Damian Wojtaszek wrócił do gry
W ostatniej kolejce fazy zasadniczej, Asseco Resovia Rzeszów podjęła w hali Podpromie mistrza Polski – ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle. Pojedynek zakończył się zwycięstwem gospodarzy 3:0 (25:21; 25:22; 25:19), a MVP spotkania został niemiecki atakujący, Jochen Schöps.
- Kluczem do zwycięstwa było utrzymanie przyjęcia. Uważam, że ZAKSA jest jednym z najlepiej zagrywających zespołów w PlusLidze, ale dzisiaj udało nam się przyjąć zagrywki, zarówno techniczne, jak i taktyczne, nawet zdołaliśmy przetrzymać te „bomby”, które posyłali w naszą stronę. W dzisiejszym spotkaniu to my narzuciliśmy zagrywką rytm gry, oni mieli problemy z przyjęciem, co w dużym stopniu ułatwiło nam grę. Teraz musimy szybko zapomnieć o tym meczu i przystąpić do przygotowań do play-offów. Wiadomo, zwycięstwo z mistrzem Polski jest budujące i mam nadzieję, że będzie dobrą motywacją przed półfinałem – przyznał po spotkaniu libero rzeszowian, Damian Wojtaszek.
Zespół z Rzeszowa od samego początku kontrolował przebieg spotkania i nie pozwolił kędzierzynianom wrócić na właściwe tory. Doskonale radzili sobie w polu zagrywki, dzięki czemu odrzucili przeciwnika od siatki, mieli stabilne przyjęcie oraz brylowali na ataku, co odzwierciedlają statystyki – w drugim secie rzeszowianie mogli się pochwalić aż 93% skuteczności. - Jeszcze kilka tygodni temu mieliśmy problemy nie tylko z przyjęciem. Teraz jest znacznie lepiej, chcemy rozegrać jak najlepsze spotkania, jednak czasami o zwycięstwie decyduje dyspozycja jednego dnia. Od kilku tygodni nasza forma wydaje się być na dobrym poziomie, dlatego to co było zostawiamy za sobą. Udało nam się zakończyć fazę zasadniczą na drugim miejscu, przed nami play offy i to na nich się teraz skupiamy. – zapewnił zawodnik.
Podopieczni Andrzeja Kowala od początku sezonu borykali się z problemami w przyjęciu, ponadto częste kontuzje zawodników również przyczyniały się do licznych roszad na boisku. W sobotnim spotkaniu, rzeszowianie pokazali stabilną formę, co z pewnością dobrze rokuje na fazę play off. - Od pewnego momentu graliśmy na trzech frontach. Wiadomo, że nie można cały czas grać fenomenalnie. Czasami przyjdzie lekki kryzys, bo trzeba pamiętać, że sportowcy to nie maszyny. Każdy z nas boryka się z drobnymi kontuzjami, przez co niekiedy nasza gra nie wyglądała najlepiej – przyznał Wojtaszek - Jednak patrząc na całą fazę zasadniczą, trzeba przyznać, że nie jest źle. Zakończyliśmy ją na drugim miejscu, które zagwarantowaliśmy sobie już kilka spotkań wcześniej. Teraz każdy z nas skupia się na jednym – na walce o tytuł mistrza Polski – dodał rzeszowski libero.
Sobotnie spotkanie z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle było dla Damiana Wojtaszka pierwszym występem po kontuzji, która wykluczyła go na kilka tygodni z treningów. - Mój powrót na boisko został wymuszony kontuzją Mateusza (Masłowskiego - przyp.red). By być w 100% gotowy, do gry potrzebowałem jeszcze około tygodniowego treningu z piłką. Trenowałem dopiero pięć dni, więc na dobrą sprawę nie byłem dzisiaj jeszcze w najlepszej dyspozycji – przyznał zawodnik.
Powrót do listy