Daniel Pliński dotrzymał słowa
Daniel Pliński dotrzymał słowa. Gdy witano go w rodzinnym Pucku po zdobyciu srebrnego medalu mistrzostw świata obiecał, że następnym razem przywiezie złoty.
- Jest to niesamowity prezent na piętnastolecie naszego klubu. Mam nadzieję, że przywiezie jeszcze medal olimpijski. Życzę mu tego z całego serca - powiedział pierwszy trener mistrza Europy Piotr Kozakiewicz. Dodał, że Daniel Pliński pamięta o miejscu skąd pochodzi. Przypomnijmy, że w Pucku rozpoczęła się również droga Marcina Wiki na siatkarskie szczyty.- W jedną z ostatnich Wigilii zrobiliśmy wspólne zdjęcie - z Danielem i Marcinem - mówi Piotr Kozakiewicz. - Córka pstryknęła. Jak tylko chłopaki przyjeżdżają w rodzinne strony, to starają się mnie odwiedzać.
Trudno jest znaleźć drugie takie miasto, skąd pochodziłoby dwóch tak znakomitych zawodników. Ich pierwszym trenerem był Piotr Kozakiewicz.
- Nie będę ukrywał, że z ogromną satysfakcją oglądałem Daniela Plińskiego w walce o mistrzostwo Europy. Podobnie było gdy obaj znaleźli się w składzie Polski na igrzyska w Pekinie - powiedział. Teofil Czerwiński, odkrywca talentu Katarzyny Skowrońskiej i Małgorzaty Glinki, gdy zobaczył po raz pierwszy swoje słynne wychowanki, to zanotował w pamięci zdanie: były jak baletnice.
Co zapamiętał Piotr Kozakiewicz? - Daniel przypominał tykę w ogrodzie, wokół której owija się fasola, żadnej koordynacji ruchowej - wspomina Piotr Kozakiewicz. - Otrzymał natomiast od Boga ogromny talent, największy jaki sportowiec może dostać - talent do pracy. Nie wiem czy w swoim życiu spotkałem takiego drugiego człowieka tak zaciętego na trening, na szkolenie, pragnącego podnosić swoje kwalifikacje. Gdy któryś z kolegów nie przyszedł na trening, Daniel miał do niego następnego dnia ogromne pretensje. Mówił, że przez takich nieobecnych osłabia się zespół. W ten sposób mobilizował zawodników do pracy.
Z kolei, jak mówi Piotr Kozakiewicz, Marcin Wika był młodzieńcem sportowo utalentowanym. - Chcieli go do koszykówki w Treflu Sopot, zgłaszali się po Marcina z tego klubu gdy był kadetem. Nasz trener od piłki nożnej widział go u siebie. Został przy siatkówce i chyba nie żałuje - mówi Piotr Kozakiewicz.
Piotr Kozakiewicz uczył przyszłych reprezentantów Polski nie tylko podstaw siatkówki, ale również pewnych zasad życiowych. - Pokazał nam, że przez życie można przejść dzięki sportowi, który jest fantastyczną sprawą - mówi Daniel Pliński. - Tłumaczył, że nasze możliwości siatkarskie należy wykorzystać dla własnego dobra. Był czasem surowy. Potrafił wyrzucić z treningu, gdy ktoś naruszył obowiązujące zasady. Chciał, żebyśmy nauczyli się odróżniać dobro od zła. Wówczas, gdy się miało 15 czy 16 lat, wydawało nam się, że jest to niesprawiedliwe. Teraz na te sprawy patrzę zupełnie inaczej.
Piotr Kozakiewicz dodaje, że w treningu młodego człowieka w tak małym ośrodku jak Puck nie chodzi tylko o nauczenie zasad sportowych. - Trzeba młodego chłopaka wychowywać, pomóc mu w wyborze drogi życiowej - mówi.
Dlatego też Daniel Pliński został wysłany do Wołomina do Krzysztofa Felczaka. - To nazwisko jest dobrą w kraju rekomendacją i chyba Daniel nie zawiódł - mówi Piotr Kozakiewicz.
- Bardzo ważną rolę w kształtowaniu osobowości naszych reprezentantów odegrały rodziny obu zawodników - mówi trener Kozakiewicz. - Współpracowaliśmy z rodzicami. Oni bardzo rozsądnie podchodzili do karier Daniela i Marcina. Niczego nie chcieli robić na siłę.
Gdy Daniel Pliński zdobył w Japonii wicemistrzostwo świata, to Pani Kozakiewiczowa z tej okazji kupiła w prezencie mężowi srebrny krawat. - Teraz myślę, że do twarzy mi będzie bardziej w złotym - mówi pierwszy trener Daniela Plińskiego i Marcina Wiki. Powrót do listy