Damian Schulz: cieszę się z każdej chwili spędzonej na boisku
– Wywozimy dwa punkty z Kędzierzyna-Koźle i jesteśmy bardzo szczęśliwi z tego powodu – przyznał MVP spotkania pomiędzy ZAKS-ą Kędzierzyn-Koźle a Lotosem Treflem Gdańsk, Damian Schulz. Gdańszczanie pokonali dotychczasowych liderów tabeli PlusLigi w tie-breaku.
LOTOS Trefl Gdańsk przyjechał do Kędzierzyna-Koźle z pięcioma zwycięstwami na koncie i jedną porażką z PGE Skrą Bełchatów, natomiast podopieczni Ferdinando de Giorgiego przystąpili do tego spotkania po wielkiej wygranej w Rzeszowie z Asseco Resovią. Już od początku meczu było widać, że tym razem gospodarze będą musieli mocno walczyć o zwycięstwo, a w ostatecznym rozrachunku musieli zadowolić się tylko jednym punktem. – Zaczęliśmy bardzo dobrze, potem w drugim secie była walka, ale w trzeciej partii rywale już nas mocno „zbili” i trudno było się odbudować, lecz udało się. Wywozimy dwa punkty z Kędzierzyna-Koźle i jesteśmy bardzo szczęśliwi z tego powodu – przyznał bohater wczorajszej konfrontacji, atakujący LOTOSU Trefla Gdańsk, Damian Schulz.
Dwudziestopięciolatek długo musiał czekać na swoją szansę. Mimo, że już w ubiegłym sezonie był w składzie gdańskiego zespołu, to dopiero teraz częściej widzimy go na boisku. – W tym roku tak się ułożyło to wszystko, ponieważ Murphy jest trochę zmęczony po sezonie kadrowym. Mimo, że nie grał dużo, to cały czas podróżował z zespołem – wiele lotów, zmian stref czasowych. Dzięki temu mam teraz okazję do grania. Wczoraj zacząłem mecz w wyjściowej szóstce, podobnie było w Kielcach. Cieszę się z każdej spędzonej chwili na boisku, bo to jest najważniejsze. Nie jest ważne kto gra, ale żeby punkty padały naszym łupem – skromnie przyznał Schulz, który wczoraj imponował w polu zagrywki i atakował z 42 procentową skutecznością.
Schulz już od czterech lat jest zawodnikiem LOTOSU Trefla Gdańsk, ale w pierwszych dwóch sezonach był wypożyczany do I ligi, gdzie zbierał doświadczenie w zespołach z Poznania i Siedlec. Szczególnie sezon w Siedlcach był dla niego bardzo udany. Atakujący był motorem napędowym swojego zespołu, który doszedł aż do finału tych rozgrywek. Jak sam twierdzi gra w PlusLidze, to jednak zupełnie coś innego. – Przeskok jest bardzo duży, nie tylko pod względem sportowym, ale i organizacyjnym. Jest też spora różnica w gabarytach hal, ponieważ w PlusLidze gra się w ogromnych obiektach, a w pierwszej lidze hale są malutkie. Pamiętam, że pierwszy mecz w Ergo Arenie był dla mnie dużym przeżyciem. W hali było około pięciu tysięcy kibiców, a wcześniej w pierwszej lidze mecz maksymalnie oglądało trzystu fanów. Różnice są więc ogromne i na początku trudno było się do tego przyzwyczaić. Cieszę się jednak przede wszystkim z tego, że cały czas grałem i te dwa sezony w pierwszej lidze dały mi dużo doświadczenia – stwierdził zawodnik.
Przed gdańskim zespołem teraz spotkanie z Cuprum Lubin przed własną publicznością. – Za nami już sześć meczów na wyjeździe, więc teraz będziemy mieli więcej okazji aby grać w swojej hali i spokojnie potrenować – zakończył Schulz.