Damian Wojtaszek: teraz skupiamy się na finale PlusLigi
- Mieliśmy swoje szanse w tym meczu – przyznał Damian Wojtaszek, libero Asseco Resovii Rzeszów. Podopieczni Andrzeja Kowala przegrali dziś w tie-breaku z Cucine Lube Civitanova w meczu o brąz Ligi Mistrzów.
Aspiracje były wielkie, ale niestety skończyło się na najgorszym dla sportowca, czwartym miejscu Ligi Mistrzów. Asseco Resovia Rzeszów poległa dziś w starciu z Cucine Lube Civitanova i z Krakowa wyjeżdża bez medalu tych prestiżowych europejskich rozgrywek. Rzeszowanie zaczęli od porażki w partii otwarcia, ale w kolejnych dwóch setach byli już lepsi od swoich rywali. W czwartej odsłonie spotkania prowadzili wyrównaną walkę aż do samego końca, ale seria bloków włoskiego zespołu sprawiła, że podopieczni Gianlorenzo Blenginiego doprowadzili do tie-breaka, którego wygrali. - Nie mamy co się oszukiwać – dzisiaj ja i moi koledzy zagraliśmy momentami dobrze, ale generalnie był to nasz słabszy mecz. Początkowo mieliśmy kontrolę nad spotkaniem i potem próbowaliśmy powrócić do dobrej gry. Dzisiaj mieliśmy mecz w swoich rękach, to my dyktowaliśmy warunki. W pewnym momencie jednak pojawiło się za dużo błędów – przyznał Bartosz Kurek, atakujący Asseco Resovii Rzeszów.
W podobnym tonie wypowiadał się Damian Wojtaszek, libero rzeszowskiego zespołu. - Mieliśmy swoje szanse w tym meczu, dzisiaj kilka piłek zadecydowało o tym, że wynik tego spotkania jest taki, a nie inny. Na tym właśnie polega Final Four – tu trafiły cztery najlepsze drużyny i każdy przeciwnik niemiłosiernie wykorzysta najmniejsze błędy.
Potwierdziły się więc opinie, że Włosi drugi raz tak słabego spotkania jak wczoraj nie zagrają. Wczoraj zawodnicy Lube nie mieli najmniejszych szans w walce ze świetnie dysponowanym Trentino Volley, ale dziś pokazali już lepszą siatkówkę - Rywale byli dziś do ogrania, bo ich dyspozycja w tym turnieju nie była najlepsza, ale przy takiej ilości błędów w ataku, to musiało się zemścić – stwierdził Kurek, który dziś nie miał swojego najlepszego dnia i w końcówce spotkania został zmieniony przed Dominika Witczaka. - Ja byłem gotowy zagrać cały mecz i pomóc drużynie, choć w pewnym momencie już rzeczywiście nie pomagałem. Rolą trenera jest wyczuwanie momentów, w których należy dokonać zmiany – powiedział reprezentant Polski.
- Graliśmy dwa naprawdę dobre spotkania i tylko niektóre piłki zadecydowały o tym, że to nasi rywale wyszli zwycięsko z tych potyczek. Chcieliśmy powalczyć jak najlepiej, ale teraz skupiamy się już na finale PlusLigi – podsumował natomiast Damian Wojtaszek. Rzeszowianie już w najbliższy czwartek zmierzą się z ZAKS-ą Kędzierzyn Koźle w pierwszym finałowym meczu PlusLigi. Czy tam będą w stanie pokazać się z lepszej strony?