Dwa AZS-y w Warszawie
Wojciech Sobala środkowy Tytanu AZS Częstochowa wcześniej bronił barw Jastrzębskiego Węgla, a teraz walczy o miejsce w drużynie spod Jasnej Góry. Nie ukrywa, że na pozycji środkowego w zespole jest spora konkurencja, ale liczy, że dostanie swoją szansę i pokaże, iż warto było na niego postawić. Być może taka okazja nadarzy się w środę. Tego dnia w Arenie Ursynów AZS Politechnika Warszawska podejmie Tytan AZS Częstochowa (początek 19.00). Częstochowski AZS jest piąty w tabeli PlusLigi. Odniósł jedno zwycięstwo i doznał dwóch porażek.
PlusLiga: Spotkanie z Delectą zakończyło się zwycięstwem gości. Chyba nie tak wyobrażaliście sobie ten pierwszy mecz w sezonie?
Wojciech Sobala: Nie ukrywamy, że ten wynik mógłby wyglądać inaczej, na odwrót, wtedy bylibyśmy bardziej zadowoleni. Ale tak to już bywa, że ktoś musiał wygrać, a ktoś przegrać.
- Który moment spotkania był przełomowy? W czwartym secie udało Wam się odrobić straty i wydawało się, że odniesiecie zwycięstwo.
- To jest początek sezonu. No cóż, trafiły nam się gorsze momenty w meczu. Nie udało nam się wygrać. Miejmy nadzieję, że następny mecz będzie lepszy.
- A jak odnajdujesz się w nowym klubie i mieście?
- Czuję się bardzo dobrze. Nie ukrywam, że atmosfera jest bardzo fajna i oby było tak dalej.
- Czy poza treningami, meczami znajdujesz czas na szkołę?
- Jestem w trakcie ukończenia roku na uczelni w Pile. Mam zamiar kontynuować studia w Częstochowie, ale myślę, że to dopiero po ponsoró bojach. Chcę spróbować swoich sił na kierunku politologia, może się uda.
- Jak współpracuje Ci się z trenerem Markiem Kardosem?
- Bardzo dobrze mi się pracuje z trenerem. Miałem okazje pokazać się w turnieju na początku października, kiedy byłem jedynym środkowym.
- Piotr Nowakowski i Łukasz Wiśniewski to etatowi środkowi zespołu. Jest między Wami rywalizacja o miejsce na boisku?
- Piotrek i Łukasz są podstawowymi zawodnikami. Rywalizacja oczywiście musi być, gdy któryś będzie z nas kontuzjowany to zastąpi drugiego. Myślę, że jednak wywalczę to miejsce normalnie. Przed nami dużo meczy, więc zmiany w drużynie na pewno będą.
Spotkanie w Warszawie znajduje się w cieniu konfrontacji w Bełchatowie, gdzie PGE Skra podejmie ZAKSE Kędzierzyn-Koźle i Jastrzębiu. Wicemistrz Polski spotka się z brązowym medalistą mistrzostw Polski Asseco Resovią Rzeszów. Tytan jest piąty, Politechnika szósta. Warszawska drużyna wygrała dwa mecze i jeden przegrała. Trenerzy Radosław Panas i Marek Kardos zapowiadają duże emocje, co najmniej takie same jak w Bełchatowie i Jastrzębiu.
ZAKSA idzie w tym sezonie jak burza. Wygrała wszystkie trzy mecze i prowadzi w tabeli. Ewentualna wygrana dzisiaj pozwoli powiększyć przewagę nad Skrą, która z kolei nie błyszczy. Bełchatowianie mają momenty dobrej gry, ale też sporo przestojów, co ostatnio skrzętnie wykorzystała Resovia pokonując mistrzów Polski. Podrażniona porażką Skra i rozpędzona ZAKSA - to może być, choć oczywiście nie musi, mieszanka wybuchowa.
Oba zespoły naszpikowane są byłymi i aktualnymi reprezentantami swoich krajów. To spowodowało, że do sezonu nie mogły przygotować się w pełnych składach. W gorszej sytuacji była Skra, co widać po grze tego zespołu w pierwszych kolejkach. Bełchatowianie mają momenty dobrej gry, ale zdarzają im się bardzo długie przestoje, a wtedy przeciwnicy seriami zdobywają punkty. - Szukamy tej stabilizacji w każdym elemencie - mówi trener mistrzów Polski Jacek Nawrocki. - Tego nie da się zrobić za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, niestety musi minąć kilka tygodni ciężkiej pracy.
PGE Skra w optymalnej dyspozycji na pewno nie jest, ale nie oznacza to wcale, że jest kompletnie bez formy. - Nastawiamy się na wielką walkę i czekamy na mecz - mówi pełen optymizmu Paweł Zatorski. - Musimy skupić się na własnej grze, choć oczywiście mamy świadomość, że będzie to najtrudniejszy mecz z tych które zagraliśmy w tym sezonie. ZAKSA jest bardzo mocna, ale my też mamy zawodników potrafiących w pojedynkę odmienić losy każdego meczu. Nie ma znaczenia ile osób grało, ile gra, a ile będzie grać w kadrze. Liczy się dyspozycja dnia i liczę na ciekawy pojedynek.
Trener Jacek Nawrocki przed tym meczem może odetchnąć na pewno z jednego względu. Wszyscy zawodnicy Skry są zdrowi i nikt nie narzeka na urazy czy choroby. Wszyscy mogli się więc spokojnie przygotować do meczu z liderem, o ile za spokojne można uznać przygotowania w tym szalonym tempie gry co trzy, cztery dni. - Niestety nie możemy szukać stabilizacji naszej dyspozycji na treningach, bo jest zbyt mało czasu na to, dlatego musimy to robić podczas spotkań ligowych - mówi Jacek Nawrocki.
Mecz Skra - ZAKSA będzie można obejrzeć na antenie Polsatu Sport dzisiaj o godzinie 18.00.