Damian Dacewicz: cały czas przegrywamy przez błędy
- Cały czas przegrywamy przez błędy. Staje się to już męczące. Jednak codziennie walczymy, ciężko trenujemy, żeby to poprawić. Tyle ile zostało nam możliwości do końca, tyle razy będziemy myśleć o tym, że możemy wygrać każde spotkanie, bo teoretycznie jest to możliwe. Nadal mamy szansę, żeby wejść do ósemki, ale jak będzie w praktyce to czas pokaże - mówi Damian Dacewicz, drugi trener Wkręt-metu AZS Częstochowa.
PlusLiga: W 11. kolejce PlusLigi przegraliście z Indykpolem AZS Olsztyn 1:3. Drużyna zagrała dwa dobre sety, ale w końcówce znowu popełniła proste błędy. Czy nie jest tak, że zawodnikom gra się trudniej z zespołami teoretycznie słabszymi?
Damian Dacewicz: Zgodzę się z tym stwierdzeniem, że zawodnikom gra się trudniej mecze właśnie z zespołami teoretycznie słabszymi. Faktycznie wtedy istnieje większa szansa, żeby wygrać z przeciwnikiem, który jest bardziej zbliżony poziomem i umiejętnościami do nas. Jednak w bezpośredniej konfrontacji i tak wychodzi, że są to lepsze zespoły od nas, bardziej doświadczone. W składzie drużyn AZS-u Olsztyn, czy Trefla znajdziemy kilku zawodników, "ligowców", którzy mają większe doświadczenie od nas. Ta przewaga jest bardzo widoczna. My cały czas walczymy z limitem błędów. Jeżeli udało nam się w tym ostatnim meczu z Olsztynem popełnić tych błędów mniej, niż w poprzednim spotkaniu, to jest jakiś postęp. Co nie zmienia faktu, że olsztynianie popełnili tych błędów jeszcze mniej. My w secie robiliśmy 6-7 błędów, a oni 2-3. I o te cztery błędy byli lepsi w końcówce. A najgorsze jest to, że te błędy przydarzały się nam w końcówkach. Zepsuliśmy trzy zagrywki, mieliśmy słabe przyjęcie. W takiej sytuacji trudno jest zgubić już kogokolwiek w PlusLidze jeżeli ma się piłkę na trzecim metrze. Wiadomo, że przeciwnik postawi podwójny blok. Potem nie mogliśmy skończyć ataku. Prawda jest taka, że cały czas przegrywamy przez błędy. Dla nas jest już to męczące. Jednak codziennie walczymy, ciężko trenujemy, żeby to poprawić. Tyle ile zostało nam szans do końca, tyle razy będziemy myśleć o tym, że możemy wygrać każde spotkanie, bo teoretycznie jest to możliwe. Nadal mamy szansę, żeby wejść do ósemki, ale jak będzie w praktyce to czas pokaże.
- Po tylu porażkach w sezonie, jak jeszcze można zmotywować młodych zawodników do treningów, do kolejnych meczów?
- Po porażce przychodzi czas na chwilę refleksji, analizę, zwrócenie uwagi na poszczególne akcje, wytknięcie błędów oraz wyjaśnienie tego, co zadecydowało o tym, że przegraliśmy kolejne spotkanie. Potem trzeba o tym wszystkim jak najszybciej zapomnieć. Zapomnieć o tym, że przegrało się mecz. Pamiętać jedynie o tym, żeby w następnym nie popełniać takich błędów. Jeśli chodzi o drużynę, to zbiera się ona w całość samoistnie do następnego spotkania. Mamy świadomość, że z meczu na mecz będzie nam coraz trudniej, ponieważ w drugiej rundzie wszystkie zespoły grają lepiej. My musimy dalej walczyć ze swoimi problemami. Ale tak jak powiedziałem wcześniej drużyna zbiera się po weekendzie na treningu, a naszym celem jest najbliższy przeciwnik. Teraz w sobotę zagramy na wyjeździe z Effectorem Kielce, potem z AZS-em Warszawa, a w międzyczasie pojedziemy do Jastrzębia na mecz VI rundy Pucharu Polski. Stawiamy przed sobą krótkie cele. Do świąt zrobimy wszystko, żeby jak najsolidniej pracować na treningu i w końcu odnieść zwycięstwo. Czy to będzie na wyjeździe, czy to będzie u nas nie ma znaczenia. Z każdego będziemy się tak samo cieszyć.
- Wspomniałeś o najbliższym meczu AZS-u. W sobotę zagracie z Effectorem, zawodnicy na pewno będą chcieli się zrewanżować za porażkę w pierwszej rundzie fazy zasadniczej. Zwłaszcza, że do tego zwycięstwa wtedy zabrakło naprawdę niewiele.
- W pierwszym spotkaniu zwycięstwo było bardzo blisko. Jeżeli poczujemy, że rywal jest w naszym, to będzie szansa zrewanżować się za tamtą porażkę. Po zawodnikach widać, że oni bardzo chcą wygrać. Najważniejsze jest, żeby zająć się swoją grą, a nie spoglądać na tablice wyników. Coraz częściej widzę, że chłopaki koncentrują się na tym co dzieje się na boisku. Kiedyś zaczniemy wygrywać końcówki setów. Oby to było w Kielcach.