Daniel Pliński: Los nas nie rozpieszcza, ale się nie poddajemy
- W Lublinie rozegramy 12 mecz w sezonie, z czego ósmy na wyjeździe. To też pokazuje, że w rewanżach będziemy większość grać naszej hali, dlatego jestem optymistą - mówi Daniel Pliński, trener PSG Stali Nysa.
PLUSLIGA.PL: Mówi się, że nieszczęścia chodzą parami? W waszym przypadku chyba trójkami, a nawet czwórkami...
Daniel Pliński, trener PSG Stali Nysa: Niestety tak jest. Los nas nie rozpieszcza w tym sezonie. Musimy to zaakceptować, ale nie poddawać się i z tym walczyć. To kwestia czasu, że szczęścia będziemy mieć więcej.
PLUSLIGA.PL: Skąd tak dużo chorób i urazów w zespole?
Moim zdaniem są trzy główne przyczyny: pierwsza to powódź, od nie jest wszystko zaczęło. Nasze głowy były mocno rozkojarzone, nie mogliśmy skoncentrować się i normalnie trenować. Potem było dużo wyjazdów i dużo zaległości: pojechaliśmy do Warszawy, Olsztyna, Gdańska, Suwałk, Rzeszowa, bardzo dużo czasu spędzamy w autokarze. Trzecia przyczyna to choroby i kontuzje spowodowane przede wszystkim brakiem szczęścia, ale i odpowiedniego treningu.
PLUSLIGA.PL: Wrócę do powodzi, bo od tego zaczęły się problemy PSG Stali. Kiedy zaczęliście normalnie pracować?
Tak spokojnie zaczęliśmy pracować po 10 dniach od momentu, kiedy woda zaatakowała Nysę. Wcześniej w naszej hali bardzo dużo rzeczy się działo i dopiero po trzech czy czterech dniach mogliśmy jakoś ćwiczyć. Kilka meczów zagraliśmy jednak dobrze, ale nie punktowaliśmy. Dziś też treningi nie są łatwe, gdy nie ma się całego składu. Trudno się pracuje, gdy mamy jednego atakującego czy trzech przyjmujących. Trzeba uważać, żeby nie obciążyć za bardzo tych co są.
PLUSLIGA.PL: Wspomniał pan, że w kilku spotkaniach graliście dobrze, ale czegoś zabrakło, żeby utrzymać do końca poziom i wygrać. No właśnie, czego?
Nie robię tragedii z przegranej z Bełchatowem, choć w tie-breaku prowadziliśmy 7:5. Tak naprawdę słabo zagraliśmy w Będzinie. Przede wszystkim nie domykamy wygranych meczów. Na trzy wymienione wcześniej przyczyny nie mamy wpływu, ale jest też czwarta, nad którą mocno pracujemy, żeby nie uciekały nam zwycięstwa.
Niestety straciliśmy naszego lidera Michała Gierżota, który - proszę mi wierzyć - przed chorobą był w znakomitej formie; jeszcze nie widziałem go tak dobrze grającego. W meczu ze Skrą nie było też Dawida Dulskiego, Wojtek Włodarczyk już na początku podkręcił kostkę, a Kamil Kosiba doznał kontuzji kolana.
Gdyby z Norwida Częstochowa wyciągnąć Indrę, z Resovii - Boyera, z Bełchatowa - Amina a z Olsztyna - Karlitzka, na pewno miałoby to ogromny wpływ na postawę tych zespołów, tak jak na naszej grze odbija się nieobecność Gierżota, naszego lidera.
PLUSLIGA.PL: Kiedy Stal zagra w najsilniejszym składzie?
Gierżot ma właśnie piąte badanie, po poprzednim widać, że z jego zdrowiem jest coraz lepiej. Myślę, że wkrótce wznowi normalne treningi i za kilkanaście dni powinien być do naszej dyspozycji.
PLUSLIGA.PL: Przed wami mecz w Lublinie z bardzo mocną w tym sezonie BOGDANKĄ LUK-iem.
Po długim meczu ze Skrą mieliśmy tylko lekką siłownię, bo chłopaki byli zmęczeni nie tylko fizycznie, ale i emocjonalnie. W piątek wcześnie rano wsiedliśmy do autokaru, a po południu mamy w planie półtoragodzinne zajęcia. To będzie nasz 12 mecz w sezonie, z czego ósmy na wyjeździe. To też pokazuje, że w rewanżach będziemy większość grać naszej hali, dlatego jestem optymistą.
PLUSLIGA.PL: Jak ocenia pan poziom PlusLigi w tym sezonie?
Już przed rozpoczęciem mówiłem, że to będzie liga bardzo ciężka i wyrównana. Bitwa o mistrzostwo Polski i utrzymanie będzie trwała do samego końca. To, że spada więcej niż jeden zespół, dodaje emocji. Moim zdaniem jest rewelacyjne, gdyż praktycznie nie będzie meczów bez wielkiej stawki. Tak mocnych i wyrównanych rozgrywek jeszcze nie było.