Dariusz Daszkiewicz: nie mamy nic do stracenia
Jutro odbędzie się czwarte spotkanie rundy play-out pomiędzy Indykpolem AZS UWM Olsztyn, a Fartem Kielce. W lepszej sytuacji są olsztynianie, którzy w rywalizacji do trzech zwycięstw prowadzą 2:1. Kielczanie nie składają jednak broni. - Zrobimy wszystko co w naszej mocy, żeby doprowadzić do piątego spotkania w Kielcach – zapowiada szkoleniowiec Farta, Dariusz Daszkiewicz.
PlusLiga: już jutro po raz czwarty w fazie play-out spotkacie się z Indykpolem AZS UWM Olsztyn. Mecz ten może decydować o tym, który z zespołów będzie miał już zapewnione miejsce w PlusLidze.
Dariusz Daszkiewicz: będzie to bardzo ważny mecz, bo jeżeli przegramy to spotkanie, to będziemy musieli walczyć o ligowy byt z Wieluniem. Jeżeli uda nam sie wygrać, to wtedy przedłużamy jeszcze swoją szansę na zakończenie tej rywalizacji wcześniej. W dużo lepszej sytuacji jest zespół z Olsztyna, bo prowadzi 2:1 i ma ten komfort, że dla nich nie jest to mecz ostatniej szansy, ma bufor bezpieczeństwa. Poza tym będziemy grać w ich własnej hali, co jest atutem rywali. My natomiast nie mamy nic do stracenia – musimy jechać i walczyć. W tym roku wygraliśmy już dwukrotnie w Olsztynie, raz przegraliśmy, więc na pewno potrafimy grać w hali Urania. Zrobimy wszystko co w naszej mocy, żeby doprowadzić do piątego spotkania w Kielcach.
- W fazie zasadniczej PlusLigi Fart spisywał się bardzo dobrze – zajęliście siódme miejsce, niejednokrotnie sprawialiście problemy nawet drużynom z czołówki tabeli. W rundzie play-out ta gra nie wygląda jednak już tak dobrze. Z czego to wynika?
- Myślę, że przede wszystkim zespół z Olsztyna prezentuje się dużo lepiej, niż w tej pierwszej części rozgrywek. Oni od długiego czasu wiedzieli już, że będą na ostatnim miejscu w tabeli, w rundzie zasadniczej większość meczów przegrywali i potem zwycięstwo z nami chyba troszkę ich podbudowało wewnętrznie. Olsztynianie mają świadomość, że u nich może być tylko lepiej, bo gorzej już być nie mogło. My faktycznie prezentowaliśmy się dosyć przyzwoicie przez cały sezon. W drugim etapie wygraliśmy cztery z sześciu spotkań. Wydaje mi się, że u nas pojawiła się presja, że to są najważniejsze mecze i ta presja troszkę nam „spętała” ręce i nogi. Wygraliśmy pierwszy mecz 3:2, drugi po zaciętej walce przegraliśmy 2:3, ostatnio przegraliśmy 1:3, trochę na własne życzenie, bo w czwartym secie przecież wysoko prowadziliśmy. Gra jest bardzo wyrównana, ale na pewno my nie gramy już tak spokojnie jak wcześniej, bo nie można tutaj mówić o spadku formy. Słabiej spisuje się Xavier Kapfer, który do tej pory był naszym niekwestionowanym liderem, ale myślę, że w jego przypadku to również chodzi o psychikę, a nie o przygotowanie fizyczne, bo na treningach to fajnie wygląda. Mam nadzieję, że ten czwarty mecz z Olsztynem będzie lepszy w naszym wykonaniu. Bardzo liczę na to, że Xavier wróci do gry i znów będzie naszym mocnym punktem.
- Spotkania z akademikami z Olsztyna w fazie play-out pokazują, że macie problem szczególnie w końcówkach setów. W ostatnim meczu prowadziliście już wysoko, a mimo to seta przegraliście. Czy to jest kwestia zdenerwowania?
- W nasze szeregi wkradła się nerwowość. Taka sytuacja jak ta z ostatniego spotkania przydarzyła nam się chyba już trzeci raz w tym sezonie. Z Wieluniem prowadziliśmy 24:19, 24:22 i nie udało nam się tego dograć. Z tego co pamiętam, to tylko jedną taką końcówkę udało nam się rozstrzygnąć na swoją korzyść, bo przegrywaliśmy 18:24 u siebie z Rzeszowem i wygraliśmy. Musimy zachować spokój i odpowiednio wyważyć ryzyko, które podejmujemy w ataku i na zagrywce. Ostatnio chcieliśmy rywali postraszyć mocną zagrywką, ale korzyści z tego wynikające były niewspółmierne do strat jakie ponieśliśmy – zdobyliśmy 3 punkty zagrywką, a aż 17 serwisów zepsuliśmy. W ataku wyglądało to troszkę lepiej, ale błędów również się nie ustrzegliśmy. Musimy pamiętać, że nie zawsze atak trzeba skończyć za pierwszym razem – można piłkę oprzeć o blok i spróbować ją dograć jeszcze raz.
- W rywalizacji z Olsztynem chyba nie ma już elementów zaskoczenia – graliście z nimi przecież już kilkakrotnie w tym sezonie.
- Faktycznie, oba zespoły znają się już bardzo dobrze. My wiemy jakie są ich mocne i słabe punkty, oni znają nasze słabości.W ostatnim meczu bardzo dobrze spisał się Marcel Gromadowski, ale to nie dlatego, że on nagle zmienił swój sposób atakowania, tylko my nie potrafiliśmy wyeliminować go jednym czy dwoma blokami. W kolejnym spotkaniu musimy starać się jak najszybciej „złapać” go na bloku, bo wtedy będzie nam się troszkę lepiej grało.
- Proszę jeszcze powiedzieć czy przed jutrzejszym spotkaniem wszyscy w drużynie są zdrowi?
- Na szczęście wszyscy są w miarę zdrowi i gotowi do gry.
Mecz Indykpol AZS UWM Olsztyn – Fart Kielce już jutro o godzinie 18:00. Transmisję z tego spotkania przeprowadzi Polsat Sport.