Domex - Asseco Resovia 3:2
Domex Tytan AZS Częstochowa pokonał Asseco Resovię Rzeszów 3:2 (18:25, 25:15, 18:25, 28:26, 15:11). MVP spotkania został Zbigniew Bartman, który następnie statuetkę przekazał Smilenowi Mljakowowowi.
- Zrobiłem tak gdyż uważam, że Smilen grał równo i był liderem - powiedział Zbigniew Bartman. - Ta statuetka mu należała się. Od drugiego seta ryzykowaliśmy zagrywką i to był klucz do zwycięstwa.
Mecz przypominał falę, raz jeden, raz drugi zespół znajdował się na górze, żeby następnie mocno dołować. W pierwszej partii rzeszowianie, którzy rozpoczęli bez graczy zagranicznych w składzie, prowadzili 8:3 i 16:13. Następnie mieliśmy okres dobrej gry częstochowian, którzy odrobili straty do dwóch punktów 16:18. Końcówka należała do podopiecznych trenera Lubomira Travicy, którzy wygrali pewnie.
Druga partia była popisem częstochowian, a szczególnie Bułgara Smilena Mljakowa. Po jego zagrywkach gospodarze uzyskali jedenaście kolejnych punktów. Prowadzili już 13:6 i tej przewagi nie pozwolili sobie wyrwać. Siatkarze Domexu imponowali również grą w obronie.
Set trzeci był tylko wyrównany do pierwszej przerwy technicznej (7:8). Po wznowieniu gry Asseco Resovia zdobyła dwa punkty i następnie już tylko powiększała przewagę. Czwartego seta rozpoczęli częstochowianie z Fabianem Drzyzgą na rozegraniu. Był to ten fragment meczu, który chyba mógł zadowolić każdego fana siatkówki. Ogromna determinacja i wola walki pozwoliła częstochowianom wyjść z opresji gdy przegrywali 21:24. Świetnie zagrywał Zbigniew Bartman. Piłka po jego uderzeniach leciała z prędkością dochodzącą do 120 km/h. W trudnych chwilach zespół do walki podrywał Smilen Mljakow, który jest prawdziwym liderem zespołu.
W tie breaku gospodarze przegrywali 1:3, a następnie po dwóch udanych blokach odrobili straty i przy drugiej przerwie technicznej prowadzili 8:6. Następnie kontrolowali przebieg rywalizacji.
- Piłki były w górze na trzy punkty i nie skończyliśmy ich - powiedział Krzysztof Gierczyńskiego. - Przedmeczowe powitanie było bardzo miłe. Zostawiłem na tej hali z Marcinem Wiką i Pawłem Woickim trochę zdrowia. Cieszę się, że kibice o nas pamiętali.
Powrót do listy