Dali się zaskoczyć, ale nie ograć
Nie tego Skra Bełchatów spodziewała się po Knack Randstad Roeselare. Na prawym skrzydle oczekiwali Ivana Contrerasa. Niespodzianka o imieniu Hendrik nazwisku Tuerlinckx nie zdołała namieszać.
Tego zawodnika i jego kolegów Skra skutecznie powstrzymała. Tak jak Rudnicki Kragujevac niepokonani dotąd Belgowie z łódzkiej Areny zapamiętają skuteczną zagrywkę i dobry blok bełchatowian. Najlepiej za linią dziewiątego metra radził sobie Stephane Antiga - autor trzech asów. Łącznie Skra zaliczyła ich osiem (rywale - trzy).
Stąd tak nieskuteczne ataki przyjezdnych. Zwłaszcza, że na prawym skrzydle zabrakło Meksykanina - Ivana Contrerasa. To on dołożył łącznie 41 punktów do dwóch poprzednich zwycięskich meczów Belgów. - Spodziewaliśmy się, że właśnie on wyjdzie na boisko od pierwszej piłki. Wiedzieliśmy, że nie zagrał w ostatnim meczu Pucharu Belgii z Noliko Masseik. Sądziliśmy, że szykowany jest na spotkanie z nami, które wydawało się równie ważne - mówił trener gospodarzy Jacek Nawrocki.
Bo dwa najsilniejsze belgijskie zespoły - Knack i Noliko charakteryzuje się tak - "szykowane na Ligę Mistrzów". Tym razem priorytet okazał się jednak inny. - Contreras ma małe problemy z łydką i trener oszczędził go przed następnym spotkaniem - w sobotę gramy ważny mecz w Pucharze Belgii - znowu z Noliko Masseik - wyjaśnił rozgrywający Knack Frank Depestele. - To będzie ciężki mecz, który musimy wygrać. Ale Tuerlinckx to nasz podstawowy zawodnik z krajowej lidze. Dzisiaj nie mogliśmy ryzykować wystawiając Contrerasa, ale oczywiście chcieliśmy wygrać.
Dowody na to znajdziemy dopiero w trzeciej partii. To podopieczni Jacka Nawrockiego byli "pod ścianą". Goście więcej i skuteczniej atakowali, bo wreszcie poprawili odbiór. - W dwóch pierwszych setach mieliśmy z tym problem. Ale w trzeciej partii już zagraliśmy lepiej i pokazaliśmy, że możemy grać na równi ze Skrą - powiedział.
Wyrównana to dopiero była końcówka. Skra najpierw broniła piłek setowych, by chwilę później mieć w górze meczbola. Na szczęście dla Skry - to ona zgarnęła ostatni (34.!) punkt. Na nieszczęście dla atrakcyjności widowiska - po błędzie rywali. Zdaniem sędziego błąd przełożenia popełnił środkowy Knack - Dragan Radovic.
- To był głupi błąd. Ale to nie my jesteśmy sędziami. Arbitrzy muszą podejmować trudne decyzje, a my robimy tylko to, co możemy - komentował Depestele, nie złoszcząc się ani na takie zakończenie meczu, ani na jego przebieg. - W kluczowych momentach Skra dobrze blokowała. O ich zwycięstwie zadecydowały detale. Może gdyby udało się w jakimś momencie zdobyć dwa punkty więcej, złapać kontakt, to... - gdyba rozgrywający, kwitując wszystko krótkim "That's ok.!".
Gdybać o wynikach rundy rewanżowej nie chce Piotr Gacek. - Wykonywaliśmy nasze założenia, ale nie zawsze skutek był taki, jakbyśmy chcieli. Jest jeszcze nad czym pracować - powiedział. Zwłaszcza, że dwa z trzech spotkań rewanżowych Skra zagra na wyjeździe. Najbliższy mecz w Lidze Mistrzów - ponownie przeciwko Knack - 6-go stycznia w Roeselare.
Powrót do listy