De la Fuente czeka na polski paszport
Enrique de la Fuente to z pewnością jedna z największych postaci europejskiej siatkówki, która pojawiła się na polskich parkietach. Awans do Plusligi wywalczony z Lotosem Treflem Gdańsk to dla niego osobista satysfakcja. - Cieszę się z tego, że udało mi się dotrzymać słowa – mówił po zakończonym sezonie Hiszpan.
PlusLiga: Jak podsumowałbyś miniony sezon – jaki on był dla Lotosu Trefla?
Enrique de la Fuente: Na pewno trzeba powiedzieć, że był to okres pozytywny, ponieważ wygraliśmy rozgrywki, awansowaliśmy do PlusLigi. Jak przyjechałem tutaj w sierpniu i miała miejsce konferencja prasowa z prezydentem Gdańska to mówiłem, że zrobię wszystko co w mojej mocy, by awansować. To była nasza obietnica jako drużyny. Dotrzymałem słowa, bo zrobiłem to, co do mnie należało. Było wiele trudności, mnóstwo problemów w trakcie, ale to efekt końcowy jest najważniejszy.
- Był właśnie w trakcie sezonu taki moment, w którym myślałeś, że nie uda się awansować?
- Tak. Zdecydowanie. Po świętach. W styczniu myślałem, że nie. Bo było wiele rzeczy, które nie funkcjonowały. Wtedy nikt nie był gotowy do tego awansu.
- Ale co by nie mówić to jednak wasza gra się poprawiła. Na końcu graliście naprawdę solidną siatkówkę a finał z Radomiem rozegraliście koncertowo.
- Tak, to prawda. Mimo kontuzji na początku sezonu, braku zgrania się ekipy, jako że ten zespół był niemalże całkowicie nowy. To był chyba główny punkt stopu – nowa forma drużyny, która musiała się poznać, zwłaszcza, że w trakcie sezonu dopiero doszedł choćby Luis Hernandez.
- Wygrałeś wiele w swojej karierze. Więc co oznacza dla ciebie ten awans z Treflem?
- Dla mnie personalnie, oprócz satysfakcji, znaczy to, że spełniłem obietnicę, którą złożyłem w sierpniu. W grudniu miałem obawy, że nie uda mi się tego uczynić. Działy się sprawy skomplikowane, było wiele zawirowań. Ale w ostateczności zakończyłem sezon z tarczą, i to dla mnie osobiście bardzo ważne.
- Ale słyszy się ze strony kibiców, iż nie uważają byś grał na 100 procentswoich możliwości, że nie pokazałeś wszystkiego tego, co potrafisz, że nie byłeś w formie.
- Trzeba szanować każde opinie. Stoczyłem z klubem wiele walk aby wszystko wyglądało jak najlepiej i ja jestem zadowolony, że udało mi się mimo tych trudności dotrzymać słowa. Dlatego jest mi przykro, że ludzie tak mówią, choć wiem, że ilu ludzi, tyle opinii, bo tak naprawdę nie mają argumentów, by stwierdzić, że nie grałem dobrze. Byłem w ekipie w konkretnym celu i myślę, że swoją rolę spełniłem jak najlepiej tylko mogłem.
- To jakie są Twoje plany na przyszłość? Co zamierasz teraz zrobić?
- Nie mam na ten temat pojęcia. Nikt ze mną nie rozmawiał do tej pory. I szczerze, gdyby mnie teraz mieli o to zapytać, nie byłbym w stanie nic odpowiedzieć. Bo nie wiem nic. Też wiele zależy od mojej żony, jaka będzie jej decyzja. Ale przede wszystkim to klub musi przyjść i porozmawiać ze mną. Bo komunikacja to podstawa dobrych relacji. Nie wiem jaki jest projekt klubu. Mam nadzieję, że ktoś ze mną porozmawia i także podziękuje za ten sezon, bo takich rzeczy też nie usłyszałem i pewnie inni zawodnicy też nie.
- Masz otrzymać niedługo paszport polski – jakie były motywy złożenia papierów do kancelarii prezydenta?
- Teoretycznie tak powinno się stać. Dopełniłem wszystkich formalności i już powinna przyjść odpowiedź od prezydenta, ale wciąż czekam. I będę miał podwójne obywatelstwo jak moja żona.
- Dlaczego podjąłeś taką decyzję?
- To tak szczerze nie była do końca decyzja moja. Klub poprosił mnie o to, by mógł grać Tom Edgar. Nie może być trzech obcokrajowców na boisku. Dla mnie to nie ma wielkiego znaczenia osobistego – to było wszystko po to, by pomóc klubowi. Jeśli mogłem się przyczynić i w ten sposób do awansu, to tak zrobiłem. To dla mnie istotne pod względem przyszłości – dzieci będą mogły zadecydować jakie obywatelstwo będą chciały przyjąć. A poza tym, mógłbym grać jako Polak – to wielka szansa i pomoc, bo nie zajmowałbym miejsca jako obcokrajowiec. Jasne, że nie poczuję się nigdy Polakiem, poznaję dopiero ten kraj, ale to Hiszpania zawsze będzie w moim sercu i nic tego nie zmieni. Tutaj bardzo mi się podoba, żyje się przyjemnie, poznaję coraz to nowe rzeczy, znamy się z Kingą już tyle lat, że też poznałem trochę waszej kultury.