Drażen Luburić: chciałbym pójść drogą Atanasijevića
- Proszę napisać, że w niedługim czasie będzie to jeden z najlepszych atakujących świata - powiedział o nowym zawodniku PGE Skry Bełchatów Marko Podrascanin. Faktycznie, młody atakujący, który w tym roku debiutował w Lidze Światowej, znacznie przyczynił się do zwycięstwa Serbii w krakowskim turnieju finałowym.
PLUSLIGA.PL: Dopiero zaczyna pan reprezentacyjną karierę, a już trwale zapisał się w historii serbskiej siatkówki, pomagając drużynie wygrać po raz pierwszy Ligę Światową.
DRAŻEN LUBURIĆ: Niech to nie zabrzmi nieskromnie, ale to prawda! W tym roku po raz pierwszy zagrałem w Lidze Światowej i od razu udało mi się zawiesić na szyi złoty medal. Muszę w tym miejscu podkreślić ogromną rolę w tym sukcesie całej drużyny, każdego zawodnika po kolei i oczywiście, naszego sztabu szkoleniowego. Wykonaliśmy tego lata kawał ciężkiej, ale fantastycznej pracy. Ja sam sporo się nauczyłem. Naprawę solidnie zapracowaliśmy na ten rezultat.
Zastąpił pan w wyjściowej szóstce kontuzjowanego Aleksandara Atanasijevica, największą gwiazdę serbskiej siatkówki. Nie było to łatwym zadaniem.
DRAŻEN LUBURIĆ: Szczerze? Wydaje mi się, że akurat w moim przypadku nie było to zbyt trudne, bo otrzymałem ogromne wsparcie od kolegów i trenerów. Dla tak młodego i niedoświadczonego zawodnika, jak ja było to niezwykle ważne. Nawet przez moment nie dali mi odczuć, że ja to nie Atanasijević.
W wielkim finale oczekiwaliśmy długiej batalii, tymczasem rozprawiliście się z Brazylią w trzech setach, popełniając zaledwie 11 błędów własnych.
DRAŻEN LUBURIĆ: Sami także oczekiwaliśmy ciężkiej przeprawy, nastawiliśmy się na długi, wyczerpujący pojedynek. Chyba właśnie kluczem do zwycięstwa były błędy własne, których my popełniliśmy niewiele, a Brazylijczycy sporo, szczególnie w kluczowych momentach rywalizacji. Nie ukrywam, że tym trochę nam pomogli.
Bardzo ważna była także motywacja, bo Serbia jako jedyny zespół Final Six nie zagra na igrzyskach olimpijskich. Dla was Liga Światowa była tego lata docelowym turniejem.
DRAŻEN LUBURIĆ: Zdajemy sobie sprawę z tego, że dla pozostałych drużyn turniej w Krakowie był jedynie etapem przygotowań do igrzysk olimpijskich i najprawdopodobniej Serbia była tam zespołem najbardziej zmotywowanym do walki i zwycięstwa. To wstyd, że nie zakwalifikowaliśmy się do igrzysk i nie będziemy walczyć o prymat w Rio. Cóż, musimy przełknąć tę gorzką pigułkę i w kolejnym cyklu olimpijskim zapracować na udział w tej najważniejszej sportowej imprezie.
Co zmieniło się w zespole po kwalifikacjach w Berlinie? Wtedy graliście bojaźliwie i bez pasji, dziś Serbia prezentuje siłę i pewność siebie.
DRAŻEN LUBURIĆ: Trudne pytanie. W styczniu nie byliśmy gotowi do rywalizacji jako kolektyw, mieliśmy za mało czasu by wspólnie popracować. Zdawaliśmy sobie z tego sprawę i zgubiliśmy gdzieś pewność siebie. To chyba główna przyczyna naszej klęski w Berlinie.
Słyszałam, że Nikola Grbić także zmienił się jako trener, że nie jest już tak zasadniczy i surowy, jak po objęciu posady selekcjonera?
DRAŻEN LUBURIĆ: To wszystko prawda, ale proszę nie pytać o więcej. Powiem tylko, że teraz Nikola Grbić jest idealnym trenerem.
Tak, jak mówiliśmy, dla Serbii sezon reprezentacyjny już się skończył. Kiedy rozpocznie pan przygotowania do rozgrywek ligowych w polskiej lidze?
DRAŻEN LUBURIĆ: Najpierw wybieram się na krótkie wakacje, bo chciałbym przyjechać do Polski w pełni wypoczęty i gotowy do nowych wyzwań. Skra Bełchatów rozpoczyna przygotowania do nowego sezonu 8. sierpnia, na pewno więc 2-3 dni wcześniej przyjadę do Bełchatowa.
Poprzedni sezon spędził pan we włoskiej Piacenzy. Dlaczego zdecydował się pan na przeprowadzkę do Polski?
DRAŻEN LUBURIĆ: To był bardzo trudny rok, bo klub borykał się w wieloma problemami. Od kolegów dowiedziałem się, że Skra to stabilny klub, dobrze poukładany, ze sporymi ambicjami. Chciałem też zagrać w Lidze Mistrzów, no i oczywiście powalczyć o zwycięstwo w krajowych rozgrywkach, a to jest celem Bełchatowa. Powtórzę też to, co wszyscy mówią, że macie świetnych kibiców, że siatkówka jest w Polsce bardzo popularna. No i przede wszystkim, Srecko Lisinac będzie moim klubowym kolegą - to był najmocniejszy argument. W ostatnich latach spora grupa serbskich siatkarzy przewinęła się przez PlusLigę i każdy z nich powiedział mi o Polsce coś dobrego. Tak więc, już na samy początku sporo wiem o waszym kraju. Każdy z moich kolegów wywiózł z Polski tylko dobre wspomnienia, szczególnie Atanasijević.
Najlepszą rekomendacją PlusLigi jest chyba przypadek Aleksandara Atanasijević, który przyjechał tutaj jako nieznany gracz, a wyjeżdżał jako gwiazda.
DRAŻEN LUBURIĆ: Byłbym niezwykle szczęśliwy, gdyby udało mi się powtórzyć jego historię, ale umówmy się, nie będzie to łatwym zadaniem.
Tym bardziej, że będzie pan zmiennikiem Mariusza Wlazłego, legendy bełchatowskiego klubu. Nie obawia się pan, że spędzi sezon głównie w kwadracie dla rezerwowych?
DRAŻEN LUBURIĆ: Sporo o tym myślałem przed podpisaniem kontraktu. Długo też rozmawiałem na ten temat z trenerem Blainem. Powiedział mi, że na pewno będę miał sporo okazji do grania, bo zwiększyła się liczba zespołów w PlusLidze i zmienił się system rozgrywek, a do tego jeszcze będziemy walczyć w Pucharze Polski i Lidze Mistrzów. Mam więc nadzieję, że nie przesiedzę sezonu na ławce rezerwowych.
Zapoznał się pan już z nowym systemem gier?
DRAŻEN LUBURIĆ: Tak i bardzo mi się podoba. Tradycyjne play offy trwały zazwyczaj bardzo długo i zawodnicy kończyli sezon na niesamowitym zmęczeniu, grając resztkami sił. To uczciwy system, bo o medale zagrają te cztery drużyny, które w ciągu całej rundy zasadniczej spisywały się najlepiej, były najbardziej regularne. Taki właśnie cel zakłada sobie Skra Bełchatów - zakończyć główny sezon w najlepszej czwórce. A co będzie dalej - zobaczymy. Chcielibyśmy także jak najlepiej pokazać się w Lidze Mistrzów. Mamy w zespole wielu doświadczonych graczy i mam nadzieję, że wspólnie uda nam się zakończyć zmagania zdobyciem jakiegoś cennego medalu.
Z jakimi nadziejami, oczekiwaniami przychodzi pan do PlusLigi?
DRAŻEN LUBURIĆ: Jako zawodnik i jako człowiek chciałbym zaprezentować się z bardzo dobrej strony. Chciałbym wykorzystać każdą szansę, jaką dostanę od trenera, tak żeby maksymalnie pomóc drużynie. Mam także nadzieję, że praca pod okiem tak doświadczonego szkoleniowca, jak Philippe Blain pomoże mi w indywidualnym rozwoju.
Siłą rzeczy nie uniknie pan porównań do Atanasijevića, który w Polsce jest niezwykle lubiany. Jest pan równie otwartą osobą, jak on?
DRAŻEN LUBURIĆ: Obawiam się, że w tym aspekcie mogę nie spełnić oczekiwań polskich kibiców. Chyba nie jestem aż tak przyjacielski, jak Alex, ale też nie zamykam się na ludzi. Nie jestem jakiś szczególnie nieśmiały, ale nie lubię dużego zamieszania wokół mojej osoby. Co najbardziej lubię? Spokój, ciszę i czekoladę. Lubię też słuchać muzyki.
Powrót do listy