Dominik Witczak: Z wyniku jesteśmy zadowoleni
Na pewno z wyniku jesteśmy zadowoleni. Myślę, że przede wszystkim ten drugi set, wygrany do 12, był szczególnie dobry w naszym wykonaniu. Ale końcówka trzeciej partii, kiedy prowadzimy 2-3 punktami, a robi się nerwowo, to coś co musimy przemyśleć i nad czym powinniśmy popracować – po meczu z Espadonem Szczecin mówił Dominik Witczak.
Za wami kolejna wygrana za trzy punkty, zgodzisz się z tym, że wynik i sam przebieg spotkania może dawać powody do optymizmu? Czy na ocenę spotkania może wpłynąć końcówka trzeciego seta?
Dominik Witczak: Na pewno z wyniku jesteśmy zadowoleni. Myślę, że przede wszystkim ten drugi set, wygrany do 12, był szczególnie dobry w naszym wykonaniu. Ale końcówka trzeciej partii, kiedy prowadzimy 2-3 punktami, a robi się nerwowo, bo doprowadzamy do stanu 22:22, to coś co musimy przemyśleć i nad czym powinniśmy popracować. W przyszłości nie możemy sobie na tego typu sytuacje pozwalać, w tym meczu się udało, bo wygraliśmy. W tym kluczowym momencie zabrakło trochę cierpliwości, tego boiskowego cwaniactwa, które zawsze było naszą mocną stroną. Nie możemy jednak oddawać rywalom w ten sposób punktów, bo jeżeli trafi się mocniejszy przeciwnik to może to wykorzystać. Wtedy spotkanie może się odmienić i zamiast wygrać 3:0 moglibyśmy przegrać 2:3. Więc na pewno tę koncentrację musimy poprawić, zachowując maksymalny poziom skupienia w każdym momencie spotkania.
Wskazałbyś więc więcej plusów, czy raczej pola do pracy?
W tym meczu mogliśmy zobaczyć kilka różnych elementów, zarówno to co dobre w naszej grze, jak i elementy, w których jest pewne pole do poprawy. Na pewno możemy jeszcze poprawić obronę, blok, który nie zawsze ustawialiśmy poprawnie. Dobrze, poza końcówka trzeciego seta, funkcjonowała nasza zagrywka. Sporo tych zagrywek było, zmienialiśmy rytm serwisu, a takie było nasze założenie na ten mecz.
Ta nerwowość w końcówce trzeciej partii to kwestia zmian po stronie rywala, a może gdzieś uciekła koncentracja?
Problem tkwił raczej po naszej stronie. Mieliśmy w górze piłki, gdzie zarówno ja, jak i Kevin popełniliśmy proste błędy, atakując w aut z dobrych piłek. To po naszej stronie były źle podjęte decyzje i złe wykonanie. W tych akcjach mieliśmy dobrze przyjęte piłki, po dobrej wystawie, a my jednak zepsuliśmy te ataki, więc na pewno to była nasza wina. Tym razem nie była to kwestia jakichkolwiek zmian, czy reakcji rywali. Musimy się skupić, aby w końcówce takich błędów więcej już nie popełniać.
Tym meczem rozpoczynacie rundę rewanżową. Z Espadonem Szczecin ZAKSA grała na inaugurację tego sezonu PlusLigi. Mimo zmian w ekipie rywala tym razem wynik był identyczny, jak porównałbyś te dwa mecze?
Te spotkania wyglądały dość podobnie. Zarówno w pierwszym spotkaniu w Szczecinie, jak i tutaj praktycznie od początku mieliśmy dość dużą przewagę nad rywalem. Wiadomo, kiedy prowadzi się 3-4 punktami jest komfort gry, a w tym meczu takich sytuacji mieliśmy sporo. Więc zarówno wynik, jak i liczba popełnianych błędów, w stosunku naszych pomyłek do potknięć rywali, były chyba na podobnym poziomie. Od tamtego meczu minęło sporo czasu, więc trudno wracać myślami do początków sezonu.
Wygrana 3:0 i zdobycie kompletu punktów to idealne zakończenie 2016 roku. Trudno sobie wyobrazić lepsze…
Na pewno idealne również z tego powodu, ze w Nowy Rok nie mamy porannego treningu, więc motywacja była wielka (śmiech). Planowo w Nowy Rok mieliśmy rozpisaną jednostkę treningowa rano, na szczęście została nam przesunięta na popołudniu. A tak na poważnie – faktycznie wyszliśmy w tym meczu nieco innym składem niż zwykle, każdy chciał się pokazać z jak najlepszej strony i dołożyć jak najwięcej od siebie do tego zwycięstwa. Udało się to zrobić w trzech setach, więc zaoszczędziliśmy też zdrowia i myślę, że będziemy mogli spokojnie wypocząć przez te 1,5 dnia i dalej skupić się na następnym rywalu.