Dante Amaral: FF powinien wrócić do Polski
- Nie wiem jak wyglądały rozmowy przedstawicieli klubów, ale my - siatkarze Dynama Moskwa byliśmy zgodni, że turniej finałowy LM powinien zostać odwołany - stwierdził w rozmowie z PlusLigą jeden z najlepszych przyjmujących świata, gwiazda reprezentacji Brazylii i Dynama Moskwa, Dante Amaral.
PlusLiga: Jak pan zareagował na decyzję o odwołaniu Final Four?
Dante Amaral: To było jedyne rozsądne rozwiązanie. Zginął prezydent kraju, spora część elity politycznej. W obliczu tak dotkliwej tragedii nie wyobrażam sobie, żebyśmy mogli po prosu wybiec na boisko i rywalizować jak gdyby nigdy nic. Jakby to świadczyło o nas jako o ludziach?
- Przez moment zaistniała opcja, że turniej odbędzie się, ale bez udziału Skry Bełchatów.
- Kiedy w holu hotelowym oczekiwaliśmy na decyzję CEV, ktoś przyszedł i powiedział, że Skra nie zagra, a pozostała część turnieju odbędzie się przy drzwiach zamkniętych. To byłoby rozwiązanie najgorsze z możliwych. Przyjechaliśmy do Łodzi by walczyć o zwycięstwo w Lidze Mistrzów, ale przede wszystkim by zagrać dla polskich, wspaniałych fanów. Bez nich ten turniej w ogóle nie miałby sensu. Poza tym, chcieliśmy być solidarni z siatkarzami Skry, którzy mnie osobiście bardzo ujęli swoją decyzją. Gdybym to ja znalazł się w podobnej sytuacji, zachowałbym się dokładnie tak samo.
- Teraz jednak trudno znaleźć dogodny termin. Antidotum może okazać się rozegranie części meczów poza Polską.
- Taki pomysł również mi się nie podoba. Ten turniej wam się należy i mam nadzieję, że władze CEV znajdą rozsądne rozwiązanie. Chcę ponownie przyjechać do Łodzi i rozegrać turniej w klasycznej formie. W innym wypadku - gdyby miało się skończyć wspomnianym rozstrzygnięciem - lepiej w ogóle zrezygnować z rozgrywek.
- Tym bardziej, że wszyscy czterej finaliści przygotowywali szczyt formy na 10, 11 kwietnia.
- To prawda. Ale nie tylko na ten weekend, również na play offy, które właśnie się rozpoczęły. My tak się przygotowywaliśmy, żeby być w wysokiej dyspozycji do końca rywalizacji w Superlidze. Czy to się uda? Mam nadzieję, ale na pewno na obniżkę formy nie wpłynie rozegranie dodatkowych dwóch meczów. Dla mnie zmiana terminu FF to żaden problem. Zwłaszcza, że finały LM to zupełnie inna bajka, to dodatkowa adrenalina, która przy tak gorącej publice nakręca nas jeszcze bardziej, dodaje sił i energii.
- Dynamo Moskwa jest aktualnie w bardzo dobrej dyspozycji, ale kilka miesięcy temu było w niezłych tarapatach. Co zmieniło się gdy stery w klubie objął Jurij Czerednik?
- Po raz kolejny potwierdziło się jak kluczową częścią pracy siatkarza jest mentalność. On zmienił nasze podejście, wzmocnił nas mentalnie. Moim zdaniem Czerednik jest aktualnie jednym z najlepszych rosyjskich szkoleniowców. To praktyk, który przez wiele lat grał s sukcesami w siatkówkę i wie o niej wszystko. Wie jak pomóc zawodnikom w trudnej sytuacji, jakich słów, rad czy reakcji potrzebujemy. Wie, bo sam nie tak dawno był jednym z nas. Z ludzi bez wiary stworzył walczącą, rozumiejącą się drużynę.
- Drużynę, która może wygrać Superligę?
- Która bardzo chce to zrobić i ma ku temu wszelkie predyspozycje. Najpierw jednak musimy stanąć w szranki półfinałowej rywalizacji z Zenitem Kazań. To nie jest łatwy przeciwnik, na dodatek znajdują się w doskonałej formie. Trzeba wyjść na boisko i walczyć - punkt po punkcie, set po secie, mecz po meczu. Szanse oceniam pół na pół.
- Jakie cele postawili wam przed rozpoczęciem sezonu włodarze stołecznej drużyny?
- Chcemy wygrywać każdy mecz. Zarząd klubu nie musiał stawiać nam żadnych celów.
- To bardzo brazylijskie podejście...
- Może mi pani wierzyć lub nie, ale Rosjanie myślą podobnie. Zależy im, ciężko pracują i są żądni zwycięstwa. Poprzedni sezon, mówiąc oględnie wyszedł nam średnio i dlatego teraz tym bardziej chcemy się zrehabilitować. Dlaczego nie wyszedł? Zostawmy ten temat...
- Po sezonie opuścił pan Dynamo, by kilka miesięcy później, już w trakcie trwania bieżących rozgrywek wrócić. Dlaczego?
- Włodarze Dynama zadzwonili do mojego menadżera i prosili, żebym wrócił i pomógł podnieś się drużynie, stanąć do walki o najwyższe cele. Byli przekonani, że wspólnie z nowym trenerem jestem w stanie zmienić oblicze zespołu. Lubię wyzwania, więc zgodziłem się. Nie ukrywam, że prośbę poparli konkretną sumą, ale proszę nie pytać jaką. Powiem tylko tyle, że nigdzie na całym świecie nie płacą tak dobrze, jak w Rosji.
- Jak pan, człowiek z gorącym, południowym temperamentem odnajduje się wśród chłodnych na ogół Rosjan?
- Jedyna dotkliwa różnica to pogoda. Ciągle jest mi zimno. Przyjechałem do Rosji grać w siatkówkę, a nie układać sobie życie i szczerze mówiąc, nie skupiam się zbytnio na relacjach towarzyskich. Niemniej nie zdarzyło mi się, żeby ktoś potraktował mnie chłodno czy był niemiły. W tym sezonie czuję się w Dynamie bardzo dobrze. To zupełnie inny zespół, taki "cieplejszy”, bardziej zgrany. Wszyscy rozumieją, że tylko sto procent poświęcenia i zaangażowania może przynieść sukces. Naprawdę zmieniło się podejście mentalne.
- Wspomniał pan, że w Rosji płacą najlepiej. Podobno jednak w Brazylii też można nieźle zarobić?
- Zgadza się, ale tylko Ci najlepsi - Giba, Gustavo, Murilo czy Rodrigao mogą liczyć na bardzo wysokie sumy. Pozostali zarabiają więcej, niż choćby dwa lata temu, ale nie jakoś znacząco. Teraz najważniejsze jest, by nasze gwiazdy wpłynęły na poziom rozgrywek i zainteresowanie nimi mediów czy sponsorów.
- Chce pan przez to powiedzieć, że poziom brazylijskiej ligi nie jest imponujący?
- Do włoskiej Serie A1 sporo nam jeszcze brakuje, ale rozgrywki stoją na niezłym poziomie. Mamy w lidze 17 drużyn i terminy są tak ustawione, że czasami w ciągu tygodnia trzeba rozegrać nawet trzy mecze. To nie jest zbyt fortunne, za to bardzo meczące. Na poziomie porównywalnym do najlepszych europejskich ekip gra w Brazylii może pięć zespołów. Jestem przekonany, że dzięki powrotowi do kraju tych najlepszych, z każdym kolejnym rokiem poziom rywalizacji będzie wyższy.
- Mówiąc o powrotach...szykuje się jeszcze jeden, spektakularny come back - tym razem w reprezentacji. Był pan zaskoczony widząc na liście kadrowiczów Ricardo?
- Nie, ponieważ nie była to decyzja wyłącznie naszego szkoleniowca. Spotkaliśmy się wszyscy, porozmawialiśmy i wspólnie zdecydowaliśmy, że Ricardo powinien wrócić. W tym roku odbędą się mistrzostwa świata i bardzo chcemy je wygrać, a wiadomo jak ważnym ogniwem naszej kadry był zawsze Ricardo. Potrzebujemy go tak samo, jak on potrzebuje nas. Oczywiście Bruno jest bardzo dobrym rozgrywającym, ale jest młody i niezbyt doświadczony. Ricardo - bez dwóch zdań - to numer jeden na świecie.
- Jak wyglądają relacje Ricardo z pozostałymi kadrowiczami. Rok temu, gdy w Sisleyu Treviso grał jeszcze Gustavo, podobno nawet ze sobą nie rozmawiali.
- To nieprawda. Normalnie ze sobą rozmawiali, a ich rodziny spotykały się w wolnym czasie, wychodziły wspólnie na kolacje. Wszyscy normalnie rozmawialiśmy z Ricardo. Czasami ludzie wymyślają niestworzone historie...
- Czy kontuzja dotychczasowego drugiego rozgrywającego Marlona wpłynęła na decyzję o powrocie Ricardo?
- W najmniejszy sposób, bo wydarzyła się po tym, jak Bernardinho ogłosił swoją listę. Po prostu, wszyscy potrzebowaliśmy czasu, żeby dojrzeć do tej decyzji. Osobiście bardzo się cieszę, że Ricardo znów będzie z nami.