Damian Wojtaszek: tańczyliśmy argentyńskie tango
DAMIAN WOJTASZEK: Udało się dwa tygodnie odpocząć, bez piłki, bez normalnego treningu. Wiadomo, w międzyczasie była robiona siłownia oraz cardio, ponieważ wiedziałem, że za kilkanaście dni wrócę do składu na dwa turnieje. Cieszę się, że znowu jestem z chłopakami, mogę poczuć smak boiska, a na dodatek jeszcze ten mecz, który wczoraj rozegraliśmy, udało się wygrać. Szkoda, że w pięciu setach, ale trzeba wyciągnąć wnioski. Jesteśmy młodą drużyną i tylko i wyłącznie nam to pomoże w kolejnych meczach.
DAMIAN WOJTASZEK: Śledziłem tylko wyniki, ale tak szczerze mówiąc, to wyłączyłem się totalnie. Zależało mi na tym, aby ten czas spędzić z rodziną, poświęcić się jej maksymalnie i tak właśnie było.
DAMIAN WOJTASZEK: Tańczyliśmy argentyńskie tango cały czas i w tym piątym secie udało się wygrać. Najważniejsze jest właśnie to zwycięstwo, bo zdołaliśmy się podnieść po dwóch przegranych partiach. W końcówce trzeciego seta wkradło się troszeczkę niepewności, nerwowości, każdy za bardzo chciał wszystko skończyć i musieliśmy grać kolejne trzy sety.
DAMIAN WOJTASZEK: Każdej drużynie zależy na tym, żeby wygrywać i awansować do Final Six. Są przemeblowania, ale oni i tak mieli w składzie bardzo doświadczonych zawodników i to nie była taka Argentyna, że powinniśmy z nimi spokojnie wygrać na stojąco.
DAMIAN WOJTASZEK: Brawo dla Kuby. Słyszałem te opinie, choć tak jak już powiedziałem, meczów nie oglądałem. Ja robię swoją robotę i jeśli trener będzie mnie widział w czternastce, to będę bardzo szczęśliwy. Robię, co mogę i daję z siebie wszystko dla tej drużyny. Jeśli szkoleniowiec jednak uzna, że to za mało, to zaakceptuję jego decyzję. Jeśli natomiast stwierdzi, że jest wszystko ok, to super, bo walczę, żeby Pawłowi Zatorskiemu troszeczkę „siąść na plecy”.