Damian Schulz: nie liczyłem na aż tak ciężki początek
PLUSLIGA: Udany debiut zaliczył pan na Podpromiu (64 procentowa skuteczność ataku), a do pełni szczęścia zabrakło tylko zwycięstwa Asseco Resovii.
DAMIAN SCHULZ (atakujący Asseco Resovii Rzeszów): W takich momentach nie patrzę na swoją grę tylko liczy się wynik końcowy, ale on jest 1-3 i ze smutkiem rozeszliśmy się do domów.
- Dlaczego nie udało się wam pokonać ONICO?
- Wydaje mi się, że głównym powodem jest to, że ONICO jest bardziej zgranym zespołem od nas. My jesteśmy ze sobą niecałe dwa tygodnie. Pięciu chłopaków, w tym ja, dołączyło najpóźniej do drużyny, więc współpraca z rozgrywającymi nie jest na takiej zasadzie, że przyjeżdżamy i wszystko wychodzi od razu. Na pewno musimy bardzo dużo czasu poświęcić na to, żeby zrobić jak najwięcej powtórzeń i się zgrać.
- W pana przypadku widać było jednak, że z tym zgraniem z marszu nie jest tak źle. Pojawił się pan na w szóstce od III seta, a współpraca z Rafaelem Redwitzem wyglądała jakbyście mieli za sobą sporo rozegranych meczów…
- No tak i miejmy nadzieję, że już w poniedziałek będzie to wyglądało jeszcze lepiej i zaczniemy sezon z pierwszym zwycięstwem.
- Mimo tych problemów ze zgraniem, a co za tym idzie organizacją gry, mieliście też szansę jak na inaugurację w Zawierciu na znacznie lepszy wynik. W II secie prowadziliście 20:15 czy 22:19 i wydawało się, że jesteście na dobrej drodze do odwrócenia losów meczu?
- No tak, ale nie ma co ukrywać, że w każdym elemencie zespół z Warszawy był lepszy. Mam nadzieję, że z miłą przyjemnością będzie pojechać do nich w II rundzie i zrewanżować im się za to niepowodzenie.
- Chyba pan nie liczył się z tym, że Asseco Resovia zacznie sezon od dwóch porażek?
- Na pewno nie, choć spodziewałem się, że będzie ciężki początek, bo wiedziałem, że gramy z zespołami, które już ze sobą jakiś czas spędziły. W ekipie z Warszawy nie było Damiana Wojtaszka czy „Kwola”, ale oni jakby w tym składzie są już drugi sezon. Są zgrani z rozgrywającymi, szczególnie Bartosz Kwolek, bo „Mały” (Damian Wojtaszek – przyp. red.) to wiadomo (śmiech). Wiedzieliśmy, że będzie ciężki mecz, tak samo jak to miało miejsce w Zawierciu, gdzie zespół miejscowy już długi czas trenował ze sobą.
- To wciąż początek sezonu, ale już w nim macie pod górkę. W poniedziałek zagracie z GKS-em Katowice. Czy te dwie porażki nie zachwiały pewnością zespołu?
- Każdy z nas zna swoją wartość i wiemy, że to wszystko przyjdzie. Wystarczy wygrać jeden mecz, to wszystko puści i zacznie się prawdziwa gra.
Powrót do listy