Dużo bronią i dobrze przyjmują
Bez dwóch podstawowych rozgrywających, nie do końca zgrani turniej w Izmirze Francuzi zaczęli od porażki z Polską 1:3. Dziś obie drużyny grają o finał mistrzostw Europy.
- Mecz z Polakami był naszym najgorszym. Oba zespoły były bardzo zestresowane. Wasza drużyna też nie grała najlepiej. Ale ten mecz nie był dla nas kluczowy - i tak byliście faworytami. Porażka nie była dla nas jakąś karą. Wręcz był to dla nas dobry trening - przypomniał Stephane Antiga, najbardziej doświadczony zawodnik reprezentacji Francji.
Żeby wywalczyć awans Francuzi musieli wygrać wszystkie pozostałe mecze. Cel udało się zrealizować, bo każde kolejne spotkanie scalało drużynę. Przed przyjazdem do Turcji niewiele było na to czasu. - Mieliśmy wiele kontuzji, nowych rozgrywających i mało czasu, żeby razem pracować. Ale nie byliśmy zdołowani. Wiedzieliśmy, że musimy ciężko pracować i walczyć. Udało się! - cieszył się Francuz.
- Dużo bronimy i dobrze przyjmujemy - zdradzał przepis na sukces Antiga. - Od lat tak gramy. Powiedzieliśmy sobie: czasem nie będzie nam szło, będziemy przegrywać, ale wygramy, dzięki naszej walce - właśnie w obronie, w bloku, na zagrywce - to jest to, co zrobiliśmy.
Waleczność i słynne świetne przygotowanie techniczne trójkolorowi muszą teraz przeciwstawić sile ataków Rosjan i ich żelaznemu blokowi. - Wiemy, że są faworytami. Wiemy, że będzie ciężko. Ale jestem pewny że możemy wygrać. Rosjanie, Bułgarzy nie są tak „techniczni” jak my. Nie możesz myśleć tylko o tym, jak dobrze skończyć atak. Należy skoncentrować się na każdym elemencie - mówił przyjmujący.
- Choć to nie do końca tak. Nie jesteśmy jakimiś maluczkimi przeciwko gigantom. Nasz atakujący - Rouzier skacze bardzo wysoko i uderza równie mocno. Oczywiście rywale atakują mocniej i mają lepszy blok niż my, ale nasz zespół po prostu dysponuje inną bronią - mówił Antiga, który zna już smak medalu mistrzostw Europy. W Berlinie wywalczył srebro.
- To było w 2003 roku. Grając wtedy półfinały z Serbią to my byliśmy faworytami, bo wygraliśmy z nimi wiele spotkań w Lidze Światowej. Wszyscy byliśmy pewni że wygramy. Byliśmy silniejsi i wtedy to udowodniliśmy. Teraz nie jesteśmy faworytami, ale naprawdę wierzę, że możemy zwyciężyć. Nam jest nawet wygodniej grać z pozycji „przegranego”.
Jeszcze nie są przegrani. I być może sprawią w turnieju niespodziankę. Jeśli nie, pozostanie im walka o brąz. Byle tylko nie zostać z pustymi rękami - mówił Antiga. - Najgorsze jest zakończyć finały z dwiema porażkami. Zając czwarte miejsce. To okropne… - wzdrygnął się na samą myśl siatkarz, który grając w Skrze Bełchatów z pewnością odwykł od przegrywania. Z polskim klubem zdobył dwa złote medale mistrzostw Polski.