Delecta Bydgoszcz pewnie pokonała Indykpol/AZS
Gospodarze nie mieli żadnego problemu z odniesieniem efektownego zwycięstwa 3:0 (25:15, 25:11, 25:12). Mecz był jednostronnym widowiskiem od pierwszego do ostatniego seta. MVP spotkania został Antti Siltala.
Bydgoszczanie toczyli "korespondencyjny" pojedynek z Jastrzębskim Węglem, który stracił 4. miejsce w tabeli po przegranej przed tygodniem 2:3, a u siebie podejmował Lotos Gdańsk. O spotkaniu wiele właściwie nie można powiedzieć, olsztynianie nie mieli praktycznie nic do powiedzenia, w pierwszym secie od stanu 5:3 dla Delecty, stracili osiem punktów z rzędu (13:3), w drugim przegrywali 0:5, 2:12, 4:16 i 9:24! Jeszcze w trzecim podjęli walkę na początku partii, ale od stanu 6:5 dla miejscowych znów zaczęli tracić dystans przegrywając 7:13, 8:16 i 12:21 (wtedy zdobyli swój ostatni punkt w partii).
Podopieczni Piotra Makowskiego od początku narzucili swój styl gry, przede wszystkim znakomicie grali w defensywie, powodując, że rywale mieli zaledwie 25 procent skuteczności ataku. A sami, mimo, że mieli 8 piłek do skończenia mniej (72-80) zanotowali 61 proc. skuteczności, Popełnili też 10 błędów mniej (AZS 20), a Masny dzięki świetnemu przyjęciu Antigi (86%), Siltali (80 w tym aż 60 perfekcyjnego) i Dębca (62), bezbłędnie uruchamiał wszystkie kierunki ataku. Wysokie prowadzenie powodowało, że gospodarze grali na dużym luzie i pozwalali sobie na niekonwencjonalne kombinacje. Najlepiej różnicę gry obu zespołów oddaje liczba punktów zdobytych przez AZS po własnych akcjach: średnio 9 na set...
- Właściwie nie wiem, co mam powiedzieć po takim meczu, nie wiem co się dzisiaj stało - Paweł Siezieniewski miał na konferencji smutną minę. - Naprawdę przyjechaliśy do Bydgoszczy z mocnym postanowieniem poprawy po ostatnim meczu, by zmazać plamę po porażce z Politechniką przed własną publicznością. No i nie udało nam się kolejny raz. Trzeba jednak oddać, że naprawdę Delecta zagrała dziś kapitalnie. Przede wszystkim w obronie, co było widać, mocno nas zdeprymowało. Mieliśmy mnóstwo okazji do punktowania, a oni wyciągali niesamowite piłki i widać było jak z seta na set "puchliśmy". Zrobiło mi się przykro, jak zobaczyłem na koniec wynik...
- W każdym elelemencie zagraliśmy bardzo dobrze, faktem jest, że w obronie wyciągaliśmy niemożliwe piłki czasami - mówił Wojciech Jurkiewicz. - To nakręcało naszą grę, a każdy zawodnik zagrał na wysokim poziomie. Myślę, że mecz-marzenie, przed własną publicznością. Cieszymy się, bo osiągnęliśmy cel zamierzony przed meczem i mamy cały czas kontakt z czołówką. Ale też bez hurra-optymizmu, żeby to zwycięstwo za bardzo nie podniosło nas "nad ziemię", przyystępujemy do pracy. Mamy przed sobą mecz z Fartem.
Tomaso Totolo: Gratulacje dla Bydgoszczy, która jest ostatnio naprawdę w dobrej formie, kondycji., To nie jest przypadek, że wygrała ostatnio cztery mecze z rzędu. Zagraliśmy bardzo źle, to jest sport oparty na ataku, popełniliśmy też sporo błędów. Trafiliśmy też chyba na zły moment, przegraliśmy w trudnej dla nas sytuacji.
Piotr Makowski: Zawiesiliśmy dziś wysoko poprzeczkę, zagrywką, blokiem w obronie. "Misiek" Masny bardzo dobrze prowadził grę. Wiem, że siatkarze z Olsztyna bardzo mocno się starali, ale dzisiaj to my graliśmy dobre zawody... Nie zaniedbaliśmy nic; od wtorku już pracowaliśmy nad tym jak grać z Olsztynem i zagraliśmy dobre zawody, gratuluję wszystkim chłopakom. "Stefan" (Antiga - red.) miał wczoraj urodziny i też zażyczył sobie zwycięstwa, także żeby ktoś miał w przyszłym tygodniu też urodziny, to byłoby dobrze.
Powrót do listy