Delecta - PGE Skra 1:3
Delecta Bydgoszcz przegrała z PGE Skrą Bełchatów 1:3 (25:20, 21:25, 23:25, 21:25) w meczu rozpoczynającym siódmą kolejkę PlusLigi.
Prawie komplet publiczności w bydgoskiej publiczności obejrzał starcie miejscowej Delekty z mistrzem Polski, Skrą Bełchatów. Z nowym trenerem, Waldemarem Wspaniałym, podbudowani wygraną w stolicy z AZS, bydgoszczanie próbowali sprawić niespodziankę i niewiele im zabrakło.
MVP został wybrany libero rywali Piotr Gacek, jednak wydaje się, że na nagrodę zasłużył bardziej Jakub Jarosz. Młody atakujący Skry godnie zastępował nieobecnego w ogóle Mariusza Wlazłego i zdobył 27 punktów. Mistrzowie zagrali w mocno rezerwowym składzie i nie bez kłopotów zdołali wywieźć dwa trzy punkty.
Bydgoszczanie rozpoczęli mecz z wielkim animuszem i ogromną wolą walki. Zupełnie inaczej niż w spotkaniach z Resovią czy Jadarem. Nie wiadomo, czy taka postawa zdeprymowała rywali, dość, że od początku do końca prowadzili podopieczni trenera Wspaniałego. Bydgoscy siatkarze zagrywali głównie na Bartosza Kurka, który był dość niedokładny i popełniał też błędy w ataku.
Taki początek, gdzie siatkarze włożyli wiele siły musiał ich trochę kosztować. W drugiej partii początek jeszcze był w miarę wyrównany, ale Kurek trafił zagrywką Pieczonkę mistrzowie Polski prowadzili 14:11. Ta trzypunktowa przewaga utrzymywała się do końca seta.
W trzecim secie trener Delekty o czas poprosił przy stanie 5:2, gdy Jakub Jarosz dwoma asami wyprowadził Skrę na prowadzenie z remisu 2:2. Potem bydgoszczanom przydarzyła się seria błędów, gdy w ataku pomylili się Janczak i Pieczonka, a rywale odskoczyli na 12:7. Miejscowi się nie poddali. Sopko, Janczak kończyli kontry, a po jednej z nich Słowaka i jego asie serwisowym Delekta objęła prowadzenie 18:17. Gra się wyrównała, oba zespoły zdobywały punkt za punkt. I gdy wydawało się, że miejscowi zdobędą seta i punkt, przy stanie 23:23 Pieczonka podbił plasowaną piłkę na stronę rywali, gdzie zaatakował Jarosz, a Bąkiewicz "ustrzelił" zagrywką Dębca.
Podobnie ułożył się czwarty i ostatni set. Zespół Delekty walczył, prowadził 5:2, 8:5, przegrywał 11;13, by po szczęśliwej akcji Janczaka mieć punkt przewagi 16:15. Po ataku Pieczonki było 20:20, gdy na zagrywkę poszedł Bartosz Kurek... Jego mocne prawie bez rotacji zagrania sprawiły spore problemy przyjmującym Delecty. Dwa asy serwisowe, skończone kontry Jarosza i Skra prowadząc 24:21 (punkt zdobył jeszcze Janczak) nie mogła przegrać.
- To był bardzo trudny mecz - mówił Daniel Pliński, reprezentacyjny środkowy bełchatowian. - Tym bardziej, że Delecta wygrała ostatnio w Warszawie i była tym podbudowana. Mieli dużą szansę ugrać dzisiaj minimum punkt. My podjęliśmy walkę, udało się wygrać i to się liczy.
- Kluczowy był trzeci set - komentował trener Wspaniały - bo dwa razy doszliśmy rywali i przy remisie popełniliśmy dwa proste błędy. Wejście Kurka na zagrywkę w czwartym secie było także decydujące. Jestem jednak zadowolony z postawy i ambitnej gry, zdarzają się jednak ciągle błędy w komunikacji. I one decydują o stracie punktów.
Powrót do listy