Delecta ze Skrą biją rekord seta
Szósta w tabeli Delecta podejmowała w 15. kolejce PlusLigi lidera rozgrywek. Urwanie bełchatowianom choćby punktu przybliżyłoby siatkarzy Waldemara Wspaniałego do upragnionego awansu do najlepszej szóstki. Niestety, choć gospodarze walczyli dzielnie, przegrali z mistrzem Polski 1:3 (35:33, 21:25, 17:25, 21:25).
Siatkarze z Bydgoszczy i Bełchatowa w pierwszym secie wynikiem 35:33 ustanowili rekord tego sezonu. Walka rozgrzała ponad 4 tysiące widzów, jednak mimo wygrania inauguracyjnej partii gospodarze nie zdobyli punktu w tym meczu. MVP został urodzony w grodzie nad Brdą Michał Winiarski.
Gospodarze po pięciu błędach gości prowadzili w 1. secie 10:5. Tej przewagi nie zdołali utrzymać, bo nie do zatrzymania w ataku był Wlazły (13 pkt.), Mistrzowie Polski pierwsze prowadzenie objęli dopiero pod koniec seta, gdy właśnie po ataku kapitana Skry i Winiarskiego mieli punkt przewagi 19:18, a potem jeszcze 21:19. Po błędzie w obronie Falaski, Jurkiewicz z Siltalą zatrzymali atak z 2. linii, potem kontrował Cerven i to Delecta prowadziła 22:21, a po zepsutej zagrywce przez Kłosa jeszcze 23:22. Od tego momentu rozpoczął się bój, jakiego kibice dawno w Łuczniczce nie oglądali. Dość powiedzieć, że Skra miała pierwsza setbola (24:23), a potem jeszcze trzy kolejne okazje do wygrania partii. Gospodarze wytrzymali jednak ciśnienie, a po ataku Szymańskiego i Cervena (znakomity mecz słowackiego środkowego) sami mieli setbola 28:27. Ostatecznie wykorzystali siódmego (!), po rywale za sprawą Wlazłego, Kurka, Kłosa i świetnej grze w obronie Winiarskiego i Zatorskiego sześć razy doprowadzali do remisów. Ostatecznie po ataku Szymańskiego i ataku Siltali z 1. piłki (goście na drugą stronę przyjęli zagrywkę Pieczonki) Delecta wygrała.
Kolejne sety przebiegały już jednak pod dyktando gości. W drugim „przebudził się” Bartosz Kurek (5 pkt. przy dwóch i czterech błędach w 1. partii), a bydgoszczanie jakby stanęli (Sopko, Pieczonka, Syzmański i Siltala zdobyli razem zaledwie 5 pkt.). Nie radzili sobie też z mądrą i sprytną grą w ataku pary Winiarski – Wlazły (po 5). Atakujący Skry w trzecim secie „odpoczywał”; nie zdobył punktu, a gdy wreszcie dostał piłkę to też „czapę” od Konarskiego. Liderem tym razem był Kurek (7), a decydujący moment miał miejsce przy stanie 11:13, gdy po błędach w ataku Pieczonki, Szymańskiego i bloku na Sopko Wnuka, Skra „odjechała” na 11:17, a potem jeszcze z 16:20, na 16:23.
Gospodarze dobrze rozpoczęli ostatniego seta, prowadząc po błędach Kurka (atak) i Winiarskiego (zagrywka) oraz akcjach Konarskiego 6:2. Gdy jednak atakujący Delecty pomylił się na prawym skrzydle był remis 10:10. Goście prowadzili jeszcze dwoma punktami (15:13, 16:14 i 18:16, ale bydgoszczanie nie rezygnowali. Niestety, przy remisie 18:18 punkt zdobył niezawodny Wlazły, błędy w ataku popełnili Pieczonka i Sopko, a Wnuk jeden, jedyny raz zatrzymał w ataki Cervena i Skra miała 4 „oczka” przewagi (22:18). To wystarczyło, by odnieść 12. zwycięstwo z rzędu.
- Cieszy zwycięstwo, po takim okresie wyjazdów i w sytuacji, gdy Bydgoszcz postawiła nam naprawdę trudne warunki – mówił Mariusz Wlazły po meczu. - Wiedzieliśmy po pierwszym secie, że jak nie zaczniemy grać, to się „przejedziemy”. "Złapaliśmy" na szczęście motywację, choć dobra gra była przeplatana słabszymi momentami, gdy gospodarze dobrze grali.
- Pokazaliśmy w pierwszym secie, że możemy nawiązać walkę ze Skrą – komentował Wojciech Jurkiewicz. - Wytrzymaliśmy przede wszystkim nerwową końcówkę, jednak w następnych setach uwidoczniła się przewaga gości i ta różnica była widoczna. Popełnialiśmy też za dużo błędów, szkoda tych w czwartym secie.
- Choć mecz w Bełchatowie wyglądał inaczej, tu w rewanżu spodziewaliśmy się trudnego spotkania, bo Bydgoszcz ma dużą siłę ataku i zagrywki – komplementował rywali Jacek Nawrocki. - Pierwszy set, fragmenty czwartego i trzeciego, to była gra na jednym z najwyższych poziomów w tym sezonie. Walka w polu, wybloki, kontry, dużo się działo, to był dla nas naprawdę trudny mecz.
- Wygrał zespół lepszy, choć my pokazaliśmy, że potrafimy nawiązać walkę – kończył konferencję prasową trener Waldemar Wspaniały. - Słowa zastrzeżeń nie mam do moich zawodników, bo jestem przekonany, że każdy dał z siebie wszystko. Szkoda tej przewagi, którą sobie wypracowaliśmy w czwartym secie. Mieliśmy trzy kontry, ale dwie z trudnych piłek, na podwójnym bloku, gdzie przy takim rywalu jak Skra naprawdę trudno zdobyć punkty. Oni natomiast pokończyli takie piłki. Cóż, teraz jedziemy do Jastrzębia, na bardzo ważny dla nas mecze i musimy powalczyć o punkty.