Damian Boruch: liczymy na zwycięstwo z Rzeszowem!
Środkowy Jastrzębskiego Węgla od początku sezonu pokazuje się z bardzo dobrej strony. W spotkaniu z ZAKSĄ był wyróżniającą się postacią swojej drużyny, która urwała mistrzom Polski punkt na ich terenie i trzecim najlepiej punktującym zawodnikiem, po Muzaju i Olivie.
PLUSLIGA.PL: Szybko pozbieraliście się po porażce z MKS-em Będzin, a co najważniejsze, mimo przegranej z ZAKSĄ 2:3 mogliście wracać do domu z podniesionymi głowami.
DAMIAN BORUCH: Jak już wcześniej było mówione, w spotkaniu z Będzinem otrzymaliśmy zimny prysznic i do następnego ligowego starcia porządnie się zebraliśmy. Było blisko, bo mieliśmy pięć czy nawet sześć piłek meczowych, ale zabrakło chyba odrobiny szczęścia. Zepsuliśmy pechowo zagrywkę, albo piłka nieszczęśliwie się odbiła. To były naprawdę drobne błędy, ale one zdecydowały, że potyczkę z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle skończyliśmy tylko z jednym punktem. Z drugiej strony, mamy mały podwód do radości, ponieważ ten mecz był rewelacyjny.
W zeszłym roku ZAKSA mocno dała wam się we znaki, tym razem to wy napsuliście im krwi.
DAMIAN BORUCH: To prawda, w tamtym roku byli dla nas nie do ruszenia. Dlatego tym bardziej jesteśmy zadowoleni, że na terenie mistrza Polski udało nam się pokazać dobrą siatkówkę. Jak widać, można powalczyć z każdym. Po porażce z Będzinem, w Kędzierzynie-Koźlu wyszliśmy na boisko z zupełnie innym nastawieniem. Być może trochę zlekceważyliśmy Będzin i dostaliśmy srogą lekcję, która z pewnością zadziała pozytywnie, bo tym razem walczyliśmy o każdą piłkę, do końca.
Konfrontacja z ZAKSĄ dała wam odpowiedź jaki jest w tym roku rzeczywisty potencjał Jastrzębskiego Węgla?
DAMIAN BORUCH: Myślę, że po części tak było. Wiadomo, że przed rywalizacją z teoretycznie lepszymi drużynami spinamy się bardziej, chcemy pokazać jak najwięcej. Czasami może to zadziałać odwrotnie i zdeprymować zespół, bo będzie chciał zagrać za dobrze, za dokładnie itp. Ale w naszym przypadku tak się nie stało. Kibice zobaczyli bardzo fajne spotkanie, które trzymało w napięciu.
Przed sezonem trener Lebedew powiedział mi, że jeśli zespół skończy rozgrywki poza pierwszą piątką, będzie mocno rozczarowany. A pan?
DAMIAN BORUCH: Myślę, że na to pytanie będę mógł odpowiedzieć za półtora tygodnia, kiedy będziemy już po meczach z Resovią i Skrą. To także są bardzo mocne zespoły i do walki z nimi musimy przystąpić z takim nastawieniem, jak wyszliśmy na ZAKSĘ. To będzie ciąg dalszy weryfikacji naszego potencjału. Na pewno teoretycznie mamy szanse na pierwszą piątkę, ale praktycznie nie zależy to tylko od nas. Zobaczymy jak będę prezentowały się inne drużyny. My na pewno będziemy dawać z siebie wszystko.
Jest fajna atmosfera, jest zrozumienie w zespole. To powinno sprzyjać w osiągnięciu dobrego wyniku?
DAMIAN BORUCH: Nie możemy wychodzić na mecz z nastawieniem, że każdy gra sobie. Siatkówka to sport zespołowy, cały czas staramy się o tym pamiętać. Jesteśmy kolektywem, taką małą rodziną, musimy wspierać się na boisku i poza nim. Nawet jeśli zdarzają się jakieś spięcia, bo one muszą się zdarzać, to są szybko wyjaśniane i zapominane.
Na środku siatki na razie nie ma u was pewniaków, jest sporo rotacji w wyjściowej szóstce.
DAMIAN BORUCH: Myślę, że na to kto wybiega na boisko w wyjściowym składzie wpływa przede wszystkim praca na treningach. Kto najlepiej się prezentuje, ten trafia do startowej szóstki. Faktycznie, jest dużo rotacji, także w trakcie meczu, nikt nie ma miejsca danego na zawsze. Każdy chce grać, każdy stara się wywalczyć miejsce na boisku, ale niestety, nie wszyscy mogą grać.
Z mistrzem Polski rozegraliście świetne zawody, jak będzie w najbliższy piątek, w konfrontacji z wicemistrzem?
DAMIAN BORUCH: Na swoim boisku gra się dużo lepiej niż na wyjeździe i mam nadzieję, że potwierdzimy do w potyczce z Asseco Resovią Rzeszów. Na pewno nie zamierzamy powtórzyć wpadki z Będzinem! W zeszłym sezonie grało nam się całkiem dobrze z Rzeszowem, nawet wygraliśmy na ich terenie. Liczymy na zwycięstwo, a jak będzie - zobaczymy.
Powrót do listy