Delecta przegrywa z Jastrzębskim Węglem
W zaległym meczu 3. kolejki lepsi okazali się klubowi wicemistrzowie świata. MVP meczu Michał Łasko. Delecta - JW 2:3 (21:25, 25:21, 25:19, 19:25, 13:15)
To spotkanie mogło się podobać licznej ponad 4-tysięcznej widowni.W pierwszym secie gospodarze przegrywając 6:9 odrobili straty (10:9), ale w końcówce goście wykazali więcej opanowania, a nie do zatrzymania w kontrach był Łasko. W drugim secie Delecta znów prowadziła 17:14, ala straciła przewagę (18:19). Kluczowe było wejście Cervena, który zablokował Gawryszewskiego (20:19), potem zdobył po akcji Konarskiego punkt z kontry. Antiga posłał asa serwisowego, blok zatrzymał Kubiaka i było 22:19.
W trzecim secie gospodarze przy zagrywkach świetnie grającego Antigi wyszli na prowadzenie 15:7, a potem 17:8. To właśnie ryzyko w zagrywce się opłaciło, bo rywale mieli problemy ze skończeniem akcji, albo piłka wracała na stronę bydgoszczan, którzy skutecznie kontrowali. Jastrzębianie nie bez powodów są jednak klubowym wicemistrzem świata. Poprawili swoją grę w czwartym secie, gdzie prowadzili praktycznie od początku do końca. W zespole Delecty dwa błędy przytrafiły się przy stanie 1:21 Masnemu, Najpierw minimalnie pomylił się na zagrywce, potem po dobrym odbiorze popełnił błąd podwójnego odbicia i było 23:19 dla rywali.
W piątym secie trwała nadal "bitwa", w której końcówkę znów wytrzymali goście. Prowadzili 14:11, gdy najpierw Wika atakiem, a Jurkiewicz kapitalnym blokiem Holmesa zmusili trenera Bernardiego do wzięcia przerwy. W ostatniej akcji meczu Konarski miał dwie okazje na doprowadzenie do remisu, bo Bartman wyraźnie bał się podwójnego bloku. Jego lekkie plasy nie były jednka dokładnie podbijane i atakujący Delecty nie miał idealnej piłki do ataku. Po ostatniej obronie Holmes nie trafił dokładnie w piłkę, której stojący głęboko w obronie Wika nie zdążył podbić.
Mimo zwycięstwa niezadowolny z gry zespołu był... Zbigniew Bartman: Jestem zdruzgotany naszą postawą w tym meczu, a najbardziej irytuje mnie fakt, że zzaczynamy grać w siatkówkę dopiero wtedy, gdy jesteśmy pod ścianą, gdy mamy nóż na gardle. To kolejne spotkanie, w którym mamy przestoje, dekoncentrację. Dajemy wejść przeciwnikowi wgrę, przegrywamy sety, tracimy punkty. Co nie zmienia faktu, że składamy gratulacje przeciwnikom, bo zagrali dziś dobre spotkanie.
O braku determinacji mówił z kolei trener Lorenzo Bernardi: Mamy z tym kłopoty, tak jak w drugim i trzecim secie, gdy zagrywał Antiga. To jest problem, z którym sobie musimy poradzić i nie tłumaczy nas, że graliśmy bardzo trudny turniej w klubowych mistrzostwach świata. Spodziewaliśmy się dziś trudnego spotkania i musimy przed kolejnym z Fartem Kielce nad tym wszystkim popracować.
Ze swoim rywalem nie do końca zgadzał się trener Piotr Makowski: Mam trochę inne zdanie, to my zaczęliśmy grać trudną zagrywkę, podjęliśmy decyzję, żeby zaryzykować i to wprowadziło zamieszanie w szeregi rywali. Jeśli chodzi o tie breaka to jakieś dwa drobne błędy techniczne spowodowały, że nie graliśy dalej. Można to było inaczej rozegrać, ale nie mamy o to absolutnie pretensji do siebie. Daliśmy z siebie wszystko, ale rytwal był dziś lepszy.
Powrót do listy