Dramatyczny finał i złoto dla Rosji
W wielkim stylu siatkarze Sbornej wskoczyli na olimpijski tron. W finale turnieju w Londynie pokonali Brazylię 3:2. To pierwszy triumf Rosji na Igrzyskach Olimpijskich.
Brazylia - Rosja 2:3 (25:19, 25:20, 27:29, 22:25, 9:15)
Pierwsze dwa sety Brazylijczycy wygrali gładko, w stylu budzącym szacunek - piekielnie mocno zagrywali, świetnie bronili, a w kontrataku byli nieomylni. Narzucili rywalom tak galopujące tempo, że ci tylko bezradnie rozglądali się po sobie. Najbardziej zagubiony wydawał się Maksim Michaiłow, który w pierwszej partii skończył tylko 3 piłki na 9. - Spokojnie - prosił na czasach Władimir Alekno - Grajcie cierpliwie, wykorzystujcie kontry - mówił do swoich podenerwowanych siatkarzy. W drugim secie do gry desygnował Siergieja Grankina (za Butko), ale i on miał problem z poskromieniem emocji. Wciąż mylił się Michaiłow - najskuteczniejszy dotąd atakujący turnieju w Londynie, nie pomagał mu najbardziej doświadczony Siergiej Tietiuchin.
W trzeciej partii zdesperowany Alekno, któremu złoto olimpijskie powoli zaczynało wymykać się z rąk, wykonał pokerowy ruch - atakującego Michaiłowa przesunął na przyjęcie, a środkowego Muserskiego na atak. Zmiany okazały się kluczowe, bo gra jego podopiecznych wreszcie „zaskoczyła”. W kolejnych dwóch setach, pełnych zaciętej, morderczej wręcz walki o każdą piłkę górą byli Rosjanie, którzy doprowadzili do tie breaka i przede wszystkim, złapali wznoszącą falę. Trener Brazylii Bernardo Rezende też próbował szarlatańskich roszad w składzie - na atak wstawił środkowego Rodrigao, a na przyjęciu testował Gibę i Thiago. Jego zmiennicy nie zdołali jednak odmienić obrazu gry, a skuteczność podstawowych skrzydłowych malała z każdą minutą meczu. - Spodziewaliśmy się, że będzie ciężko, ale trudno uwierzyć w to, co się stało. Przegrana jest częścią siatkarskiego spektaklu, bardziej boli jej styl - skomentował ze łzami w oczach Sergio, libero Brazylii.
Piąty set to już demonstracja siły Rosjan - w ataku, zagrywce i bloku. Canarinhos nie kończyli pierwszej akcji, a przeciwnicy byli bezlitośni na kontrach. Ostatnią piłkę finałowego boju zamienił na punkt Dmitrij Muserski, bez wątpienia bohater najważniejszego spotkania turnieju - 28 oczek w ataku. Na pozycji przyjmującego ożywił się także Michaiłow, który w setach trzecim, czwartym i piątym znacznie podreperował wydajność - prawie 50%. - „Sen wariata” stał się faktem. Mówi się, że nie wolno wchodzić dwa razy do tej samej rzeki. Ale ja wszedłem i jak się okazuje, to był odpowiedni moment - stwierdził Władimir Alekno. - To sukces Alekno, kompletnie zaskoczył rywali zmianami, jakich dokonał - komplementował swojego trenera Maksim Michaiłow
Brazylijczycy długą będą żałować, że w trzeciej partii pozwolili odrodzić się rywalom. Dla kilku z nich IO w Londynie były ostatnimi w reprezentacyjnej karierze - Sergio, Ricardo i przede wszystkim Giba kończą wieloletnią przygodę z kadrą Canarinhos, choć z pewnością nie takiego pożegnania oczekiwali.
Ze Sborną z kolei żegna się przyjmujący Siergiej Tietiuchin, ale on odchodzi spełniony, bo marzenie o olimpijskim złocie zdołał zrealizować. I co ważne, dokonał tego w stylu godnym największych mistrzów. - Ciężko powiedzieć cokolwiek, emocje sięgają zenitu. Myślę, że wykazaliśmy się niesamowitą odwagą - podsumował Tietiuchin.
Powrót do listy