Dariusz Daszkiewicz: przekonała mnie wizja
- Ważne jest, by w tym sezonie każdy z nas dawał z siebie sto procent, bo liga w tym sezonie jest wyjątkowo mocna - zapowiedział trener siatkarzy GKS Katowice Dariusz Daszkiewicz w rozmowie przed startem nowego sezonu PlusLigi.
Zakończyliście przedsezonowe sparingi turniejem w Krośnie i zajęciem w nim drugiego miejsca. Jakie wnioski po zawodach?
Nie ma sensu wyciągać wniosków z wyników, bo w sparingach każdy zespół występował w różnych zestawieniach, co wynika z tego, że każdy trener szuka jeszcze najlepszych rozwiązań na początek ligi. Dla mnie przez caly okres przygotowawczy najważniejsze było zwracanie uwagi na grę całej drużyny i poprawianie jej na bieżąco. Już teraz stać nas na fragmenty dobrej, pewnej gry, ale czasem wkradają się słabsze momenty i celem jest to, by na start PlusLigi takich słabszych chwil przydarzało się nam jak najmniej.
Wyjściowy skład GieKSy w sparingach potrafił znacząco się zmieniać w połowie meczu. To znak, że w lidze szykuje się sporo rotacji w szóstce, czy były to ostatnie próby znalezienia idealnego ustawienia?
Zarys wyjściowego składu gdzieś tam jest, natomiast okres przygotowań służył za okazję do sprawdzenia wszystkich graczy i starałem się, by kazdy z nich otrzymał w meczach towarzyskich mniej więcej tyle samo szans na granie. Chodziło w tym wszystkim także o wypracowanie odpowiedniego poziomu pewności siebie i sprawdzenie się w różnych wariantach gry. Zamierzam korzystać możliwie z jak największej liczby zawodników i mam nadzieję, że w tym sezonie każdy zawodnik w naszej drużynie będzie gotowy do wyjścia na boisko i zdobywania punktów.
Niektórzy wyznaczają sobie konkretne pozycje na koniec sezonu, jeszcze innie bardzo się przed tym wzbraniają. Jakie jest pańskie podejście?
Cel jest taki, by w każdym meczu grać jak najlepiej i walczyć o pełną pulę punktów. Ważne jest to, by każdy z nas dawał z siebie sto procent, bo jak już wielokrotnie wspominałem wcześniej, liga w tym sezonie jest wyjątkowo mocna. Pokazał to chociażby turniej w Krośnie, podczas ktorego MKS Będzin przegrał po tie-breaku z Resovią, a na następny dzień pokonał drużynę z Radomia. W tym roku nie powinno być wyraźnego odstawania jednego czy dwóch klubów od reszty stawki, bo wiele ekip dysponuje wyrównanymi składami. Ligowa siódemka, która w ostatnim sezonie wyprzedziła GKS, nie osłabiła się, a w niektórych wypadkach wręcz znacząco się wzmocniła, do tego znaczące transfery poczynił AZS Olsztyn.
Jeżeli klub z Bydgoszczy, plasujący się w drugiej połowie ligowej stawki, pozyskuje słoweńskiego atakującego, wicemistrza Europy, to świadczy to wyraźnie o sile naszej ligi. My dysponujemy nowym składem, nasi nowi siatkarze w dużej mierze nie odgrywali wcześniej kluczowych rół w swoich zespołach i teraz dostaną taką szansę. Pozostaje mieć nadzieję, że udźwigną oni taki ciężar. Pamiętajmy, że siatkówka to trudna gra, w której proces budowania drużyny trwa dwa-trzy lata. Najważniejsze, żeby nie stawiać sobie już teraz dalekosiężnych planów, tylko skupiać się na najbliższym meczu.
Po zawodnikach widać głód grania o stawkę?
Myślę, że tak. Widać pozytywną mobilizację i wszyscy już czekamy na pierwsze mecze, w końcu mieliśmy długi okres przygotowań. Inna sprawa, że jak już ruszymy, to czeka nas iście szalone tempo rozgrywek i granie w różne dni tygodnia. Terminarz będzie niezmiennie napięty.
Dla pana będzie to powrót do pracy w PlusLidze...
To z pewnością miłe uczucie. Kiedy rozmawiałem z dyrektorem Dariuszem Łyczko na temat pracy w klubie, przekonała mnie przede wszystkim wizja rozwoju tego klubu, zaplanowana na lata i związana z budową nowego stadionu GKS-u Katowice. To istotne, bo tego z pewnością brakowalo w ostatnich latach istnienia klubu z Kielc, w którym pracowałem. Tam zaczynalismy od drugiej ligi i tam mimo skromnych możliwości finansowych byliśmy w stanie poprawiać sportową jakość, wymieniając dwóch-trzech graczy. Natomiast potem była to po prostu walka o przetrwanie i rozegranie sezonu jak najmniejszym kosztem. Rekordem był skład zbudowany za 750 tysięcy złotych, co dziś jest nie do pomyślenia, bo w tej chwili tyle samo kosztuje dwóch zawodników w dobrych klubach. Dlatego tym bardziej było dla mnie ważne, że w Katowicach buduje się z wizją i patrzy się na kolejne lata.
Nie jest tajemnicą, że w obecnej drużynie GKS-u jest kilku graczy, z którymi już pan wcześniej pracował. To pomaga w budowie zespołu?
Jest Adrian Buchowski, do tego Miłosz Zniszczoł, z którym pracowałem bodajże pięć sezonów, zaczynając od drugiej ligi, a kończąc na PlusLidze, poza tym pracowałem pół roku z Kubą Szymańskim. Na pewno pracuje się z nimi łatwiej, jako że znam już ich mocniejsze i słabsze strony i to z pewnością jest cenna wiedza w początkowym okresie przygotowań. Ale zaznaczam, że cała grupa naszych zawodników jest ciekawa i panuje w niej dobra atmosfera. Relacje między graczami i ze sztabem szkoleniowym sa bardzo obiecujące i mam nadzieję, że przełożą się na wyniki. Wiadomo, że atmosferę najlepiej budują zwycięstwa i do tego dążymy, ale czeka nas bardzo wymagający start sezonu, czyli mecze z Asseco Resovią Rzeszów i PGE Skrą Bełchatów. Łatwo nie będzie, ale zrobimy wszystko, co w naszej mocy.