Daniel Pliński: o Skrę jestem spokojny
- Prezentujemy trochę inny styl niż rok temu i na razie jeszcze nie jesteśmy skuteczni, nie zdobywamy punktów. Ale możemy grać najlepszą siatkówkę w historii klubu - mówi w rozmowie z PlusLigą środkowy Skry Bełchatów i jeden z najlepszych zawodników na swojej pozycji w Polsce, Daniel Pliński.
PlusLiga: Pojedynkiem w Jastrzębiu Skra zakończyła serię spotkań z tzw. wielką czwórką. Bilans dla pana drużyny jest mało satysfakcjonujący - 3 porażki.
Daniel Pliński: Porażki zawsze bolą. Ale wszystkie te drużyny są mocne, zbudowały dobre składy i podobnie jak my, chcą bić się o mistrzostwo Polski. Do tego dochodzi jeszcze Politechnika Warszawska, która też fajnie walczy. Można tylko cieszyć się z rosnącego poziomu PlusLigi. Jeśli chodzi o Skrę, jestem spokojny. Naszym celem wciąż jest walka o złoty medal, a jak będzie - pokaże życie.
- Siódma lokata w klasyfikacji nie jest niepokojąca?
- Nie. Rok temu po trzech kolejkach spotkań mieliśmy mniej punktów, niż obecnie. Poza tym, jak spojrzymy na przebieg meczów z Resovią i ZAKSĄ, to mam wrażenie, że powinniśmy w nich zdobyć po 3 punkty. Stało się inaczej, trudno. W meczu z Jastrzębiem decydujący był drugi set. Niepotrzebnie pozwoliliśmy rywalom wrócić do gry, odrobić część strat. Przegrywali sromotnie, więc doszli do wniosku, że będą tylko przebijać piłkę na drugą stronę i czekać na nasze błędy. A my tych błędów popełnialiśmy mnóstwo. Wygraliśmy set, jednak oni zdołali się odrodzić. Pierwszą partię także powinniśmy wygrać, bo mieliśmy nad nią kontrolę. Ale w końcówce dał nam się we znaki Michał Kubiak, który moim zdaniem jest liderem śląskiej drużyny i zagrał wyśmienicie - aż miło było popatrzeć na tego zawodnika. Swoje zrobił także Michał Łasko oraz dobre zmiany przeprowadzone przez trenera Bernardiego.
- Za niespełna dwa tygodnie Skrę czeka starcie z kolejnym gigantem, tym razem na gruncie europejskim - pojedynek w Lidze Mistrzów, z Dynamem Moskwa.
- Spotkania z Dynamem zdecydują o układzie tabeli w grupie E, chociaż nie należy skreślać dwóch pozostałych zespołów. Walczymy o pierwsze miejsce w grupie, taki jest nasz cel. W PlusLidze idzie nam na razie średnio, ale w Lidze Mistrzów spisujemy się znacznie lepiej. Nie popełniamy tylu błędów, bardziej szanujemy piłkę.
- Fakt, że po drugiej stronie siatki stanie były kolega klubowy, Bartosz Kurek bardziej was zmobilizuje?
- Na razie to Dynamo udowodniło, że bez dwóch największych gwiazd, Kurka i Veresa też potrafią wygrywać. Nie wiadomo czy Bartosz zdąży wyleczyć się do spotkania z nami. Jeśli zagra, zapewne będzie chciał się pokazać z jak najlepszej strony przed rosyjską publicznością, a wiemy że potencjał ma ogromny. Znamy go bardzo dobrze, to siatkarz który ma wiele energii, potrafi pomóc każdej drużynie, poderwać ją.
- Nie brakuje wam kogoś takiego w Skrze? Tej odrobiny szaleństwa, którą posiada Kurek?
- Nie sądzę. Moim zdaniem ten skład, który mamy aktualnie jest tak skonstruowany, że możemy grać najlepszą siatkówkę w historii klubu. I mówię to zupełnie szczerze, z pełnym przekonaniem. Prezentujemy trochę inny styl, niż rok temu i na razie jeszcze nie jesteśmy skuteczni, nie zdobywamy punktów. To kwestia czasu, bo potencjał drużyny na pewno nie jest mniejszy, niż przed rokiem.
- Celem na LM jest awans do Final Four? Dotąd zarzucano wam, że wchodzicie do europejskiej elity bocznymi drzwiami. Na pewno chcielibyście w końcu udowodnić, że sportowo przynależycie do grona najlepszych na Starym Kontynencie?
- Takie zarzuty stawia nam jakieś dziesięć procent społeczeństwa. Znakomita większość ludzi cieszy się natomiast, że imprezy o tak wielkiej randze są organizowane w naszym kraju, że mogą oglądać z bliska rywalizację na najwyższym poziomie. Ja słucham głosu większości.
- Pozostańmy jeszcze w obszarze tematów kontrowersyjnych. Chciałabym wrócić do dwóch pana wypowiedzi - starszej na temat Michała Łasko i niedawnej, dotyczącej Zbigniewa Bartmana. Skąd u pana, człowieka zazwyczaj taktownego i poprawnego, takie mocne słowa?
- Jeśli chodzi o Michała Łasko, skomentowałem tylko jego wypowiedź. Przyjechał tutaj jako obcokrajowiec nie znający realiów ligi i na „dzień dobry” stwierdził, że przyjechał ograć Skrę. Trochę zabrakło pokory w tej wypowiedzi, bo najpierw wypadałoby zagrać kilka meczów, zobaczyć jak funkcjonuje liga - i tylko do tego się odniosłem. Personalnie Michała nie zaatakowałem, nie mam i nie miałem najmniejszego powodu.
- Ostrzej potraktował pan Zbigniewa Bartmana.
- To była wypowiedź po Superpucharze. Zapytano mnie o zmianę na pozycji atakującego w Rzeszowie, więc otwarcie powiedziałem co myślę, bo Zbyszek zagrał wtedy słabsze spotkanie, co zresztą każdemu może się zdarzyć. Szczerze mówiąc, dalej uważam, że Grozer jest lepszym zawodnikiem niż Bartman i mam prawo wyrażać swoją subiektywną opinię. Niektórzy ludzie wypowiadają się anonimowo w prasie, inni wypisują paszkwile na forach internetowych, ja po prostu szczerze odpowiedziałem na pytanie - naprawdę jest w tym coś złego?
- Relacje między panem a Bartmanem faktycznie są aż tak napięte?
- Nie wszyscy zawodnicy się kochają - to chyba normalne. Skłamałbym, gdybym powiedział, że Zbyszka kocham, ale to tyle w temacie.
- To porozmawiajmy o tym zawodniku. Jak widzi pan przyszłość reprezentacji Polski z Bartmanem jako podstawowym atakującym?
- Nie ulega wątpliwości, że chłopak poczynił duże postępy i naprawdę jego gra robi wrażenie. Potwierdził już, że można na niego liczyć. Żeby zakończyć temat moich relacji ze Zbyszkiem Bartmanem - nigdy nie powiedziałem, że jest słabym zawodnikiem, wręcz przeciwnie. Stwierdziłem tylko, że na chwilę obecną, Grozer jest lepszym atakującym. Jak ktoś powie, że Możdżonek jest lepszy od Plińskiego, to się nie obrażę, bo każdy ma prawo mieć swoje zdanie. Reakcja Bartmana po spotkaniu w Rzeszowie pokazała, że jednak go to zabolało, ale z drugiej strony, zagrał przeciwko nam dobre zawody.
- A pana zabolał brak powołania do reprezentacji Polski? Zwłaszcza, że poprzedni sezon ligowy w pana wykonaniu był świetny.
- Do tanga trzeba dwojga. Trener reprezentacji wielokrotnie wypowiadał się w wywiadach, że ci zawodnicy, którzy będą dobrze grali podczas sezonu, znajdą swoje miejsce w reprezentacji. Ja poprzedni sezon, mówiąc nieskromnie, miałem dobry, ale nie dostałem powołania. Dla mnie to już jest temat zamknięty, nie myślę o tym. Poza tym uważam, że akurat na środku siatki trener ma urodzaj i ma z czego wybierać. Daniel Pliński nie zbawiłby reprezentacji Polski.