Delecta bliska niespodzianki
Delecta Bydgoszcz przegrała z AZS UWM Olsztyn 2:3 (25:23, 25:22, 21:25, 23:25, 13:15) w pierwszym meczu 1/4 finału Pucharu Polski.
Siatkarze bydgoskiej Delecty nie wykorzystali ogromnej szansy na awans do pierwszego w historii finału Pucharu Polski. W pierwszym meczu ćwierćfinałowym z AZS UWM Olsztyn prowadzili już 2:0 i mogli sprawić, że w rewanżu rywale musieliby odrabiać nie tylko sety, ale przede wszystkim małe punkty.
Goście do Bydgoszczy przyjechali bez Grzegorza Szymańskiego (kontuzja), a Paweł Zagumny ze względu na dolegliwości kręgosłupa ale w ogóle się nie rozgrzewał. Ich miejsce w szóstce zajęli Tomasz Józefacki i Jakub Oczko, dwa sezony wcześniej rozgrywający Delecty
Po dwóch pierwszych setach wydawało się, że bydgoszczanie wykorzystają sytuację bez skrupułów i na rewanż pojadą z solidną zaliczką. Mimo dobrej dyspozycji w ataku Dawida Konarskiego (25 pkt.) nie mogli się także wstrzelić z zagrywką (19 błędów). W 1. secie przegrywali nawet 22:23, po ataku Tomasza Józefackiego, który był najczęściej wykorzystywany w ataku (6 pkt.). Były gracz Resovii po akcji Martina Sopko popełnił jednak błąd, a Michal Cerven zablokował Kunnariego.
W drugim secie rywale popełnili więcej błędów (9), a najwięcej miał na koncie Józefacki (4). Zepsuł zagrywkę, atak, został zablokowany przez Sopko i Delecta, która przegrywała 14:17 wyszła na prowadzenie 19:17. To był decydujący moment, bo mimo, że goście jeszcze wyrównali na 20:20, kolejne cztery punkty padły łupem gospodarzy.
W 3. secie gospodarze prowadzili 17:15, by stracić kolejnych 5 punktów. Grającego od połowy drugiego seta na rozegraniu Kaczmarka zastąpił Lipiński, ale on też nie potrafił zgubić bloku rywali (16 pkt.). Delecta prawie w ogóle nie grała środkiem; Nowak pierwszy punkt zdobył dopiero przy stanie 20:23, błędy zaczął popełniać Cerven. A w AZS-ie rozgrywał się Siezieniewski (24 pkt.), kapitalnie rządził na siatce Grzyb, który zdobył... 20 punktów z tego aż 11 blokiem! Trener Wspaniały szukał szansy w zmianach. Cervena zastąpił Augustyn, potem za Nowaka, który podkręcił, na szczęście niegroźnie staw skokowy wszedł Kokociński. Przy stanie 9:14 zablokowanego Pieczonkę zastąpił z kolei Maciej Krzywiecki. Zespół AZS-u był już jednak "na fali". W 5. secie prowadził 8:4 i 11:8. Jeszcze błąd w ataku Siezieniewskiego i blok, chyba jedyny Grzyba, którego zatrzymał Kokociński dał remis 11:11. Wtedy jednak zagrywki popsuli po kolei Cerven i Konarski, a Chaberek, który zastąpił Kunnariego zdobył decydujące punkty.
- Dla nas ważniejszy będzie mecz z Olsztynem w lidze, ale o awans do finału jeszcze powalczymy - mówił trener Wspaniały. - W trzecim secie zaczęliśmy popełniać błędy, nie mogliśmy się wstrzelić zagrywką, co wyszło potem w ostatnim secie.
- W pierwszych dwóch setach padliśmy ofiarami tego, czego padamy ostatnio bardzo często czyli braku dokładności i precyzji - komentował mecz trener AZS-u Mariusz Sordyl. - Nie wykorzystywaliśmy łatwych piłek. Ograniczaliśmy sobie pole manewru w ataku z piłek wysokich. Psuliśmy też niebywałą liczbę zagrywek i od trzeciego seta padła decyzja, że po prostu przebijamy ją na drugą stronę.
Rewanż odbędzie się 19 bm. w Iławie.