Delecta wreszcie wygrała u siebie
Delecta Bydgoszcz pokonała Jadar Radom 3:1 (20:25, 25:20, 25:19, 25:16 ). MVP meczu został Michał Dębiec. Bydgoski zespół i jego kibice aż 113 dni (do 4 listopada ub. r.) musieli czekać na zwycięstwo w hali Łuczniczki. W końcu się udało, ale z ostatnim w tabeli Jadarem Radom.
Po aferze z amerykańskim libero Richardem Lambournem, z którym zostanie rozwiązany kontrakt, do składu wrócił Michał Dębiec. Zagrał na dość wysokim poziomie w przyjęciu (76 proc.) co podkreślał po meczu trener rywali Jan Such. Jego przeciwnik Waldemar Wspaniały w szóstce wystawił także Stanisława Pieczonkę i Dawida Konarskiego w miejsce Piotra Gruszki i Grzegorza Szymańskiego. „Konar” meczu nie zaliczy do udanych, bo w pierwszym secie zdobył zaledwie punkt, popełnił natomiast cztery błędy, a po ostatnim z nich (atak w aut) powędrował na ławkę już do końca meczu. Z kolei Gruszka pojawił się w 1. secie przy stanie 16:18, ale Pieczonka wchodził na zmiany i pomagał w przyjęciu.
Po przegraniu 1. seta, gospodarze w kolejnych trzech wykorzystali błędy rywali w zagrywce (18 w całym meczu), lepsze przyjęcie i rozegranie Woickiego, który mógł gubić blok rywali. W ataku po dwóch słabych meczach z Olsztynem i Wieluniem wreszcie „pokazał się” Szymański, równo zagrali Gruszka i Sopko. Bydgoszczanie przede wszystkim jednak zagrali wreszcie z werwą, choć na ile udało im się przezwyciężyć kryzys, okaże się w kolejnych meczach, szczególnie tych u sienie z Resovią i Jastrzębskim Węglem.
- Gratuluję rywalom zwycięstwa, to był bardzo ważny mecz dla jednej i drugiej drużyny – mówił po meczu Maciej Pawliński, kapitan Jadaru. - Po serii porażek to było spotkanie na przełamanie dla Delecty, a dla nas na zdobycie punktów i zwiększenie szans na ośemkę i utrzymanie się. Jednak z taką zagrywką jak dziś to nie da się wygrać. Rywale przyjmowali pewnie w punkt i dogrywali wszystko do siatki, gdzie nie mieliśmy szans.
- Tak jakoś nam się ostatnio układa, że gramy całkiem niezłe mecze, ale przegrywamy – komentował trener Jan Such. - Z Delectą nie mieliśmy też szczęścia, bo się przebudowała i nawet po meczu gratulując Waldkowi wygranej powiedziałem, że to dzięki nam. Założenie było takie, żeby zagrywać na Dębca, który miał przerwę, ale przyjmował z dokładnością do „5 centymetrów” i rozegranie było łatwe. W meczu z Kędzierzynem mieliśmy 20 asów, dziś żadnego i nie mając dobrej zagrywki przy dokładnym przyjęciu ciężko było grać. Delecta walczyła jakby o mistrzostwo Polski. Nasi bezpośredni rywale zdobywali tu punkty, my przegraliśmy i będzie dalej ciężko. Choć gramy z Politechniką i Wieluniem i dwa zwycięstwa po 3 punkty dają nam szansę na play off. A gospodarzom, będzie lepiej zacząć z szóstego miejsca, bo wtedy nie wpadną na Bełchatów i wejdą do finału...
- Dziękuję Maćkowi i Jasiowi za gratulacje... on jak zwykle wie co będzie do końca, ale lubi bawić się w takie spekulacje – uśmiechał się trener Waldemar Wspaniały. - O grze nie będę mówił za wiele, momentami wyglądało to bardzo dobrze w porównaniu z tym co ostatnio prezentowaliśmy. Jak komuś z boku się wydaje, że w takim trudnym momencie, mając zawodników z takimi nazwiskami da się poukładać wszystko i do tego jeszcze afera, to niech sobie popracuje i zobaczy jak to jest. Cieszymy się ze zwycięstwa, że jest uśmiech i to nie tylko z tego powodu, bo to jest teraz najważniejsze.
- W innym nastroju jesteśmy jak ostatnio – cieszył się Piotr Gruszka. - Bardzo potrzebny nam był ten uśmiech przy dobrej dziś i agresywnej na dodatek grze. I to jest też powodem uśmiechów bardziej od wygranej. Bardzo fajnie momentami to wyglądało, ale nie pozostaje nam nic innego jak dalej pracować. Ja wierzę w ten zespół i mam nadzieję, że ten uśmiech pojawi się także na koniec sezonu.