Dariusz Luks: awansować do ósemki najlepszych
- Jeszcze nigdy w PlusLidze play-offy nie były grane w Gdańsku, a nasz klub nie znalazł się w gronie ośmiu najlepszych drużyn. Dlatego też naszym podstawowym celem jest wejście do ósemki - mówi Dariusz Luks, trener Lotosu Trefla Gdańsk.
PlusLiga: Lotos Tref Gdańsk pokonał w 5. kolejce Wkręt-met AZS Częstochowa 3:1. Było to pierwsze zwycięstwo drużyny w tym sezonie. Chyba spadł panu kamień z serca?
Dariusz Luks: Oczywiście. Nie ukrywam, że chcieliśmy zwyciężyć. Jeśli zespół wygra to uczy się wygrywania, a jak przegrywa to uczy się przegrywania. Jaki terminarz mieliśmy na początku sezonu wszyscy wiedzieli. Rozegraliśmy naprawdę ciężkie spotkania, w których nasza forma falowała. Mimo, że w zespole mamy doświadczonych zawodników, to cały czas musimy pamiętać, że jest to nowy zespół. Upłynie jeszcze trochę czasu zanim nasza forma się ustabilizuje. Sobotnie spotkanie w Częstochowie było nerwowe dla obu stron. Tę nerwowość było widać po młodych zawodnikach z Częstochowy, ale i także po nas.
- Wspomniane nerwy były bardzo widoczne w drugim secie, który przegraliście do 17.
- W tej partii przewaga gospodarzy była znacząca. My z kolei za darmo oddawaliśmy przeciwnikowi piłkę. Wyglądało to tak, jakbyśmy próbowaliśmy przebijać głową mur. Grając w taki sposób nie można marzyć o zwycięstwie. Nie wolno zapominać, że we Wkręt-mecie AZS-ie jest kilku zawodników, którzy mają ogromny potencjał. Dlatego też w takich sytuacjach jaka miała miejsce w drugim secie, trzeba zachować więcej spokoju.
- Pomimo tej nerwowości o której mówiliśmy, daje się zauważyć niesamowitą chemię między zawodnikami. Choć jak pan podkreślił jest to nowy zespół w dużej mierze budowany od podstaw.
- Myślę, że ta chemia pojawiła się od pierwszego treningu. Zespół budowany był pod zawodników, którzy nie są gwiazdami, ale siatkarzami, którzy chcą ze sobą grać. Dla mnie jako trenera jest to bardzo ważne. W naszej drużynie nie ma problemu z tym, żeby zrobić trening o dowolnej godzinie. Jeśli postanowimy ćwiczyć o północy to nikt nie marudzi tylko przychodzi na zajęcia. Dla mnie osobiście jak i całego sztabu szkoleniowego taka postawa zawodników jest bardzo budująca.
- W połowie sobotniego meczu na parkiecie pojawił się Michał Kamiński, który po raz kolejny pokazał, że wchodząc na boisko jest wstanie odmienić styl gry drużyny. Czy można spodziewać się, że w następnych meczach będzie wychodził w podstawowym składzie?
- Michał Kamiński bardzo pomaga drużynie. Jednak trzeba pamiętać, że nasz atakujący miał siedem tygodni przerwy w grze z powodu kontuzji kostki. To bardzo długa przerwa. Do tego pojawiają się jeszcze problemy ze ścięgnem Achillesa. Dlatego też musimy stopniowo wprowadzać go do gry. Trener odnowy biologicznej cały czas dba o jego zdrowie i najszybszy powrót do formy. Nie chcielibyśmy, żeby przytrafiła się mu kolejna kontuzja. Nie zamierzamy go za bardzo obciążać, bo w niczym mu to nie pomoże. Niestety, w okresie przygotowawczym trochę stracił, więc teraz musi to nadrabiać.
- Patrząc na skład całej drużyny nasuwa się wniosek, że LOTOS Trefl Gdańsk ma dość wyrównany zespół. Ponadto na ławce rezerwowych siedzą zdolni i doświadczeni siatkarze.
- U nas nie ma zmienników. Mamy w ekipie dwunastu zawodników. Każdy dostaje szansę występu. Rzeczywiście teraz więcej gra konkretna szóstka, czy siódemka zawodników, ale w przeciągu całego sezonu każdy będzie miał możliwość zaprezentowania swoich umiejętności.
- Czy przed startem PlusLigi postawił pan przed zawodnikami jakiś cel do zrealizowania, konkretne miejsce, które mają zająć w tym sezonie?
- Jeszcze nigdy w PlusLidze play-offy nie były grane w Gdańsku, a nasz klub nie znalazł się w gronie ośmiu najlepszych drużyn. Dlatego też naszym podstawowym celem jest wejście do ósemki.