabscy. Wywożą wszystkich dobrych piłkarzy do tych miast na pustyni, żeby tworzyć niezwyciężone drużyny na zamówienie."
Wówczas było to zmyślenie, dzisiaj zadziwia profetycznym przesłaniem. Najpierw szejkowie kupili europejskie kluby i stworzyli w nich niezwyciężone drużyny (vide Manchester City czy Paris Saint Germain). Potem załatwili sobie mistrzostwa świata i w miastach na pustyni wybudowali stadiony. A 24 lata po publikacji powyższego dialogu do Saudi Professional League udali się Ronaldo, Benzema, Neymar, Mane, Firmino, Mahrez i wielu innych, niekoniecznie w wieku przedemerytalnym.
Montalban szydzi z piłkarzy, działaczy, dziennikarzy. Szydzi też z rzeczy, o które sam walczył. W swojej publicystyce politycznej poruszał tematykę suwerenności Katalonii, flirtował z komunizmem, krytykował reżim generała Franco. W wieku 50 lat widzi już niuanse i cienie, a prezesa "Barcy" ośmiesza wkładając mu w usta patetyczny opis jego drużyny: "symbolicznej i nieuzbrojonej armii Katalonii".
Ładnie komponuje się to z hasłem "Więcej niż klub", powtarzanym od lat, aż ustaliło się jako komercyjny slogan reklamowy.
Co nie znaczy, że to hasło nie wiąże się również z tradycją "Blaugrany", ale żeby te związki lepiej zobaczyć i zrozumieć warto poczytać Montalbana, a posłuchać Lluisa Llacha, który w wielu kręgach stał się sławny na długo wcześniej, zanim jego piosenka zabrzmiała z głośników podczas pożegnania Pepa Guardioli.
Na Youtube można znaleźć fragmenty koncertu, który Llach dał na Camp Nou w 1985 roku. Niepozorny, natchniony facet z gitarą, skromny akompaniament i cudowna, poruszająca atmosfera – ponad sto tysięcy ludzi pali światełka i śpiewa refreny najpiękniejszych pieśni, między innymi tej, na której wzorował się Jacek Kaczmarski tworząc „Mury”.
Paweł Fleszar przez ponad dwadzieścia lat pisał o siatkówce w dziennikach „Tempo” i „Przegląd Sportowy”, w magazynie „Super Volley” i na stronie internetowej „sportkrakowski.pl”. Wydał trzy powieści kryminalne – kolejno: „Powódź”, „piekło-niebo” i „Smog”.
Powrót do listy