Delecta blisko kolejnej niespodzianki
Nie udało się bydgoskiemu zespołowi odnieść trzeciego z rzędu zwycięstwa. Podopieczni Waldemara Wspaniałego z ZAKSĄ Kędzierzyn Koźle wprawdzie prowadzili 2:1, ostatecznie przegrali 2:3 (17:25, 25:22, 25:22, 18:25, 10:15). MVP meczu został Paweł Zagumny.
O porażce gospodarzy w pierwszej partii zadecydowały dwa momenty. Pierwszy to seria zagrywek Jurija Gładyra. Przy stanie 11:11 ukraiński środkowy ZAKSY "strzelił" trzy precyzyjne asy i jego zespół odskoczył na 14:11. Drugi, gdy bydgoszczanie po drugiej przerwie technicznej (12:16) stracili cztery punkty (dwa ataki Ruciaka, jeden Czarnowskiego i błąd w ataku Siltali) zdobywając jeden (kiwka Szymańskiego). Było 20:13 dla gości i po secie.
Druga, wyrównana partia rozstrzygnęła się w końcówce. Przy remisie 20:20 Smuc popsuł zagrywkę, a Wrona zablokował Jarosza. Delecta miała dwa punkty przewagi, które utrzymała do końca, bo przy wyniki 23:22 Sopko kontrował z 2. linii, a Jurkiewicz zatrzymał blokiem Gładyra.
Trzeci set mógł paść znów łupem ZAKSY, która do drugiej przerwy technicznej (12:16) była lepsza w ataku (12 punktów przy 5 bydgoskiego zespołu). Podopieczni Stelmacha popełnili jednak też 7 błędów (6 w zagrywce) i gdy gospodarze poprawili skuteczność ataku udało się ze stanu 14:17, zdobyć kolejnych 5 punktów (19:17) po akcjach Wrony, Sopko i Szymańskiego. Jeszcze przy stanie 21:20 Pieczonka świetnie zablokował Jarosza, choć źle przyjął chwilę wcześniej zagrywkę, a Szymański kontrował (23:21).
Czwarty set był podobny do pierwszego. Przy stanie 2:3 Urnaut posłał dwa asy, ZAKSA objęła prowadzenie 5:2, potem jeszcze je powiększyła do 5 punktów (18:13) i pewnie doprowadziła do piątej partii. W niej skutecznie zagrał Jarosz (4 punkty), a gospodarzom przydarzyły się błędy w nieodpowiednich momentach. Przy wyniku 8:8 Wrona z dobrej piłki atakował ze środka w aut, to samo (po prostej) zrobił skuteczny do tego momentu Pieczonka i ZAKA prowadziła 11:9. Jeszcze punkt zdobył Wrona, ale kolejnych akcji gospodarze nie mogli skończyć, bo zabrakło dokładnego przjęcia.
Michał Ruciak: Na pewno mecz był trudny, dużo walki z jednej i drugiej strony. Nie ustrzegliśmy się przede wszystkim błędów w tych przegranych setach, kiedy też Delecta lepiej zagrywała i przyjmowała i przez to sprawiała nam duże problemy na siatce. Przełożyło się to na wynik, gdzie nie potrafiliśmy skończyć pierwszej akcji i później na kontrze też byliśmy nieskuteczni. Od czwartego seta trochę inna mentalność się pojawiła, więcej agresji na zagrywce z naszej strony, ta gra się odwróciła i my decydowaliśmy o warunkach w tym spotkaniu. Piłki albo przychodziły do nas, albo były przebijane, albo też graliśmy potrójnym blokiem i to nam ułatwiało kontratak.I doprowadziło do zwycięstwa w tych partiach.
Wojciech Jurkiewicz: Gratulacje, tak jak Michał powiedział, to był mecz walki, w którym lepsza była drużyna z Kędzierzyna. My też jednak zdobywamy punkt, który na pewno w ogólnym rozrachunku będzie bardzo ważny. Cieszy zaangażowanie, z meczu na mecz coraz bardziej wierzymy, w to co robimy. Coraz lepiej to wszystko nam się układa. Dzisiaj może trochę zabrakło, żeby odnieść trzecie zwycięstwo, ale myślę, że nikt z nas nie zwątpi, że to co robimy prowadzi nas ku temu, żeby lepiej grać, by zapomnieć o tej pierwszej rundzie, która się skończyła. Bo w końcówce nasza gra zaczęła jakoś wyglądać, zaczęliśmy zdobywać punkty i mam nadzieję teraz, że ta druga runda będzie już tylko dobra.
Krzysztof Stelmach: Ciężki mecz. Wiedzieliśmy że taki będzie i dlatego cieszę się z tego wyniku. To chyba piąty czy szósty tie-break nasz. Przegrywaliśmy je, teraz wygraliśmy na ciężkim terenie, z czego się cieszę i jestem zadowolony z tych dwóch punktów. A jeśli mówimy już o punktach, to ta druga runda zaczyna się od nowa, bo siedem drużyn jest, które są blisko siebie. Jedynie Skra Bełchatów jest przed nami, a od drugiego do siódmego miejsca to jest kwestia jednego meczu. Jednego meczu. To jest bardzo mało i wszystko jest w tej drugiej rundzie możliwe. Dla mnie dziwny mecz,ciężki ale dziwny, jak państwo widzieliście; raz jedna drużyna zdobywała punkty, raz druga. Nie było stabilności. Nie było spokoju, że jak ktoś wygrywał dwoma, trzema oczkami, to prowadził do końca punkt za punkt, akcja za akcję. Są różne wyniki, jedni mówią, że liga jest wyrównana, że mocniejsze. Ja nie uważam, że mocniejsza. To co właśnie dzieje się w poszczególnych setach; raz jeden wygrany do 17, drugi przegrany do 20. Raz jeden mecz wygrany, drugi przegrany. Tu jest Delecta, która na początku przegrywała, teraz wygrywa. Każdy z każdym może wygrać. To jest ciekawe, ale poziom sportowy? Nie sądzę. Mamy swoje problemy jak każdy, może w pewnym momencie trochę większe, bo mieliśmy dziesięciu zawodników, a zespól liczy dwunastu. Wypadł nam nieszczęśliwie Świderski, próbujemy go zastąpić innym zawodnikiem, ale te biurokracje są długie. Dziesięć dni trzeba czekać, żeby mógł być zgłoszony do ligi. Ale dziś mam trochę uśmiechu na twarzy.
Waldemar Wspaniały: Gratuluję Michałowi, Krzyśkowi, całej drużynie. Skończyła się bardzo szybko pierwsza runda, czego nie pamiętam nigdy chyba w historii żeby tak szybko się toczyła. I to co Krzysiek powiedział o poziomie, to myśle, że ma właśnie na niego wpływ. Bo nie ma za dużo czasu, żeby trenować, poprawić pewne elementy techniczne. A nie daj Boże, jak się zdarzą choroby czy kontuzje, co spotyka każdy zespół i później są problemy. Faktycznie w drugiej rundzie tak jest, że jedna kolejka może to wszytsko przewrócić do góry nogami. Dziś jesteśmy na siódmym miejscu,za chwilę będziemy na piątym, jeśli, oczywiście, wygramy. Ale to po prostu trzeba wygrywać. Mamy teraz ciężki tydzień, zresztą wszystkie zespoły go mają. Gramy w środę, gramy w sobotę i to będą bardzo ważne mecze. Na koniec chcę podziękować całemu zespołowi, wszystkim chłopakom. To już nie pierwszy mecz, ale kolejny, w którym się nie poddają walczą. I próbują wygrać jedną akcję czy następną. Dzięki dla kibiców, których też chyba było najwięcej dziś w sezonie.