Dominik Witczak: podwójne przełamanie
Atakujący ZAKSY, Dominik Witczak, wybrany został MVP pierwszego półfinałowego meczu w Rzeszowie. 28-letni zawodnik w decydujących momentach sobotniego pojedynku był nie do zatrzymania dla rywali.
- Cieszę się, że nie tylko odczarowaliśmy w play-off halę w Rzeszowie, ale też wreszcie wygraliśmy pięciosetowy mecz z Resovią. Można powiedzieć, że przełamaliśmy się podwójnie – mówi Dominik Witczak. Jego zespół sobotni mecz nie zaczął najlepiej, ale w końcowym rozrachunku i tak był górą.
- Ten pierwszy przegrany przez nas set nie był jakiś fatalny w naszym wykonaniu. To przede wszystkim rywale zagrali wtedy bardzo dobrze. Przyjmowali zagrywkę niemal perfekcyjnie. W ataku byli niezwykle skuteczni i nie wiem, czy popełnili w tym elemencie choćby jeden błąd, dlatego też taki wynik. Później to jednak się odwróciło i to my zagraliśmy w kolejnych dwóch partiach bardzo dobrze, a najważniejsze, że w końcowym rozrachunku byliśmy górą – mówi Witczak, który podkreśla, że Asseco Resovia z Olegiem Achremem, a bez niego to dwa różne zespoły.
– Alek kończył ważne piłki i miał dobrą zagrywkę. To jest klasowy zawodnik i widać było, że nie jest jeszcze w 100 procentach w swojej optymalnej dyspozycji. Nie ma możliwości, żeby w tak krótkim czasie grać tak samo jak, przed kontuzją. Mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach będziemy jednak grali na tyle dobrze, że nie trzeba będzie się oglądać na przeciwnika – stwierdza Witczak.
Kędzierzynianie dawali się mocno we znaki zagrywką Mateuszowi Mice, którego praktycznie wyeliminowali z gry. – Wiadomo, że znamy się tak dobrze, że zarówno my, jak i Resovia, niczym się nie zaskoczymy. O sukcesie decyduje realizacja taktyki - kto ją wykona lepiej, to będzie wygrywał. Mam nadzieję, że w niedzielę zrealizujemy ją podobnie, albo nawet jeszcze lepiej – mówi atakujący ZAKSY, który spodziewa się jednak, że w kolejnym pojedynku Asseco Resovia pokaże się z jeszcze lepszej strony. – Niedzielny mecz, to już będzie zupełnie inna historia. Musimy wyjść i realizować swoją taktykę tak żeby wygrać – kończy Witczak.