Damian Schulz: Puchar to zasługa wszystkich ludzi wypisanych na naszych koszulkach
Trefl Gdańsk był największą sensacją tegorocznego Pucharu Polski. Najpierw w czterech partiach pokonał mistrza Polski - ZAKSĘ Kędzierzyn Koźle, a następnego dnia nie dał szans bełchatowianom i sięgnął po trofeum – Ktoś powiedział mi, że w lidze nikt się nas nie boi. Myślę, że mogą zacząć – przyznał Damian Schulz, wybrany MVP turnieju.
PLUSLIGA.PL: We wczorajszym finale Pucharu Polski pokonaliście PGE Skrę Bełchatów zaledwie w trzech setach. Chyba nikt nie spodziewał się, aż tak szybkiego meczu…
DAMIAN SCHULZ: Proszę mi wierzyć - ja też nie przypuszczałem, że będzie 3:0. Jednak mimo, że spotkanie był dość szybkie, byłem po nim naprawdę zmęczony. Czułem się bardziej wyczerpany niż po którymkolwiek pięciosetowym starciu. Na pewno nie był to łatwy mecz, dlatego z całego serca cieszymy się z korzystnego wyniku.
To drugi Puchar Polski wygrany przez Trefl Gdańsk i drugi zapisany na pana koncie, jako zawodnika gdańszczan. Ten, z powodu nagrody MVP, smakuje jeszcze lepiej?
DAMIAN SCHULZ: Nie patrzę na to w ten sposób. Jeżeli już porównuję ze sobą oba finały to tylko dlatego, że w tym Pucharze miałem przyjemność zagrać od początku do samego końca. W wygranym przez nas Pucharze Polski, tym cztery lata temu, zagrałem w jednym meczu, więc nie przyłożyłem się, aż tak do zwycięstwa. Teraz jestem zadowolony ze swojego występu dlatego ta wygrana na pewno bardziej mnie cieszy.
Wczoraj wygraliście sercem i kolektywem?
DAMIAN SCHULZ: Myślę, że trochę tak. Kluczem do zwycięstwa było to, że przyjechaliśmy tutaj naprawdę wesoło nastawieni. Mieliśmy zamiar cieszyć się siatkówką i dobrze się bawić.
Byliście prawdziwym czarnym koniem w turnieju nie tylko z barw, ale też z wyniku. Z ręką na sercu – czuliście, że możecie wygrać ten turniej?
DAMIAN SCHULZ: Na pewno nie przyjechaliśmy tu z myślą, że przegramy. Przyjechaliśmy tu jakby w nagrodę za tę pierwszą rundę w której znaleźliśmy się w pierwszej czwórce tabeli. Jednak przede wszystkim wiedzieliśmy, że nie mamy nic do stracenia, a radość z gry i wspomniana „wesoła” siatkówka miała być naszym głównym celem. Udało nam się to zrobić i jak widać w pełni się to opłaciło!
Trudno pomyśleć, że przed sezonem walczyliście o utrzymanie w ekstraklasie. Wczoraj udowodniliście kibicom, że nie mogą żałować ani złotówki oddanej na rzecz klubu…
DAMIAN SCHULZ: Tak, to że znaleźliśmy się we Wrocławiu i że mogliśmy sięgnąć po wygraną w turnieju jest właśnie zasługą tych wszystkich ludzi wymienionych na naszych koszulkach. Bardzo dziękujemy im za wsparcie, bo wiem bez nich nie byłoby nas tutaj.
Nad morzem spędził pan już ładnych parę lat. Rozumiem, że dobrze czuje się pan w Gdańsku?
DAMIAN SCHULZ: Tak, czuję się bardzo dobrze. Dla mnie najważniejsze jest to, bym miał szanse gry i mógł występować w spotkaniu „od deski do deski”. Sądzę, że wtedy każdy zawodnik czuje się dobrze w swojej drużynie.
Kiedy pierwszy raz wygraliście Puchar Polski, za kilka miesięcy wywalczyliście wicemistrzostwo kraju, a potem Superpuchar. Ten sezon też będzie tak wyglądał?
DAMIAN SCHULZ: Miejmy nadzieję. Na naszym ostatnim meczu z Zawierciem, ktoś powiedział mi, że w lidze nikt się nas nie boi. Myślę więc, że mogą zacząć.