Dodatkowa mobilizacja nie była potrzebna
Łukasz Wiśniewski środkowy Tytanu AZS Częstochowa w rozmowie z PlusLigą mówi, że nie była potrzebna dodatkowa mobilizacja przed meczem z Delectą Bydgoszcz- Ani przed Delectą, ani przed Zaksą, ani przed żadnym innym spotkaniem. My doskonale zdajemy sobie sprawę o co walczymy, na co mamy szansę i oceniamy je realnie. Tak samo z Zaksą czy z Delectą wiedzieliśmy, że jesteśmy w stanie wygrać. W tym ostatnim meczu to udowodniliśmy. Mam nadzieję, że pewne lody przełamaliśmy i będziemy każdy mecz zaczynać tak samo odpowiednio skoncentrowani.
PlusLiga: Po pierwszym secie wydawało się, że mecz z Delectą będzie dla Was spacerkiem. Jednak obraz gry w dwóch kolejnych setach już taki kolorowy nie był. Mimo to plan minimum wykonany.
Łukasz Wiśniewski: Zgadza się plan minimum wykonany. Przede wszystkim chcieliśmy dobrze rozpocząć to spotkanie. Chwała, że nam się udało. Ten pierwszy set wygrany dość niespodziewanie łatwo. Później przeciwnicy po wejściu Michała Masnego na boisko zdecydowanie podnieśli nam poprzeczkę, szczególnie na zagrywce. Myślę, że wszystko postawili na jedną kartę, zaczęli ryzykować i tym utrudnili nam grę. Najważniejsze, że są trzy punkty i w trzech setach mecz się zakończył.
- Podczas meczu kibice mogli podziwiać dość długie wymiany po obu stronach, a to za sprawą świetnych obron w polu Michała Dębca, Krzyśka Gierczyńskiego, Dawida Murka. Ale i zagrywką odrzucali się rywali od siatki.
- Obrona w polu podczas tego meczu była bardzo dobra. Wyprowadziliśmy wiele skutecznych kontrataków. Myślę, że w każdym elemencie, każdy dołożył cegiełkę do tego sukcesu. A jeśli chodzi o poszczególne elementy to na pewno na nie zwrócą uwagę trenerzy podczas analizy meczu.
- Czy do meczu z Delectą potrzebna była wam dodatkowa mobilizacja?
- Nie absolutnie nie. Ani przed Delectą, ani przed ZAKSĄ, ani przed żadnym innym spotkaniem. My doskonale zdajemy sobie sprawę o co walczymy, na co mamy szansę i oceniamy je realnie. Tak samo z Zaksą czy z Delectą wiedzieliśmy, że jesteśmy w stanie wygrać. W tym ostatnim meczu to udowodniliśmy. Mam nadzieję, że pewne lody przełamaliśmy i będziemy każdy mecz zaczynać tak samo odpowiednio skoncentrowani.
- Podczas spotkania hala Polonia nie wypełnia się do ostatniego miejsca, nie mniej kibice mocno Was dopingowali. Taki doping pomaga?
- Pomagają zdecydowanie. Myślę, ze publiczność mimo wszystko dopisała. Po tym przegranym meczu z Kędzierzynem mieli prawo poczuć się nie tak. Cieszymy się bardzo, że jednak dopisali i bardzo nam pomagali podczas całego spotkania.
- Chciałabym zapytać o Twoją kontuzję. Pojawiła się ona kilka dni przed meczem z Zaksą. Czy wszystko już w porządku?
- Pojawił się drobny problem z mięśniem. Na szczęście już jest wyleczony i wszystko jest w porządku.
- Podczas meczu z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle na trybunał zasiadł trener reprezentacji Andrea Anastasi. Odbyły się może jakieś rozmowy na temat ewentualnego powołania do kadry?
- Nic na ten temat nie słyszeliśmy. Ja też osobiście nie słyszałem, chyba jeszcze z nikim nie rozmawiał w tej sprawie.
- Przed Wami kolejny mecz, tym razem z lider rozgrywek Skrą Bełchatów. Poprzeczka zostanie podniesiona chyba jeszcze wyżej?
- Będziemy mieli tydzień przerwy, aby przygotować się do spotkania. Na pewno nie będziemy faworytem, ale nie podejdziemy do meczu ze spuszczoną głową. Widzieliśmy jak Skra wyszła na mecz z Resovią, dlatego myślę, że jesteśmy w stanie z nimi nawiązać walkę. Nie mówię od razu wygrać, ale jeśli nawiążemy z nimi walkę i damy z siebie sto procent to może uda nam się zdobyć jakiś punkt.