Daniel Castellani: w Polsce zawsze czuję się znakomicie
Daniel Castellani jest doskonale znany w Polsce. W naszym kraju ma wielu sympatyków. Odnosił sukcesy z PGE Skrą Bełchatów. Z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle awansował do Final Four Ligi Mistrzów. Z reprezentacją kraju zdobył w 2009 roku mistrzostwo Europy. Obecnie prowadzi Fenerbahçe Grundig Stambuł, z którym bierze udział w rozgrywkach Pucharu Challenge, eliminując wcześniej m.in. AZS Politechnikę Warszawską.
- W Polsce naprawdę zawsze czuję się wspaniale! Spędziłem w Waszym kraju wiele lat, mam tutaj wielu przyjaciół. Duża część mojej trenerskiej kariery, to prowadzenie zespołów właśnie w Polsce - mówi Daniel Castellani. Swoim zawodnikom zawsze tłumaczy, że najważniejsze jest to co dzieje w naszym spotkaniu. - Ważne, jak zagramy, jak podejdziemy do meczu – czy będziemy trzymać się opracowanej taktyki i systemu gry - podkreśla.
plusliga.pl: W Pana zespole gra opiera się na dwóch zawodnikach: Ivanie Miljkoviću i Felipe Fontelesie. Czy taki jest plan na cały sezon?
- Mamy trzech bardzo dobrze atakujących zawodników i za każdym razem staramy się wykorzystywać w meczu ich potencjał. Czasami atak rozłożony jest bardziej regularnie pomiędzy całą trójkę: Ivana, Felipe i Leonela (Ivana Miljkovića, Felipe Fontelesa i Leonela Marshalla – przyp. red.). Bardzo ważnym dla nas zawodnikiem jest Ivan. To on atakuje z wysokich, sytuacyjnych piłek. Felipe i Leonel grają częściej z drugiej linii. Z tą trójką linię ataku mamy naprawdę dobrą.
- Jak na tle tej trójki spisują się tureccy zawodnicy?
- To jest mój trzeci rok w lidze tureckiej. Zauważyłem, że na przestrzeni tych lat, poziom ligi bardzo się podniósł. Siatkarze, którzy powoływani sią do reprezentacji, grają naprawdę na wysokim poziomie. Nasz rozgrywający – Arslan Ekşi – prezentuje światowy poziom. Jest naprawdę dobrym rozgrywającym. Do tego wyróżniłbym naszego libero. Wielu zawodników rozwinęło się przez ostatnie cztery lata. Myślę, że sprowadzanie do ligi zagranicznych gwiazd, znacząco wpływa na rozwój siatkówki w Turcji. To jest nieocenione doświadczenie dla tureckiego środowiska siatkarskiego.
- Jakie cele zostały postawione przed Panem i zespołem? Rezultat z ubiegłego roku nie spełnił oczekiwań ani zawodników, ani włodarzy klubu, a w tym roku wyrósł bardzo mocny przeciwnik, jakim jest Halbank Ankara…
- Tak, to rzeczywiście piekielnie trudny przeciwnik, ale my zawsze trenujemy i gramy po to, aby wygrywać we wszystkich rozgrywkach, w których bierzemy udział – bez względu na to, czy to jest liga, czy rozgrywki w ramach Pucharu Challenge. Chcemy zawsze wygrywać, to jest nasz cel.
- Jakie różnice widzi Pan między polską a turecką ligą?
- Wielką różnicę między tymi ligami stanowi zainteresowanie mediów. W Polsce jest ono o wiele większe. Dodatkowo w PlusLidze jest wielu młodych, utalentowanych zawodników, którzy dostają swoją szansę. Jest inna kultura siatkówki. Rozwój tej dyscypliny rozpoczął się w Turcji cztery lata temu, w Polsce ponad dziesięć. Na zmiany i rozwój tureckiej siatkówki potrzeba po prostu czasu.
- Czy pracując w Turcji, nadal śledzi Pan wydarzenia w PlusLidze?
- Tak. Widziałem kilka meczów m.in. ZAKSY i Jastrzębskiego Węgla czy Bełchatowa z Olsztynem. Myślę, że w tym roku poziom PlusLigi jest bardzo wyrównany i każde spotkanie jest wymagające. Nie ma już pewnego kandydata do zdobycia mistrzostwa Polski. Między zespołami jest większa równowaga. Myślę, że w porównaniu z ubiegłym rokiem, w Bełchatowie jest mocniejsza drużyna. Nadal wysoki poziom utrzymuje Resovia i ZAKSA. Pewną niespodzianką może być postawa Olsztyna, ale to tylko potwierdza, że w Polsce są bardzo wyrównane zespoły. Wszystko się może zdarzyć.
- Co sądzi Pan o wynikach, jakie osiąga Pana były zespół ZAKSA? Czy kontaktuje się Pan z Sebastianem Świderskim?
- Jestem w stałym kontakcie z Sebastianem i z Oskarem (Sebastianem Świderskim, Oskarem Kaczmarczykiem – przyp. red.). Oni są moimi przyjaciółmi. Myślę, że Sebastian dobrze sobie radzi. Zdarzają się oczywiście słabsze momenty, ale na problemy fizyczne nie ma rady. To nigdy nie sprzyja dobrej grze. Zawodnicy, którzy dołączyli do zespołu, to naprawdę dobre transfery, Wojciech Ferenc, Grzegorz Bociek – to siatkarze, którzy mają przed sobą przyszłość. Dobrze dla nich, że trafili do Kędzierzyna.
- Jak Pan scharakteryzowałby Pan nowego trenera męskiej reprezentacji Polski?
- Stephane Antiga jest na pewno bardzo mądrym i inteligentnym człowiekiem. Wie wszystko o siatkówce, wiele widzi na boisku. Do tego jest bardzo doświadczonym zawodnikiem, ma talent. Rozumie relacje, jakie zachodzą na boisku. Ma wszystko, by być dobrym trenerem. Kiedy z nim rozmawiałem, bardzo zachęcałem go, aby obrał drogę trenerską. Wierzę w niego. Trzeba pamiętać, że żaden trener nie daje stuprocentowej gwarancji sukcesu.