Dużo owoców morza, mało siatkówki
Święta to dla Drzyzgów jedna z niewielu okazji, żeby wspólnie całą rodziną zasiąść przy stole. W takich chwilach o siatkówce starają się nie mówić. Zawsze za to zajadą się specjalnością mamy - owocami morza. O owocach, ale solidnej pracy na zapleczu PlusLigi, opowiada starszy z braci Drzyzgów - Tomasz.
Ten trzeci
Fabiana i Wojciecha Drzyzgę nie trzeba przedstawiać. Pierwszy, jest rozgrywającym w częstochowskim AZSie. Drugi, ojciec, po zakończeniu zawodowej kariery ekspert i komentator siatkarski. O Tomaszu słyszało niewielu. A być może niedługo także i to imię zagości w PlusLidze. Swego czasu grał w ekstraklasie w AZS Politechnice. Jego obecna drużyna - pierwszoligowy Fart Kielce - to jeden z głównych kandydatów do awansu na wyższą półkę. Podobny cel stawiali sobie już rok temu - jeszcze jako drugoligowcy. Chcieli znaleźć się w wyższej klasie rozrywkowej i udało się. W tym sezonie jako beniaminek I ligi zadziwili wszystkich - rok 2009 kończą na drugim miejscu w tabeli. Dobrze zaprezentowali się też w Pucharze Polski. Odpadli w 1/8 finału po zaciętym meczu z Resovią Rzeszów.
- To prezentuje pracę wykonywaną na treningach. Mamy młodą, ambitną drużynę. Gramy bez żadnych ciśnień. Mamy cel utrzymać się, ale na każdy mecz wychodzimy z pełnym zaangażowaniem. Nie tylko dla siebie ale i dla kieleckiej publiczności. Tu w Kielcach wszystko jest nowe. Np. taki mecz z Resovią to nie tylko ogromne doświadczenie dla nas, ale i dla kibiców szansa na zobaczenie czołówki siatkarzy PlusLigi, zespołu, który gra w europejskich pucharach - mówił Tomasz Drzyzga, który w sercu Gór Świętokrzyskich znalazł się 2 lata temu.
- Do Kielc przyszedłem z Wrocławia. Tam grałem jako libero w I lidze. Potem miałem problemy ze znalezieniem klubu. Trenowałem tylko towarzysko razem z zespołem Fabiana w Częstochowie. Nie miałem żadnej umowy - tylko dzięki uprzejmości prezesów i trenerów mogłem ćwiczyć z chłopakami przez 3 miesiące. Pewnego dnia zadzwonił trener Daszkiewicz. Przedstawił mi perspektywy w Kielcach, powiedział, że tutaj wszystko jest świeże, nowe. Ja lubię wyzwania. Jednemu sprostaliśmy - w zeszłym roku było ciśnienie na awans do pierwszej ligi, wszyscy na to liczyli. I się udało. Nie żałuję mojej decyzji.
Tak jak tego, że ostatecznie wybrał siatkówkę. Wcześniej próbował swoich sił w tenisie i koszykówce. - Nigdy nie było ciśnienia na siatkę ze strony rodziców, tym bardziej taty - wyznał przyjmujący Farta. Ale i tak ostatecznie padło na volley. I być może to właśnie dzięki temu młodszy o pięć lat Fabian tak zapałał miłością do siatkówki. - „Młody” od początku był nastawiony na siatkówkę. Być może wynikało to z tego, że chodził z tatą na moje mecze jeszcze w juniorach, jak grałem w Politechnice. Wtedy mógł się tym zarazić. Trochę spędziłem czasu na wychowywaniu go - nie raz całe dnie spędzało się odbijając piłkę za domem czy gdzieś na podwórku. Razem dorastaliśmy i być może zaraziłem go bakcylem do sportu.
A teraz sam jest w cieniu brata. I wcale się tym nie martwi. - Ja się tylko cieszę, że brat robi postępy i jest zauważany. Nie mam kompleksów z tego powodu - nie rywalizujemy ze sobą. Cieszę się, że młody dobrze gra i kibicuję mu za każdym razem kiedy wychodzi na boisko.
Karp obok krewetek
Na parkiet obaj wrócą zaraz po zakończeniu rodzinnego biesiadowania. W czasie świąt starali się nie mówić o siatkówce. - Każdy z nas choć na chwilę chce odpocząć od siatkówki i spędzić czas z rodziną. Ona jest najważniejsza. Ale te tematy zawsze się pojawiają.
Tak jak zawsze na świątecznym stole pojawiają się… owoce morza. Ale bynajmniej nie o karpia tu chodzi. - Oprócz tradycyjnych potraw mama ma swoje wymysły i przepisy. Lubi kuchnie francuską. Przez pięć lat - jeszcze jak tata grał zawodowo - mieszkaliśmy we Francji. Tam mama polubiła tę kuchnię i nauczyła się tak gotować. Owoce morza w różnych postaciach są u nas codziennością.
Śladami szczypiornistów
Codziennością, ale kielecką jest zainteresowanie piłką, tyle że ręczną. Siedmiokrotny mistrz Polski Vive Kielce to duma regionu. - Oni są tu numerem jeden. Wszyscy w mieście ich rozpoznają, ręczna ma tu wielkie tradycje. Na każdym meczu jest pełna hala. My też kiedy możemy to przychodzimy im kibicować - tak solidarnie. Chcemy iść w ich ślady - zapowiada Drzyzga.
Do mistrzostwa Polski Fartowi daleko. Ale PlusLiga w Kielcach w najbliższych latach może stać się faktem. Jeśli tylko pozwoli na to organizacja klubu i finanse. Bo jak zwykle chodzi o pieniądze. Solidny sponsor może zagwarantować dobre transfery. Wtedy o waleczność ambitnych i młodych siatkarzy ze świętokrzyskiego można być spokojnym.