Dragan Mihailovic: chcę żeby mój zespół grał agresywniejszą siatkówkę
W pierwszym meczu prowadzonym przez Dragana Mihailovicia, Łuczniczka Bydgoszcz uległa ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle 0:3. - Różnicą przemawiającą na korzyć ZAKSY było doświadczenie zawodników – powiedział po meczu trener gospodarzy.
PLUSLIGA.PL: Od początku pracy w Bydgoszczy została panu postawiona bardzo wysoko poprzeczka, pierwszy mecz rozegrał pan z aktualnym mistrzem kraju. Jakie są pańskie pierwsze wrażenia po tym meczu?
DRAGAN MIHAILOVIC: Wszyscy wiedzą, że polska liga jest jedną z najmocniejszych w Europie. Mam na myśli poziom, zawodników, organizację, profesjonalizm klubów, wszystkie najważniejsze czynniki. Dla mnie to przyjemność, że mogę poprowadzić jeden z zespołów w PlusLidze. Na pewno nie ułatwia mi wdrożenia się terminarz – przed nami sześć meczów i większość z nich rozegramy z bardzo trudnymi przeciwnikami. Musimy zaakceptować to, że liga sama w sobie jest silna i żeby cokolwiek osiągnąć musimy pokazać się z najlepszej strony i walczyć o każdą piłkę. Najlepszym sposobem na to, żeby poprawić swoją grę jest granie z trudnymi przeciwnikami.
Czy dobry poziom PlusLigi, o którym pan wspomniał był czynnikiem, który zdecydował o tym, że przyjął pan ofertę pracy z Bydgoszczy?
DRAGAN MIHAILOVIC: Szczerze mówiąc, każdy trener na świecie chętnie przyjąłby ofertę pracy z Polski. Macie tu świetne warunki ku temu, żeby zbudować dobry zespół. Jakość zawodników, rozgrywek i organizacji sprawia, że trenerzy marzą o pracy w Polsce.
W pierwszym i trzecim secie pana zespół prowadził równą walkę z ZAKSĄ. O zwycięstwie gości zadecydowała lepsza gra w końcówce, czego zabrakło Łuczniczce, żeby wygrać w tych partiach?
DRAGAN MIHAILOVIC: Według mnie różnicą przemawiającą na korzyć ZAKSY było doświadczenie zawodników. Gracze z Kędzierzyna rozegrali masę spotkań o wysoką stawkę i kiedy w końcówce dostają dobrą piłkę, którą muszą skończyć, to w 90% przypadków ją kończą. Kiedy my mieliśmy szansę na to, żeby wygrać w kontrze i przejąć inicjatywę, często zdarzało się nam jakieś małe potknięcie. Było wiele małych czynników, które składały się w całość i sprawiły, że to nasi przeciwnicy byli lepsi w tym meczu. Mogę tylko obiecać, że będziemy ciężko pracować nad tym, żeby to poprawić. Oczywiście nie można oczekiwać wyników z dnia na dzień, ale damy z siebie wszystko.
Prawdopodobnie nie miał pan zbyt wiele czasu na zapoznanie się z drużyną, ale jak na ten moment ocenia pan potencjał Łuczniczki Bydgoszcz?
DRAGAN MIHAILOVIC: Na razie widziałem zbyt mało spotkań i treningów, żeby wydać rzetelną ocenę. Myślę, że mamy paru zawodników, których można nazwać utalentowanymi. Problem polega na tym, o czym już wspomniałem – braku doświadczenia. Jak to naprawić? Trzeba grać jak najwięcej takich spotkań jak to z ZAKSĄ, popełniać błędy, potem trenować ciężko, korygować je, oglądać masę nagrań ze swoich spotkań, wyłapywać poszczególne uchybienia… To bardzo czasochłonny proces, ale każdy musi przez niego przejść. Na świecie jest bardzo mało zawodników, którzy zaraz po debiucie stają się gwiazdami światowego formatu, większość z nich zbiera szlify latami, ponieważ siatkówka jest bardzo trudnym sportem.