Damian Dacewicz: powinniśmy wygrać 3:0
Przez te trzy sety wychodziło nam wszystko i trzeba było postawić tylko tą kropkę nad „i”. W spotkaniu z Politechniką Warszawską nie udało się tego zrobić - mówi o przegranym meczu z „Inżynierami” w rozmowie z PlusLigą Damian Dacewicz, drugi trener Tytana AZS Częstochowa.
PlusLiga: AZS Częstochowa prowadził z Politechniką Warszawską 2:0, na wyciągniecie ręki było zwycięstwo w kolejnej partii. Czym tłumaczyć sytuacje, kiedy drużyna prowadziła 24:18 i przegrała seta 25:27?
Damian Dacewicz: Po pierwsze nie powinniśmy tak rozegrać tej końcówki, gdzie błędy się mnożyły i straciliśmy pewność siebie. Tą pewność siebie odebrał nam Paweł Mikołajczak, który stanął na zagrywce. Nie spodziewaliśmy się, że po jego krótkim wejściu, bo wiedzieliśmy, że ma trudną zagrywkę, stać go będzie na tyle dobrych zagrań w polu zagrywki. Miał dzisiaj swój dzień. Chciał pokazać się tutaj z jak najlepszej strony i to mu się udało.
- W górze była piłka setowa dla AZS-u, więc właściwie Paweł Mikołajczak, jak i cały zespół nie miał już nic do stracenia i jak było widać ryzyko się opłaciło.
- Praktycznie dostał wolną rękę na zagrywce, bo Warszawa nie miała nic do stracenia i akurat w tym trzecim secie odwrócił losy tego pojedynku.
- Można powiedzieć, że wejście Pawła Mikołajczaka na boisko to jest analogiczna sytuacja to tej, którą oglądaliśmy w ostatnim meczu Częstochowy z Gdańskiem, kiedy na parkiet wszedł Michał Kamiński i odwrócił losy spotkania.
- Tak zgadza się. To jest analogia do tamtego pojedynku. Tylko, że teraz poszło w drugą stronę. To przeciwnicy wykorzystali praktycznie ostatnią, jedyną szanse na to, żeby jeszcze coś w tym meczu ugrać i to im się udało.
- Mimo porażki, te dwa pierwsze sety i połowa trzeciego w wykonaniu Akademików można ocenić bardzo wysoko.
- Te trzy pierwsze sety uważam, że graliśmy dobrze. Kontrolowaliśmy sytuację. Jednak pogubiliśmy się całkowicie w czwartym secie. Po prostu przestaliśmy grać.
- Po zawodnikach zwłaszcza w tych dwóch pierwszych setach widać było, że przerwę w rozgrywkach ciężko przepracowali.
- Tak. Cała drużyna ciężko pracowała w trakcie przerwy. Przez te trzy sety wychodziło nam wszystko i trzeba było postawić tylko tą kropkę nad „i”. W spotkaniu z Politechniką Warszawską nie udało się jej postawić, zabrakło jej. To jest największy nasz problem po tym meczu.
- Czy był jakiś element, którym AZS Politechnika Warszawska Was zaskoczyła?
- Niczym Warszawa nas nie zaskoczyła. Uważam, że powinniśmy wygrać ten mecz 3:0.