Delecta chce wygrywać u siebie
Lepsze miejsce niż w poprzednim sezonie i więcej wygranych na własnym parkiecie. Tego od bydgoskiego zespołu oczekują władze spółki "Łuczniczka" S.A.
Bydgoszczanie w poprzednim sezonie zaczęli z wysokiego "C", byli nawet przez krótki czas liderem rozgrywek, gdy Skra Bełchatów miała dwa zaległe mecze. Potem jednak przyszedł niezrozumiały do dziś "dołek". Na 9 spotkań rundy zasadniczej we własnej hali podopieczni trenera Waldemara Wspaniałego przegrali aż siedem. Frekwencja z meczu na mecz zaczęła spadać. Na ligowym meczu ze Skrą było 6 tysięcy widzów, na ostatnim w play off z AZS Częstochowa zaledwie 700.
- To był bowiem w ubiegłym sezonie głęboki niedosyt, dla kibiców, mediów i akcjonariuszy - mówił na konferencji prasowej Andrzej Będziński, przewodniczący Rady Nadzorczej spółki, a jednocześnie prezes BKS Chemik Bydgoszcz, drugiego obok miasta udziałowca. - Stawiając cele przed zespołem, mieliśmy na uwadze doświadczenia z ostatnich dwóch lat, dlatego z większym realizmem podchodzimy do nowego sezonu. Skład jest bardziej wyrównany i moim zdaniem bardziej stabilny niż w ubiegłym sezonie, co potem zresztą pokazał czas. Chcemy więc, żeby zespół wygrywał jak najwięcej spotkań u siebie. Chcielibyśmy też, aby zespół wywalczył wyższe miejsce niż rok temu. System rozgrywek powoduje, że chcemy awansować jak wszyscy w lidze do szóstki, ale piąte miejsce byłoby minimum.
Po sezonie z zespołem, z podstawowych graczy pożegnali się Piotr Gruszka, Paweł Woicki, Grzegorz Kokociński i Michał Dębiec. W ich miejsce pozyskano Antti Siltalę, Michala Masnego, Andrzeja Wronę i Krzysztofa Andrzejewskiego. Zespół do sezonu przygotowywał się w komplecie, nie było też poważniejszych problemów zdrowotnych zawodników. Do Memoriału Wawrzyczka... Na nim na ból barku zaczynał narzekać Fin Siltala, który w zespole ma pełnić rolę drugiego obok Martina Sopko podstawowego przyjmującego.
Antti miał badanie USG, był na konsultacji w Poznaniu, gdzie dostał zastrzyk - wyjaśnia trener Wspaniały. - Zobaczymy jutro na treningu w Częstochowie w jakiej będzie formie i czy zagra w piątek przeciwko AZS.
Nowy system rozgrywek, większa liczba spotkań, w ocenie bydgoskiego szkoleniowca powodują, że ten sezon będzie najtrudniejszy.
- Trzeba być w szóstce, a nie w ósemce by walczyć o medal i zapewnić sobie ligowy byt - mówi szkoleniowiec. - Na pewno tradycyjnie faworytem rozgrywek będzie Skra Bełchatów, ale jeszcze dwa zespoły dołączą do tego grona. To Resovia, która pozyskała trzech znakomitych zawodników - Niemca Grozera, Włocha Cernića i Amerykanina Millara oraz ZAKSA, gdzie dołączyli Sebastian Świderski i Paweł Zagumny. Ta trójka moim zdaniem będzie nadawała ton rozgrywkom. Reszta zespołów, od czwartego do dziesiątego będzie walczyć o miejsce w szóstce. Nie można powiedzieć w żadnym razie, że Fart Kielce czy Pamapol Wieluń będą najsłabsze. Mobilizować się będzie trzeba na każdy mecz. Dla nas awans do szóstki będzie sukcesem. A potem wszystko się może zdarzyć.