Dopadł ich pech
Stołecznych siatkarzy dopadł pech. Po idealnych wręcz przygotowaniach do sezonu, gdzie żaden z zawodników nie zmagał się z kontuzjami, teraz urazy trapią aż czterech „Inżynierów”. - Życzcie nam zdrowia i jeszcze raz zdrowia - mówi trener Krzysztof Kowalczyk.
Kasia Zimińska: Dwa tygodnie temu zagraliście świetne spotkanie z Częstochową. Tydzień temu - mecz błędów z Olsztynem. Czy była tu jakaś szansa na zdobycie punktów?
Krzysztof Kowalczyk: Tak, w tym meczu była spora szansa na zdobycie punktów. Kluczem był pierwszy i drugi set. Gdybyśmy wcześniej rozpoczęli normalną grę i walkę to bylibyśmy w stanie ugrać przynajmniej jeden punkt w tym meczu.
Jaka jest aktualna forma zespołu?
Obecnie forma jest bardzo zbliżona do tej z zeszłego tygodnia. Muszę jednak przyznać, że początek tego tygodnia wyglądał bardzo słabo. Wszystko przez to, że zawodnicy zaszczepili się przeciwko grypie. Reakcje organizmu u chłopaków były różne. Na szczęście po dwóch dniach wszyscy wrócili do swojej normalnej dyspozycji. Teraz jedno jest pewne: żadna epidemia grypy nas już nie dopadnie (śmiech).
Czyli samopoczucie zawodników jest dobre. A czy nie narzekają na urazy i kontuzje?
Niestety, akurat na to narzekają. Karel Kvasnicka ma dolegliwości w okolicy kręgosłupa i jest na rehabilitacji. Odczuwa ból już od zeszłego tygodnia. Przeszło mu to przed meczem z Olsztynem, ale w trakcie spotkania niestety wróciło. Czeka go jeszcze badanie rezonansem magnetycznym i wtedy się wiele wyjaśni. Przedwczoraj miał stabilizowany kręgosłup, było to dla niego duże przeżycie (śmiech). Teraz trzeba czasu, żeby określić jego stan zdrowia.
Z pozostałych zawodników... Bartek Neroj dochodzi do siebie po urazie jakiego nabawił się w Częstochowie, a Kuba Radomski zaczął już atakować (po kontuzji barku - przyp. aut.).
Karel Kvasnicka wypadł ze składu na dwa dni przed ważnym meczem. Czy jest szansa, że wystąpi w sobotę?
Będziemy brać go pod uwagę do samego końca. To bardzo doświadczony zawodnik, doskonale przyjmujący zagrywkę i na pewno będzie nam potrzebny w Jastrzębiu. Jeżeli jednak będzie odczuwał ból, nie desygnuję go na boisko - zdrowie jest najważniejsze. Wolę, żeby zagrał w następnych piętnastu meczach niż w tym jednym.
Nad czym najintensywniej pracujecie na treningach?
Zdecydowanie nad zgraniem. Z zeszłego roku z pierwszej szóstki pozostał tylko Radek Rybak. Wszyscy nowi zawodnicy, którzy przyszli, z wyjątkiem Bartka Neroja i Roberta Milczarka, nigdy ze sobą nie grali. Dlatego tak wiele czasu poświęcamy właśnie na zgranie.
W tamtym sezonie Politechnika była jedną ze starszych drużyn w polskiej lidze, w tym roku jest odwrotnie. Jak trener ocenia młodych zawodników?
Teraz praktycznie wszyscy moi zawodnicy są młodzi (śmiech). Mamy tylko dwóch bardzo doświadczonych siatkarzy. Wszystkich oceniam bardzo pozytywnie, zarówno treningowo, jak i mentalnie.
W sobotę gracie mecz ligowy z bardzo wymagającym zespołem Jastrzębskiego Węgla. Jakie są wasze cele w tym spotkaniu?
W siatkówce można albo wygrać, albo przegrać. Jeżeli ktoś wychodzi na mecz z przekonaniem, że go przegra, wtedy nie ma mowy o sporcie. Na każdy mecz, bez względu na to z kim gramy, jedziemy po to, żeby wygrać. Jeżeli się w to uwierzy, zawsze można jeden, dwa, a może nawet trzy sety z bardzo trudnymi rywalami ugrać. Dla mnie celem w każdym meczu będzie wywalczenie zwycięstwa i to jest najważniejsze. W Jastrzębiu także.
W jakich elementach siatkarskiego rzemiosła macie jeszcze rezerwy?
Tak naprawdę w każdym elemencie możemy grać znacznie lepiej niż obecnie. Ostatnio dużo czasu poświęciliśmy na zagrywkę i jej przyjęcie. Wcześniej pracowaliśmy nad obroną i wyprowadzeniem kontrataku. Najbliższe dwa tygodnie spędzimy na poprawianiu przyjęcia i pierwszego ataku. Jak widać, pracy jest dużo.
W związku z kontuzją Karela Kvasnicki wyjściowy skład na pewno się zmieni. W jakim zestawieniu pojawicie się w sobotnim spotkaniu?
Decyzję podejmę rano w dniu meczu lub na rozgrzewce. Zobaczymy też, jak będzie czuł się Karel. Stabilizacja kręgosłupa nie jest dziś jakąś strasznie inwazyjną rzeczą dla zawodnika. Czasami siatkarze po dwóch, trzech dniach mogą normalnie trenować i grać. Mam nadzieję, że w przypadku Karela będzie tak samo.
Sezon 2008/2009 dopiero się zaczął. Czego zatem można życzyć trenerowi?
Po kontuzjach Jarka Teplinga, Karela Kvasnicki, Kuby Radomskiego oraz urazie Bartka Neroja - przede wszystkim zdrowia. W pierwszej kolejności moim zawodnikom, dopiero potem mnie.
W takim razie zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia. Dziękuję za rozmowę. Rozmawiała Kasia Zimińska, azspw.com.
Powrót do listy