Dobre serce Winiarskiego
Kuba wyspa jak wulkan gorąca – tak brzmiały słowa bardzo popularnej dawno temu piosenki, ale słowa te nie kłamią ani przez moment. Na powietrzu ponad 34 stopnie, a w hali ponad 40. Jak grać w takich warunkach? – zadają sobie pytanie polscy siatkarze. Przecież wystarczy leciutko sięgnąć pamięcią w tył, kiedy to w historycznym Spodku w Katowicach ponad 10 tysięcy kibiców w takiej saunie wachlowało siatkarzy rozdanymi kartonikami. – Nie ma co narzekać, taką aurę dobrze znamy – mówi kapitan reprezentacji Polski Piotr Gruszka, który po treningu miał jeszcze siłę iść do pobliskiego sklepu na małe zakupy.
Polscy siatkarze ciężko trenują, na żadne ulgi nie mają co liczyć. Dwa treningi dziennie, jeden w porze meczu, do tego wideo, odprawa. – Na treningu w hali zmieniamy koszulki po kilka razy, a z każdej leje się pot, można je wykręcać jak po wyjęciu z wody, gorąc na hali jest nie do opisania, istna sauna – mówi PlusLidze przyjmujący biało-czerwonych Michał Winiarski. Chłopcy trenera Daniela Castellaniego od razu po powrocie z treningu do hotelu wskakują do basenu. – Jednak to wcale nie jest ochłoda, jakby kto myślał, tylko ciepła zupka – śmieje się Winiar.
Biało-czerwoni są na Kubie już od wtorku, na razie nie mają co liczyć na jej podziwianie. Plany na zwiedzanie starej części stolicy Kuby są przewidziane na niedzielne przedpołudnie. Na razie Polacy poznają jedynie obiekty sportowe, halę i basen. W środę zostali zawiezieni do kompleksu sportowego, w którym mieściło się siedem boisk do gry w siatkówkę. Na jednym z nich grali młodzi Kubańczycy. – To utalentowani ludzie już od najmłodszych lat – opowiada Michał Winiarski. Szczególnie jeden młody czternastolatek zwrócił uwagę naszego przyjmującego. – Był niezwykle skoczny, ruszał się jak to tylko Kubańczycy potrafią, z taką kocią zwinnością. Zauważyłem, że na nogach ma poszarpane trampki. Spytałem, jaki nosi rozmiar, okazało się że taki sam jak ja. Powiedziałem mu, żeby w niedzielę po meczu przyszedł do hotelu, to oddam mu swoje – opowiadał Winiar.
Na jedzenie nie możemy narzekać, mimo że jest upał i jeść się nie chce, to w hotelowej restauracji serwują nam kalmary pieczone na miejscu i mnóstwo innych przysmaków z całego świata – mówi Łukasz Żygadło.