Dariusz Daszkiewicz: musimy walczyć o każdą piłkę
- AZS Częstochowa wygrywając spotkanie 3:0 lub 3:1 może doprowadzić do złotego seta. Nie możemy liczyć na to, że mecz się sam wygra. Musimy wyjść na boisko z taką samą determinacją jak w ubiegły piątek i walczyć o każdą piłkę. Tylko wtedy mamy szansę na zwycięstwo - mówi przed rewanżowym meczem Dariusz Daszkiewicz, trener Effectora Kielce.
plusliga.pl: Effector Kielce pokonał w pierwszym meczu o prawo gry o miejsca 5-12 AZS Częstochowa 3:0. Choć trzeba przyznać, że nie było to łatwe spotkanie?
Dariusz Daszkiewicz: Włożyliśmy wiele walki w to spotkanie. Z resztą nie najlepiej zaczęliśmy ten mecz, bo od kontuzji Adriana Buchowskiego, który jest bardzo ważnym zawodnikiem naszej drużyny. Niemniej muszę pochwalić cały zespół, bo zareagował bardzo dobrze. Rozalin Penczew, który nie grał dużo w tym sezonie poradził sobie naprawdę dobrze. Co prawda na początku widać było po nim zdenerwowanie. Myślę, że stąd też dwukrotnie pomylił się w polu serwisowym, ale wraz z trwaniem meczu grał coraz lepiej. Uważam, że wygraliśmy ten mecz wolą walki. W tych najtrudniejszych momentach nie spuszczaliśmy głowy, jak chociażby w ostatnim secie. Prawda jest taka, że jak Artur Udrys ma dobrą piłkę to nie pomyli się na siatce. Na szczęście udało się nam obronić dwie piłki i wyprowadzić skuteczny kontratak. Uważam, że to właśnie walka była istotnym elementem piątkowego spotkania.
- Chyba zgodzi się pan ze mną, że tym drugim ważnym elementem była cierpliwość?
- To prawda, cierpliwość również odegrała ważną rolę. To element nad którym cały czas pracujemy. Myślę, że wspomnianej cierpliwości zabrakło nam w pewnym momencie, w trzecim secie. Udało się nam doprowadzić do stanu 8:7, a chwilę później zaatakowaliśmy w siatkę i popełniliśmy jeszcze kilka innych prostych błędów. Na szczęście potem wróciliśmy do swojej spokojnej, cierpliwej gry. Ponadto zagraliśmy bardzo dobrze taktycznie, bo wyłączyliśmy z gry tych zawodników, których mieliśmy wyłączyć. Szesnaście bloków w trzech setach to naprawdę bardzo dobry wynik.
- Może i blok nie był kluczowym elementem piątkowego zwycięstwa, ale warto podkreślić że Effector pod tym względem nie miał sobie równych.
- Uważam, że mieliśmy bardzo dobrze rozpisaną drużynę z Częstochowy. Niemniej nie zawsze samo rozpisanie wystarczy, żeby wygrać mecz, przede wszystkim trzeba zrealizować to, co się założyło. Nam to się udało. W trudnych momentach nie baliśmy się podjąć ryzyka. Do tego graliśmy cierpliwie, na przykład oddawaliśmy piłkę rywalom albo tak obijaliśmy blok, aby móc powtórzyć akcję. Jestem bardzo zadowolony z gry mojego zespołu.
- Na początku pierwszego seta kontuzji nabawił się Adrian Buchowski. Czy wiadomo, co dokładnie się stało i ile czasu zajmie mu powrót na boisko?
- W sobotę z samego rana zawodnik będzie miał robione badania. Na chwilę obecną nie wygląda to najlepiej. Wszystko wskazuje na to, że uraz dotyczy łydki. Mam nadzieję, że nic nie zostało naderwane. Niestety rokowania nie są najlepsze. Obawiamy się, że nie zagra w rewanżowym spotkaniu. - [Rozmowa została przeprowadzona 27 lutego, w związku z tym sztab szkoleniowy nie posiadał jeszcze pełnej wiedzy dotyczącej kontuzji zawodnika].
- We wtorek zostanie rozegrane drugie spotkanie. Piątkowe zwycięstwo 3:0 to duża przewaga tym bardziej, że rewanż zagracie przed własną publicznością.
- Na pewno, jednak nie możemy o tym tak myśleć. AZS Częstochowa wygrywając mecz 3:0 lub 3:1 może doprowadzić do złotego seta. Nie możemy liczyć na to, że mecz się sam wygra. Musimy wyjść na boisko z taką samą determinacją jak w ubiegły piątek i walczyć o każdą piłkę, w każdym secie. Tylko wtedy mamy szansę na zwycięstwo.
- Na koniec chciałam zapytać, czy jest pan rozczarowany faktem, że drużynie nie udało się awansować do grona ośmiu najlepszych drużyn?
- Moim zdaniem w tym sezonie po rundzie zasadniczej nie byliśmy w stanie awansować do tej ósemki. Analizując mecze rundy zasadniczej uważam, że mogliśmy wygrać maksymalnie dwa spotkania. Mam na myśli spotkanie w Warszawie, które przegraliśmy na własne życzenie oraz mecz w Bielsku, który mogliśmy wygrać 3:1, a przegraliśmy 2:3. Oczywiście było parę meczów, które wygraliśmy 3:2, a przecież mogły zakończyć się inaczej. Osobiście nie czuję wielkiego rozczarowania. Po raz kolejny mieliśmy nowy zespół i po raz pierwszy nie mieliśmy doświadczonego zawodnika na pozycji rozgrywającego. Dlatego też potrzebowaliśmy dużo więcej czasu, żeby wszystkie elementy zgrać ze sobą. W drugiej rundzie widać było, że zespół gra dużo lepiej. Niestety kontuzje nie omijały nas od początku sezonu i jak widać nawet w końcówce nas dotykają. Jednak teraz skupiamy się na drugim meczu przeciwko AZS-owi Częstochowa. Mam nadzieję, że uda się nam ten rewanż rozstrzygnąć na swoją korzyść. Mamy o co jeszcze grać, bo wspólnie z zespołem walczymy jeszcze o dobry miesiąc gry. Naszą drużynę tworzą młodzi zawodnicy. Każdy mecz dla tych chłopaków jest dodatkowym bagażem doświadczeń.