Dominik Witczak: Ładujemy baterie
- Nasza zdobycz punktowa nie wzięła się z niczego. To efekt ciężkiej pracy. Obecnie ciężko trenujemy, abyśmy dalej mogli dobrze się prezentować – mówi Dominik Witczak, kapitan GieKSy.
Za GKS-em bardzo udany początek sezonu. Spodziewałeś się, że po ośmiu kolejkach będziemy w czołówce tabeli PlusLigi?
Dominik Witczak: Bardzo ciężko przepracowaliśmy okres przygotowawczy. Wiele sił kosztowało nas to, aby zacząć grać tak jak chcemy, ale w przedsezonowych sparingach nie pozwalały na to jeszcze obciążenia fizyczne. Gdy drużyna była już w komplecie to dążyliśmy do tego, aby nasza gra była jak najlepsza. Jak widać ciężka praca przynosi efekty, bo ta zdobycz punktowa nie wzięła się z niczego. Oczywiście, gdy spojrzymy wstecz to boli nasze potknięcie w meczu z Łuczniczką Bydgoszcz, bo powinniśmy w nim zdobyć punkty. Z drugiej strony cieszą takie zwycięstwa, jak trzy punkty zdobyte w Gdańsku. Podsumowując myślę, że możemy być zadowoleni z naszej dotychczasowej postawy.
Który mecz był do tej pory najtrudniejszy?
Oczywiście najwięcej brakowało nam w meczu z Bydgoszczą, ale w nim zagraliśmy po prostu źle, bo nic nie wychodziło tak, jak powinno. Najtrudniejszy pojedynek to chyba ostatnie spotkanie w Bielsku-Białej. Szło nam jak po grudzie, ale pomimo tego udało się zdobyć trzy punkty. To też jest ważne - wygrywać, gdy nie do końca wszystko układa się najlepiej. Trudne spotkanie graliśmy również w Szczecinie, ale też je wygraliśmy.
Jesteście w trakcie dwutygodniowej przerwy od ligowego grania. Jak ona wygląda?
Po meczu w Bielsku dostaliśmy dwa dni wolnego, aby nieco odpocząć po ciężkim okresie. Praktycznie od pierwszego meczu w Radomiu graliśmy co chwilę jakieś spotkanie, a do tego dochodziły dalekie wyjazdy i ciężkie treningi. To oczywiście pozory, że mamy teraz luźniejszy czas, bo jest wręcz przeciwnie. Trener przygotowania fizycznego Andrzej Zahorski serwuje nam ciężkie treningi. Ładujemy baterie, abyśmy dalej mogli prezentować się dobrze. To ciężki okres pracy pod względem fizycznym, bo nie często w trakcie sezonu zdarzają się takie przerwy. A jeśli już, to trzeba je bardzo dobrze przepracować.
Przed GieKSą szereg trudnych spotkań z czołowymi drużynami PlusLigi.
Rzeczywiście przed nami seria bardzo wymagających rywali, ale tegoroczny sezon pokazał, że nie ma co patrzeć na potencjały zespołów, bo wyniki są przeróżne. My skupiamy się na tym, aby grać dobrze w każdym meczu. Może być tak, że przyjedzie do nas mistrz Polski z Kędzierzyna-Koźla i urwiemy mu punkty lub nawet wygramy, a może zdarzyć się sytuacja, że stracimy punkty z teoretycznie słabszą ekipą, jak to miało miejsce w meczu z Łuczniczką. Musimy skoncentrować się tylko i wyłącznie na sobie, realizować założenia. Myślimy tylko o najbliższych meczu, bo każde spotkanie jest okazją, by zdobyć kolejne punkty. To nasz cel.
Niektórzy twierdzą, że mecze z mocniejszymi zespołami gra się teoretycznie łatwiej. To prawda?
Po części tak. Gdy ktoś jest faworytem, to ciąży na nim presja. Ostatnio też występowaliśmy w tej roli w meczach z Kielcami i Bielskiem i to nie były łatwe pojedynki. Nie ma co ukrywać - w meczach z Bełchatowem i Kędzierzynem faworytem nie będziemy. Być może w małym stopniu to nam pomoże podejść śmielej do rywala i podejmować większe ryzyko, bo presja będzie po jego stronie. Oczywiście nie można się przez to zatracić w ustaleniach taktycznych.
Przed nami mecz z PGE Skrą Bełchatów, ale na horyzoncie także starcie z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle w Spodku. To będzie dla Ciebie szczególne spotkanie?
Spędziłem w Kędzierzynie wiele lat, ale teraz podchodzę do tego meczu jak do każdego innego. Szczególne wspomnienia mam sprzed dwóch sezonów, gdy przyjechałem do hali Azoty jako zawodnik Asseco Resovii. Przed meczem towarzyszyły mi dziwne uczucia, ale w samym meczu oczywiście walczyłem dla swojej drużyny. Teraz znów będę miał okazję stanąć naprzeciw zawodników, z którymi spędziłem kilka świetnych sezonów. Teraz reprezentuję jednak barwy GKS-u i będę robił wszystko w swojej mocy, abyśmy zdobyli punkty, a jak się uda to wygrali spotkanie w Spodku.
Powrót do listy