Dirk Wesphal: chcemy udowodnić, że jesteśmy lepszą drużyną
Reprezentacja Niemiec, oprócz inauguracyjnej porażki z Brazylią, wygrywa każde spotkanie. Dziś zmierzy się z zespołem z Bułgarii, z którym od wielu sezonów spotykają się na licznych turniejach. O nastrojach przed rewanżem za ćwierćfinał mistrzostw Europy oraz o tym, dlaczego Dirk Westphal cieszy się, że nie jest teraz w klubie, opowiedział nam w Katowicach niemiecki przyjmujący.
plusliga.pl: Kiedy rozmawialiśmy w zeszłym sezonie w Warszawie, mówiłeś, że marzysz o tym, aby dostać powołanie i grać w reprezentacji Niemiec. Marzenie się spełniło. Dziś jesteś na mistrzostwach świata. Jak się czujesz, kiedy marzenia się spełniają?
Dirk Westphal: Jest cudownie, marzenia się spełniają. Po zakończonym sezonie PlusLigi nie spodziewałem się, że znajdę się w dwunastce na mistrzostwa świata. Dziś jestem bardzo szczęśliwy. Wierzę, że daję drużynie dodatkową energię, lecz takie jest moje zadanie.
- Czy wyobrażenia na temat reprezentacji odzwierciedlają się teraz w rzeczywistości? Jest tak jak się spodziewałeś?
- Właściwie jest lepiej niż się spodziewałem. Dobrze grałem w Lidze Światowej. Przygotowania tuż przed mistrzostwami świata były świetne, więc naprawdę bardzo się cieszę, że tu jestem. Moją największą motywacją do tego, aby być w reprezentacji na tym turnieju, to chęć uniknięcia okresu przygotowawczego w Cerrad Czarnych Radom (śmiech). Znam już na tyle dobrze klubowego trenera, że wiem, że przygotował dla nas naprawdę ciężki program treningowy, szczególnie na siłowni.
- To w klubie przed sezonem pracujecie ciężej niż ty teraz w reprezentacji?
- Oj tak… Ale na poważnie, to bardzo doceniam to, że jestem na tym turnieju. Mam już 28 lat, więc nie ma pewności, czy w następnych mistrzostwach świata będzie mi dane zagrać. Żyje się tylko raz, więc trzeba wykorzystywać wszystkie nadarzające się okazje.
- Do tej pory reprezentacja Niemiec przegrała tylko jedno spotkanie, inauguracyjny mecz z Brazylią. Czy to jest zaskoczenie?
- Właściwie nie jest to żadne zaskoczenie. Jesteśmy teraz na fali. Każdy z nas wie, co ma robić na boisku. Tak naprawdę wielka gra zaczyna się teraz. Mamy za sobą już mały finał. Graliśmy z Finlandią, a to był bardzo ważny dla nas mecz. W drugiej fazie zmierzymy się jeszcze z Bułgarią, Rosją i Kanadą, a to już zespoły z wyższej półki. Zobaczymy, jaki wynik uda nam się osiągnąć w tych starciach. Przed mistrzostwami mówiliśmy, że jedziemy do Polski po medal. Mimo że jest to bardzo ciężki turniej nadal w to wierzymy. Zdajemy sobie sprawę z tego, że nie możemy wyjść na boisko i tylko zagrać mecz, musimy do tego wszystkiego dołożyć coś więcej. Ciężka praca przed nami, ale nadal idziemy w dobrym kierunku. Przed nami mecz z Bułgarią i jeśli z nimi wygramy, zrobimy duży krok do realizacji naszego celu, zdobycia medalu mistrzostw świata.
- Bardzo dobrze znacie się z reprezentacją Bułgarii, ponieważ w ostatnich sezonach bardzo często spotykaliście się z nimi w wielu turniejach. Czy to będzie dla was jakieś szczególne spotkanie?
- Mecze z Bułgarami są zawsze wyzwaniem, meczami z podtekstami. Mamy im coś do udowodnienia. Nawet na treningach widać, że jest jakaś presja, jakieś ciśnienie przed tym spotkaniem. Myślę, że każdy z nas pamięta kwalifikacje olimpijskie i ćwierćfinał mistrzostw Europy (Niemcy wygrali mecz z Bułgarami w kwalifikacjach olimpijskich, a Bułgarzy pokonali Niemców w ćwierćfinale ME – przyp. red.). Teraz chcemy pokazać i udowodnić, że jesteśmy od nich lepszym zespołem. To jest nasz cel na dziś.
- Czy odczuwasz różnice w meczach I i II rudny mistrzostw świata? Czujesz, że to już spotkania innej rangi?
- Mecze II rundy są o wiele trudniejsze, ponieważ nie grają w niej słabe zespoły. Wczoraj Chiny, które zajęły czwarte miejsce w grupie C, w meczu z Brazylią pokazały, że aby dostać się do kolejnej rundy, w tej fazie trzeba grać już na maksimum swoich możliwości albo nawet więcej. Bez tego nie będzie dobrych wyników. Im się nie udało i Brazylia gładko wygrała 3:0.
- Wróćmy jeszcze na moment do PlusLigi. Powiedz dlaczego tak wielu reprezentantów Niemiec będzie grało od tego sezonu w polskiej lidze?
- My po prostu kochamy tutaj przyjeżdżać i tutaj grać (śmiech). Każdy z nas dokładnie wie, co dzieje się w Polsce na meczach siatkarskich, jaka panuje na nich atmosfera i jak ważna w tym kraju jest siatkówka. W każdym tygodniu są transmisje w telewizji, jest duże zainteresowanie. Ludzie w Polsce naprawdę lubią tę dyscyplinę i pokazują to na każdym kroku. Siatkarze to odczuwają, dostają wiele energii od publiczności. W innych ligach to jest niespotykane. Tam jesteś po prostu sportowcem. Poza tym w większości klubów nie ma problemu z wypłatą wynagrodzenia, a to jest także bardzo istotne. To jest przecież nasz zawód (śmiech).
- Od przyszłego sezonu także w klubie będziesz grał z Lucasem Kampą.
- Tak, to był mój pomysł! Powiedziałem Robertowi Pryglowi, że taki rozgrywający bardzo by nam się w klubie przydał. Poza tym Lucas miał ostatnio ciężkie doświadczenia. W ostatnich trzech latach był w sześciu klubach. W połowie sezonu zawsze siadał na ławce, bo włodarze klubów sprowadzali innych zawodników. Tak było w zeszłym roku w Modenie, kiedy do zespołu dołączył Bruno Rezende. Teraz Lucas trafił do klubu, który wierzy w zawodników, których do siebie sprowadza. Taki jest Radom. Tak było w zeszłym sezonie w moim przypadku. Nie miałem dobrego początku, ale nadal czułem wsparcie i wiarę we mnie. To pomaga. Atmosfera jest naprawdę wspaniała. Opowiedziałem o tym wszystkim Lucasowi. Poza tym lubimy się, więc jestem przekonany, że będzie to udany sezon.