Dmitrij Muserski: wykonaliśmy kawał naprawdę ciężkiej pracy
Zloty medal Ligi Światowej, który zdobyli w Gdańsku siatkarze Rosji był drugim triumfem ekipy Sbornej w historii tych rozgrywek. Zwycięstwo w 2002 roku w finale LŚ w Belo Horizonte w 2002r. był ostatnim triumfem zespołu, który od lat wymieniało się w gronie faworytów imprez mistrzowskich.
- Jestem pod wielkim wrażeniem naszej gry i tego, czego dokonaliśmy na turnieju w Gdańsku, który zapadnie nam na długo w pamięci także ze względu na niewiarygodną atmosferę na trybunach – mówi DMITRIJ MUSERSKI. - Jeśli chodzi o naszą postawę, to w tym sezonie wykonaliśmy kawał naprawdę ciężkiej pracy. Już w fazie interkontynentalnej Ligi Światowej graliśmy nieźle i byliśmy świetnie przygotowani do turnieju finałowego. Chciałbym podkreślić rolę trenera Władimira Alekny, który jest ojcem naszego sukcesu, ponieważ to on zmienił nasze podejście mentalne i dotarł do naszych umysłów.
PlusLiga: - Jaka jest największa różnica w grze Rosji choćby w porównaniu z poprzednim sezonem, kiedy również graliście w ścisłym finale Ligi Światowej, ale wtedy musieliście uznać wyższość Brazylijczyków?
- Praca z Władimirem Alekną, który od tego sezonu ponownie prowadzi nasz zespół, przyniosła pozytywny efekt. To właśnie w osobie naszego szkoleniowca doszukiwałbym się przyczyn naszej przemiany w sposobie gry i umiejętności wygrania meczu decydującego o złotym medalu. Trener zmienił nasze podejście do treningów, do pracy i spowodował, że dojrzeliśmy mentalnie.
- Z perspektywy czasu wygląda na to, że federacja rosyjskiej siatkówki popełniła duży błąd nie przedłużając kontraktu z trenerem Alekną po igrzyskach olimpijskich w Pekinie?
- Być może to był błąd, ale w tym momencie to jest tylko gdybanie, które nie ma żadnego znaczenia. Nie możemy przecież cofnąć czasu.
- Co było największą siłą drużyny rosyjskiej w tegorocznej Lidze Światowej?
- Oprócz bloku i zagrywki, a więc tych elementów, które zawsze były naszą mocną stroną, zrobiliśmy duży postęp także w grze obronnej. Na treningach wiele pracowaliśmy właśnie nad tym elementem. Wiedzieliśmy, że np. Brazylijczycy są świetnie dysponowani i w przyjęciu i w obronie, dlatego musieliśmy się im przeciwstawić przede wszystkim mocną zagrywką, ale także obroną po to żeby wyprowadzić jak największą liczbę kontr. W finale pokazaliśmy również dużą pewność siebie. Wiedzieliśmy, że jesteśmy w stanie wygrać z Brazylią i graliśmy ten finał z dużą wiarą w potencjał naszej drużyny.
- Ten złoty medal LŚ doda wam jeszcze większej pewności siebie w kontekście wrześniowych mistrzostw Europy? Dzięki świetnej grze, jaką pokazaliście w LŚ będziecie głównymi faworytami tego turnieju.
- Zanim zaczniemy myśleć o naszych szansach na wygranie Euro musimy przede wszystkim dobrze przygotować się do tego turnieju. Pamiętamy błędy, jakie popełniła nasza drużyna w przeszłości przegrywając kolejne mistrzostwa Europy. Musimy zatem bardzo dużo trenować żeby grać jeszcze lepiej i nie stracić głowy w decydującym momencie. Na pewno turniej w Austrii i Czechach będzie bardzo ważny dla naszego zespołu.
- W reprezentacji Rosji występuje pan na pozycji środkowego. W klubie (Lokomotiw Biełgorod) grał pan także na ataku. Czy to oznacza, że jest pan tak uniwersalnym zawodnikiem, że może zmieniać pozycję w zależności od potrzeb zespołu?
- Rzeczywiście, mój trener klubowy próbował przestawić mnie na atak, ale ostatecznie zdecydował, że bardziej będzie mi służyć gra na środku siatki. Zresztą to właśnie pozycja środkowego była pierwszą, na jakiej grałem w profesjonalną siatkówkę.
- Przed dwoma laty w Biełgorodzie miał pan okazję grać razem z polskim środkowym, Łukaszem Kadziewiczem? Czy jest pan zaskoczony, że Łukasz już od kilku sezonów nie występuje w reprezentacji Polski?
- Z Łukaszem miałem bardzo dobre relacje. Zawdzięczam mu kilka cennych wskazówek jeśli chodzi o grę na pozycji środkowego, ponieważ on ma spore doświadczenie w grze na środku siatki. Natomiast to, że Łukasz nie gra już od jakiegoś czasu w reprezentacji wynika pewnie z jego wieku. Widać, że Polska ma kilku młodych zawodników na tej pozycji.