Długa droga ZAKSY
- Mamy szansę wygrać mecz z Piacenzą, ale musimy grać dobrze w każdym elemencie, szczególnie w bloku i obronie - uważa Terence Martin. ZAKSA przebyła długą drogę by dołączyć do ośmiu najlepszych zespołów Pucharu CEV. Teraz stoi przed ogromną szansą na awans do Final Four. Prezes Kazimierz Pietrzyk obiecał, że jeśli jego zespół to osiągnie, to on zrobi wszystko, by zorganizować ten turniej w Kędzierzynie-Koźlu.
ZAKSA wygrała do tej pory pięć z sześciu spotkań w ramach Pucharu CEV. Natomiast w ostatnim meczu rozgrywanym parę dni przed wylotem do Włoch pokonała w Rzeszowie Resovię 3:1. - Z Resovią zagraliśmy bardzo dobrze w bloku i obronie, ale mamy jeszcze kilka słabszych momentów w spotkaniu, w których nie umiemy prowadzić normalnej gry. W mojej opinii, jeśli wyeliminujemy ten mankament, to będzie dobrze - uważa Terence Martin. - Dla mnie liczy się przede wszystkim to, by dobrze grać dla tego klubu, ponieważ każdy wygrany mecz buduje dobry wizerunek ZAKSY w Europie - dodaje.
W środę siatkarze z Kędzierzyna-Koźla wyruszają do Piacenzy. - W środę rano lecimy do Włoch. Oczywiście Copra Piacenza jest trudnym przeciwnikiem, ale ostatnio przegrali na przykład z Trentino. Ten mecz pokazał, że nie grają doskonale. Myślę, że jeśli my zaprezentujemy się na 100% swoich możliwości, to wygramy ten pojedynek - powiedział prezes ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, Kazimierz Pietrzyk. Zawodnicy Krzysztofa Stelmacha byli w dobrych nastrojach przed wyprawą na podbój Italii. Są również, jak zawsze, maksymalnie skoncentrowani na swoim najbliższym przeciwniku. - Jest to silny, zgrany zespół. W ubiegłym tygodniu Bled ze Słowenii pokonał zespół Lube Banca Macerata, najlepszy zespół w Serie A, co pokazuje, że europejskie puchary są zawsze inną rywalizacją niż ta o krajowy prymat. Nasza gra jest uporządkowana, pracujemy dużo nad blokiem, obroną i to są te elementy, które będą istotne we Włoszech. Ponadto w meczu z Piacenzą potrzebna będzie cała 12-stka - uważa Martin.
- Jeżeli zagramy swoją siatkówkę to jesteśmy w stanie nawiązać wyrównaną grę z Piacenzą. Jastrzębski pokazał, że można z nimi wygrać, to dlaczego my nie możemy? - zastanawia się Kamil Kacprzak. - Jest to klasowy zespół, ale my do Włoch nie jedziemy po ser czy przelecieć się samolotem - żartuje. Do Włoch wybiera się grupa 25 kibiców ZAKSY, która musi pokonać blisko 1250 km by w czwartek wieczorem zobaczyć mecz z udziałem swoich ulubieńców i wspomóc ich swoim dopingiem. - Chciałbym, aby był taki sam wynik, jaki w Izmirze, gdzie przegraliśmy 2:3. Mielibyśmy wtedy dobrą zaliczkę przed rewanżem u siebie, gdzie z pomocą kibiców, którzy są dla nas wielkim wsparciem, zagralibyśmy dużo lepiej - zakończył Kacprzak.
Powrót do listy