Dramat Murka
Dramatyczne spotkanie zgotowali trzytysięcznej publiczności siatkarze ZAKSY. Zespół z Kędzierzyna-Koźla, choć prowadził w setach już 2:0, pokonała zespół Tytana Domex AZS Częstochowa dopiero w tie-breaku. MVP meczu został Jakub Jarosz, który zdobył 32 punkty.
Początek spotkania nie zapowiadał późniejszych emocji. W dwóch pierwszych setach gospodarze imponowali mocnym serwisem i skuteczną grą na siatce. W obu partiach wypracowywali sobie kilkupunktową przewagę, którą później spokojnie utrzymywali do końcowego gwizdka.
- Rozpoczęliśmy dobrze. Mocny serwis odrzucił rywali od siatki, przez co funkcjonował blok, a nasza gra na siatce była skuteczna – stwierdził Michał Ruciak, przyjmujący ZAKSY.
W pierwszej partii wyrównana walka trwała do stanu 11:11. Sygnał do ataku dał gospodarzom Jakub Jarosz, którego atomowe zagrywki siały spustoszenie w szeregach AZS-u. Po kolejnym asie serwisowym swojego atakującego ZAKSA odskoczyła na 17:13. Po chwili na blok miejscowych nadział się Bartosz Janeczek i stało się jasne, że podopieczni Krzysztofa Stelmacha nie przegrają tego seta.
Jeszcze łatwiej gospodarzom przyszła wygrana w drugiej odsłonie. Miejscowi szybko wyszli na prowadzenie 4:2. Akademicy wyrównali na 9:9 po akcji Piotra Łuki, ale z każda akcją szło im gorzej. Kolejne kontry na punkty zamienili Ruciak i Tuomas Sammelvuo. W kolejnych atakach pomylili się Janeczek i Dawid Murek, a po asie serwisowym Roberta Szczerbaniuka kędzierzynianie prowadzili już 16:10.
W szeregach Domexu z konieczności na pozycji libero musiał zagrać Krzysztof Wierzbowski.
- Paweł Zatorski narzekał na uraz i woleliśmy nie ryzykować poważniej kontuzji – wyjaśnił Grzegorz Wagner, trener drużyny z Częstochowy.
Przewaga ZAKSY zmalała do dwóch oczek (20:18) po błędach Michala Masnego i Jarosza oraz bloku na Ruciaku. Po chwili wszystko wróciło jednak do normy. Robert Szczerbaniuk pojedynczym blokiem zatrzymał Łukasza Wiśniewskiego, a dwie kontry wykorzystał Sammelvuo.
W trzeciej partii role się odwróciły. Częstochowanie wyraźnie poprawili swoją dyspozycję. Wzmocnili zagrywkę, lepiej bronili w polu i co ważne zaczęli wygrywać kontry.
- To kolejne spotkanie, w którym zdarzył się nam taki przestój. Rywale zaczęli lepiej zagrywać. Nam siadło przyjęcie i przez to zaczęły pojawiać się błędy w ataku – przyznał Marcin Mierzejewski, libero drużyny z Kędzierzyna-Koźla.
Do dramatycznej sytuacji doszło pod koniec tego seta. Przy stanie 17:20 kontuzji nogi doznał były reprezentant Polski Dawid Murek. Przyjmujący AZS-u pechowo upadł na parkiet, którego nie mógł już opuścić o własnych siłach. Został odwieziony do szpitala. Prześwietlenie wykazało, że na szczęście złamania nie ma. Siatkarz został przewieziony z Kędzierzyna-Koźla do Katowic, gdzie będzie miał w poniedziałek zabieg. Kontuzja jest jednak bardzo poważna i najprawdopodobniej Dawid Murek w tym sezonie już nie zagra.
- Ciężko było patrzeć na tragedię Dawida. To mnie jakoś przybiło i trudno było myślami wrócić do meczu – powiedział Robert Szczerbaniuk, kapitan ZAKSY.
Mimo tej straty przyjezdni wygrali trzecią odsłonę. Podobnie zresztą jak czwartą, w której od początku gra nie układał się zawodnikom z Kędzierzyna-Koźla. Zmobilizowani kontuzją kolegi częstochowianie grali jak natchnieni. Kapitalny okres gry miał Janeczek, który prawie w ogóle nie mylił się w ataku. W końcówce gospodarze zerwali się jeszcze do walki. Obronili trzy setbole, ale czwartą piłkę wykorzystał bezbłędnie Janeczek.
- Młodzi zawodnicy pokazali, że mają wielkie serce do walki. Nie poddali się, tylko walczyli do końca o każda piłkę – ocenił swoich kolegów Marek Kardos, rozgrywający w drużynie Domexu Tytan AZS Częstochowa. Słowacki siatkarz jest doskonale znany kibicom z Kędzierzyna-Koźla. Spędził przecież w Mostostalu trzy sezony i walnie przyczynił się do wywalczenia przez ten zespół dwóch tytułów mistrza Polski oraz trzeciego miejsca w Lidze Mistrzów.
W tie-breaku grał już praktycznie tylko jeden zawodnik. Przy stanie 3:3 w polu zagrywki pojawił się Jarosz i zszedł z niej gdy ZAKSA prowadziła 9:3. Potężne serwisy młodego atakującego z Kędzierzyna-Koźla zadecydowało o wygranej miejscowych. Pod koniec piątego seta siatkarze AZS-u zerwali się jeszcze i zaczęli odrabiać straty, ale były one zbyt duże i zwycięstwo przypadło drużynie z Kędzierzyna-Koźla.
- Mój zespół pokazał dwa oblicza. To jak należy i jak nie powinien grać. Odnieśliśmy cenne zwycięstwo, choć nie ma się co cieszyć, skoro rozegrała się taka tragedia zawodnika – powiedział po meczu Krzysztof Stelmach, trener ZAKSY.
- Czapki z głów przed moim zespołem za to jak zagrał w tym meczu. Mimo takich problemów chłopcy pozbierali się i walczyli do końca. Choć wszyscy w głowach mamy kontuzję Dawida. Wierzę, że będzie z nim dobrze – dodał Grzegorz Wagner, szkoleniowiec akademików.