Echa Final Four w Bolzano
W niedzielę zakończył się finałowy turniej Ligi Mistrzów z udziałem Jastrzębskiego Węgla, Dynama Moskwa, Zenitu Kazań i triumfatora Trentino BetClic. Sporo się działo, więc postanowiliśmy ułożyć wydarzenia alfabetycznie....
A - Andrea Anastasi
Szkoleniowiec polskiej reprezentacji pojawił się na finałowym turnieju Ligi Mistrzów tylko pierwszego dnia. Tuż przed pierwszym meczem półfinałowym zdradził, że jego zdaniem faworyt jest tylko jeden - Trentino BetClic. Jastrzębianom, choć nie powiedział tego wprost, większych szans w konfrontacji z gigantami Stojczewa nie dawał. Na finał najważniejszej klubowej imprezy Europy nie dotarł. Szkoda, bo było warto!
B - Bolzano
Ponad stutysięczne miasto w północnej części Włoch, które jednak z Italią ma tyle wspólnego, co nic. Wszędzie - na ulicach, w restauracjach i hotelach dominuje język niemiecki, choć statystyki podają, że dla 73% mieszańców językiem ojczystym jest włoski. Prawdziwe włoskie w Bolzano jest tylko cappuccino podawane w urokliwych, rynkowych kawiarenkach.
C - Cztery
Czwarte miejsce w Europie zdobyli siatkarze Jastrzębskiego Węgla w zakończonej właśnie edycji Ligi Mistrzów. To największy sukces w historii kluby i choć nie udało się przywieźć z Włoch medalu, włodarze śląskiej drużyny mogą być zadowoleni. Znaleźć się wśród czterech najlepszych drużyn Europy, to sporu sukces, zwłaszcza w tak trudnym i pełnym zawirowań sezonie.
D - Dekoracja
Do tego jak uhonorowano zwycięzców, nie można mieć zastrzeżeń, ale to jak potraktowano siatkarzy Jastrzębskiego Węgla, należy oceniać w kategoriach skandalu. Po zakończeniu rywalizacji o trzecią lokatę, Rosjanie z Dynama zostali uhonorowani medalami, a Polakom gospodarze nawet nie uścisnęli ręki w geście podziękowania. Prostu po meczu, zamiast na dekorację wysłali ich do szatni.
E - Emocje
Mistrzami w dozowaniu emocji Włosi zdecydowanie nie są, podobnie jak w budowaniu atmosfery i napięcia. Dlatego nie starczyło im wyobraźni, by urozmaicić okoliczności nagradzania najlepszych graczy turnieju i bezceremonialnie wywołali na środek całą grupę wyróżnionych naraz, nie pozwalając kibicom chociaż przez moment uruchomić wyobraźni.
F - Finał
W finale Ligi Mistrzów spotkały się dwie, zdecydowanie najlepsze drużyny sezonu - Trentino BetClic i Zenit Kazań. Gospodarze wygrali 3:1, ale mecz trzymał w napięciu od początku do końca, a poziomem zadowolił nawet najbardziej wybrednych.
G - Grodecki Zdzisław
Dla prezesa Jastrzębskiego Węgla udział jego drużyny w Final Four był wydarzeniem niecodziennym. Tak podekscytowanego prezesa, jak przed meczem z Trentino, nikt chyba wcześniej nie widział. Występ swoich siatkarzy skwitował jednoznacznie. - Od czegoś trzeba zacząć, najważniejsze, że wywalczyliśmy ten finał sportowo.
H - Herezja
W Polsce, jeszcze dzień przed startem turnieju niektórzy eksperci ubolewali nad brakiem Skry Bełchatów w siatkarskiej elicie Europy. W Bolzano wszyscy - dziennikarze włoscy i rosyjscy, siatkarze i nawet prezes CEV Andre Meyer byli zgodni, że w Final Four znalazły się cztery najlepsze ekipy Europy. Dywagacje o tym, że to nie Jastrzębie, a bełchatowska Skra powinna być w finale, określali krótko i jednoznacznie: to herezje.
I - Interesy
Finał najważniejszego europejskiego pucharu, to idealne miejsce do spotkań prezesów i menadżerów. W Bolzano pojawił się Konrad Piechocki i jak można było usłyszeć w kuluarach, nie przyjechał wyłącznie towarzysko. Podobno prezes bełchatowskiej Skry rozpoczął negocjacje z Brazylijczykiem Dante.
J - Jurij Czerednik
Największym przegranym Final Four w Bozlano wydawał się być szkoleniowiec Dynama Moskwa Jurij Czerednik, który po półfinałowej porażce z Kazaniem był wyraźnie przygnębiony. Bardziej niż trzecie miejsce w turnieju rozczarowała go postawa podopiecznych, którzy pierwszego dnia nie wytrzymali presji konkurentów, a drugiego, z wyjątkiem Grankina i Dante, praktycznie nie mieli ochoty do walki.
K - Kibice
Włoscy fani siatkówki zaprezentowali się fantastycznie, a ich bliskość i zżycie z siatkarzami Trentino były widoczne szczególnie w końcówce finałowego starcia, gdy pewni swego Juantorena, Bari czyi Kazijski fantastycznie wpisali się w show odgrywane przez kibiców. Klub Kibica JW niech żałuje - w takim dniu nie być ze swoją drużyną to po prostu wstyd!
Ł - Łukasz Żygadło
Jeden z najszczęśliwszych siatkarzy ostatnich dni. Po raz trzeci wygrał z włoskim klubem Ligę Mistrzów i najprawdopodobniej wróci do reprezentacji Polski. Na razie ani Lukasz ani trener Anastasi nie chcą potwierdzić tej informacji. - Spokojnie poczekajmy na listę kadrowiczów, potem, jak będzie o czym, porozmawiamy - prosił.
L - Lider
Lukas Divis jeszcze przed startem rozgrywek PlusLigi został namaszczony liderem Jastrzębia, ale przez większość sezonu zadaniu nie potrafił sprostać. Dopiero podczas turnieju w Bolzanu pokazał swoje faktyczne walory - pewnie przyjmował, skutecznie atakował i jeszcze miał czas na dawanie rad kolegom i uspokajanie ich w newralgicznych momentach.
M - MVP
Najbardziej wartościowym zawodnikiem Final Four został Osmany Juantorena. W półfinale nie zagrał najlepiej i strasznie był na siebie zły, ale odpłacił kolegom za nawiązką w tym najważniejszym pojedynku - o złoto. Styl w jakim celebrował wykonanie zagrywki - od swobodnego, „luzackiego” wręcz podejścia do linii, po składanie się do wyskoku i huknięcie co sił w piłkę, wzbudzał zachwyt i znamionował aktorskie zapędy.
N - Nieosiągalni
Poziom, jaki zaprezentowali gracze Trentino w finale Ligi Mistrzów budził respekt i okazał się nieosiągalny nawet dla tak świetnej drużyny, jak Zenit Kazań. Z dominacją Trento najbardziej nie mógł pogodzić się Lloy Ball, który jeszcze stojąc na podium zdjął srebrny medal z szyi i schował głęboko do kieszeni.
O - Okazja
- Szkoda zmarnowanej szansy, bo naprawdę byliśmy blisko - żałował po spotkaniu z Trentino Paweł Rusek. Miał rację, bo na tak słaby mecz Trentino, jak w półfinale z Jastrzębiem przyjdzie pewnie czekać bardzo długo. Gdyby jakimś cudem Trento przegrało tę potyczkę, to libero Andrea Bari pewnie już do końca sezonu byłby katowany na treningach przyjmowaniem zagrywki szybującej. Jastrzębianie bezlitośnie obnażyli jego braki w tym elemencie.
–
P - Podejście
Włoskie podejście do organizacji imprez najwyższej rangi irytuje od lat. Tym razem nie mogło być inaczej - kłopoty z przeprowadzeniem treningu (jak w przypadku jastrzębian), notoryczny brak Internetu w hali, czy mało poważne podejście do ceremonii zakończenia turnieju to tylko niektóre wpadki organizatorów. Włosi nie zadbali też o odpowiednie nagłośnienie turnieju (w Bolzano trudno było znaleźć plakat reklamujący imprezę), a rodzima liga normalnie rozgrywała mecze. Święto dla wybrańców czy brak szacunku dla innych?
R - Rozczarowanie
Z tym uczuciem obydwie rosyjskie drużyny, Zenit Kazań i Dynamo Moskwa wyjechały ze słonecznej Italii. Obydwie miały wygrać turniej i obydwie wróciły z niczym. To, co dla polskiej drużyny było szczytem marzeń, dla Rosjan jest chlebem powszednim. Nie po to mają niebotyczne budżety, żeby zajmować drugie i trzecie miejsca.
S - Stojczew Radostin
Trudno do końca zweryfikować jego szkoleniowy talent, bo mając w zestawie takich gigantów, jak Stokr, Kazijski i Juantorena, o sukces łatwiej. Jedno jest pewne - ze swoimi podopiecznymi dokonał najtrudniejszego - nie tylko wygrał Ligę Mistrzów, ale dwukrotnie obronił tytuł. Wielki Bernardo Rezende twierdzi, że tego dokonują tylko najwięksi. Prawdziwa weryfikacja kunsztu Stojczewa nastąpił jednak w reprezentacji Bułgarii.
T - Trener
Osobowość i talent trenerski ma na pewno. Doświadczenia dopiero nabywa. Lorenzo Bernardi potwierdził w Bolzano to, co powiedział kilka dni wcześniej, że mentalności zwycięzcy można się nauczyć. Na razie nauczył swoich graczy trzymać głowę wysoko i nie klękać przed siatkarskimi tuzami. Początek wyśmienity.
U - Umiejętności
Jedyne, czego jastrzębianom zabrakło w Bolzano, to odrobiny umiejętności. Różnicę szczególnie widać było na środku siatki. Polański i Gawryszewski siłą rażenia nie dorównywali włoskim, ani rosyjskim vis a vis, spore problemy mieli też z ustawianiem bloku (pierwszy 3, drugi 4 w turnieju).
W - Warunek
Jeśli Jastrzębski Węgiel zbuduje dobry zespół i zwróci się do Europejskiej Federacji Siatkówki o przyznanie „dzikiej karty” w kolejnych rozgrywkach Ligi Mistrzów, ma szanse ją utrzymać - tak przynajmniej zapewniał w Bolzano szef CEV Andre Meyer.
Z - Zrozumieć
Nikt w Bolzano nie potrafił zrozumieć dlaczego kibice JW nie przyjechali z drużyną. Łukasz Żygadło tylko się zaśmiał kręcąc z niedowierzaniem głową, a kibice Trento „afery koszulkowej” w ogóle nie pojęli. Sami mają co najmniej sześć różnych koszulek okolicznościowych - w różnych kolorach i z różnymi napisami, także z logo sponsora.