Dragan Stanković: chcemy wygrać Ligę Mistrzów
28-letni Dragan Stanković, który jest jedną z czołowych postaci w naszpikowanej gwiazdami ekipie Lube Banca Macerata. Serb nie ukrywa, że cieszy się na spotkanie z mistrzem Polski i dobrym znajomym z reprezentacji Nikolą Kovačevićem.
- Znamy się świetnie i jesteśmy ze sobą w dobrych relacjach, podobnie jak z innymi kolegami z kadry. Cieszę się na spotkanie z Nikolą i już nie mogę doczekać się rywalizacji z jego zespołem - mówi DRAGAN STANKOVIĆ.
- Jak przyjęliście wyniki losowania fazy play-off Ligi Mistrzów, w której w 1/12 zmierzycie się z mistrzem Polski – Asseco Resovią?
- Myślę, że na tym etapie Ligi Mistrzów, gdy rywalizacja toczy się już w play-offach, każdy przeciwnik budzi respekt i trzeba się z nim liczyć. Polska drużyna jest na pewno bardzo dobra i musimy zagrać swoją najlepszą siatkówkę żeby ją pokonać. Rywalizacja mistrzów Włoch i Polski zapowiada się ciekawie. Jeśli chodzi o nas, to przyjedziemy do Rzeszowa z myślą o zwycięstwie żeby postawić się w lepszej sytuacji przed rewanżem w Maceracie.
- Osiągnięcie sukcesu w Lidze Mistrzów jest w tym roku priorytetem dla Lube Banca Marche Macerata?
- Tak, ponieważ po wywalczeniu w zeszłym roku mistrzostwa Włoch powiedzieliśmy sobie, że teraz chcemy wygrać Puchar Europy. Dla naszego klubu Liga Mistrzów jest bardzo ważna i to jeden z głównych celów na ten sezon. Jesteśmy zdeterminowani żeby awansować do Final Four i powalczyć o Puchar Mistrzów.
- Nie tak dawno “uciekło” wam już jedno trofeum jakie było celem - Puchar Włoch. Przegraliście z Trento, choć byliście blisko doprowadzenia do tie-breaka...
- W finale rozgrywek w ubiegłym sezonie też przegrywaliśmy już z Trento 0-2, ale byliśmy w stanie odwrócić losy meczu i zdobyć mistrzowski tytuł właśnie po wygranej w tie-breaku. Tym razem było nam ciężko powtórzyć to osiągnięcie, bo Trento grało naprawdę świetnie i wywierało na nas presję swoją świetną zagrywką. Nasz rozgrywający miał utrudnione zadanie, bo po niedokładnym przyjęciu musiał biegać za piłką, a w takiej sytuacji trudno było myśleć o kreatywnej grze w ataku. Na szczęście od trzeciego seta nasza gra wyglądała już znacznie lepiej. W czwartej partii na początku też wszystko układało się po naszej myśli aż do końcówki, w której Trento przejęło inicjatywę i miało również więcej szczęścia, jak w przypadku asa serwisowego po taśmie przy zagrywce Mateja Kazijskiego, która zakończyła mecz. Mimo niekorzystnego wyniku mamy poczucie, że daliśmy z siebie wszystko i staraliśmy się do samego końca przeciwstawić się sile ofensywnej Trentino. Wiemy, że w przyszłości, przy okazji następnego spotkania o dużą stawkę, jesteśmy w stanie pokonać Trento. Już to zresztą zrobiliśmy w tym sezonie wygrywając przed rozpoczęciem ligi pojedynek o Superpuchar Włoch.
- Wasza rywalizacja z Trentino jest niesamowita i bardzo napięta. Podczas pojedynków nie brakuje nerwów, dyskusji pod siatką i wzajemnych animozji ze strony kibiców obu drużyn.
- To wynika z tego, że w ostatnim czasie zdominowaliśmy rozgrywki we Włoszech i bardzo często gramy ze sobą w meczach o dużą stawkę. Finał pucharu Włoch w Mediolanie był już kolejnym z rzędu naszym starciem z Trentino o cenne trofeum. W zeszłym sezonie graliśmy z Trentino w finale pucharu Włoch, w 1/6 play-off Ligi Mistrzów i w finale ligi włoskiej. Z kolei w tym walczyliśmy już ze sobą w finałach o Superpuchar i puchar Włoch. Myślę, że nasza zacięta rywalizacja jest czymś normalnym. Oba zespoły mierzą w najwyższe trofea i chcą wygrywać. Emocji i zażartej walki w naszych pojedynkach na pewno nie brakuje, ale to nie może dziwić, bo każdy z nas walczy na całego i nie chce przegrać.
- Czy Macerata ma już za sobą ten najtrudniejszy okres w sezonie, kiedy po ciężkich kontuzjach Jiri Kovara i Cristiana Savaniego poniosła kilka porażek w lidze włoskiej?
- Myślę, że każdy zespół, który straciłby dwóch bardzo ważnych zawodników miałby problemy. Nam przytrafiły się 2, może 3 takie słabsze mecze, w których nie graliśmy dobrej siatkówki. Z czasem nasza gra wyglądała jednak coraz lepiej nawet mimo tych dotkliwych braków kadrowych i od kilku tygodni gramy już całkiem nieźle. Nie schodzimy poniżej pewnego poziomu gry i mam nadzieję, że również w kolejnych spotkaniach utrzymamy tę korzystną tendencję, zwłaszcza w meczach o stawkę, jak te najbliższe z Resovią w Lidze Mistrzów.