Edward Skorek: mecz z Serbami nie będzie łatwy
- Dla zawodników mistrzostwa świata to ogromne wyzwanie. Życzymy im jak najlepiej - mówi w rozmowie z plusligą Edward Skorek, mistrz świata z Meksyku i złoty medalista igrzysk olimpijskich z Montrealu.
plusliga.pl: Oglądał pan grę biało-czerwonych podczas XII Memoriału Huberta Jerzego Wagnera w Krakowie. Na początku chciałabym zapytać, jakim trenerem w oczach zawodników był Hubert Jerzy Wagner?
Edward Skorek: W krótkich słowach można powiedzieć, że był wymagającym trenerem. Z Jerzym Wagnerem znałem się jeszcze z okresu, kiedy byliśmy juniorami. Później nasze drogi rozeszły. Po kilku latach spotkaliśmy się na Akademii Wychowania Fizycznego. W tym czasie Jurek grał w zespole AWF-u. Następnie wiele lat spędziliśmy razem w kadrze. Był to człowiek, który posiadał cechy dominujące, przywódcze. Był bardzo konkretny w swoich działaniach. Posiadał umysł ścisły, bazujący m.in. na obserwacji gry przeciwnika. Opracował swój własny system obserwacji statystycznych. Myślę, że na tamte czasy były to trochę rewolucyjne zmiany. Wprowadził wiele dyscypliny w grze, nie mówiąc już o samej dyscyplinie i wymogach treningowych. Niemniej znalazł w nas poparcie w swoim działaniu. Nikt niczemu się nie sprzeciwiał, wręcz przeciwnie akceptował. Trenowaliśmy codziennie sześć godzin, a w pewnym momencie dochodziliśmy do dziewięciu godzin treningu. Było to podyktowane jak gdyby wymogami gry. Tym bardziej, że nie wiadomo było, czy będziemy grali półtorej godziny czy cztery. Hubert Jerzy Wagner wychodził z założenia, że zespół zaczynający mecz musi go w takiej samej formie zakończyć.
- Wymogi o których pan wspominał przyniosły efekt w postaci dwóch medali - złota mistrzostw świata i złota olimpijskiego. Do tej pory nikomu nie udało się powtórzyć tego sukcesu.
- Tak, czekamy już czterdzieści lat na powtórzenie naszego sukcesu. Były momenty, że wydawało się, że będziemy mieli drużynę na medal, ale gdzieś szybko to uciekało. Zdaję sobie sprawę z tego, że bardzo trudne utrzymać się na poziomie przez dłuższy czas. Kiedy Hubert Jerzy Wagner objął reprezentację powoli pięliśmy się do góry i udało się nam przez cztery lata utrzymać poziom. Nigdy nie schodziliśmy na różnego rodzaju turniejach poniżej drugiego miejsca. Przygrywaliśmy, co najwyżej rywalizację ze Związkiem Radzieckim. Pozostałe drużyny musiały uznawać naszą wyższość.
- Reprezentację Stephane Antigi czeka bardzo trudne zadanie podczas FIVB Mistrzostw Świata w Piłce Siatkowej Mężczyzn Polska 2014. Wszystkie oczy będą zwrócone głównie na nich. Będzie ciążyć na nich ogromna presja.
- Oczywiście, że na drużynie będzie ciążyć ogromna presja, tym bardziej że mistrzostwa odbędą się w Polsce. Chcielibyśmy zdobyć kolejny medal. Będzie to trudne zadanie, tym bardziej że ta drużyna w tym zestawieniu zawodników nie osiągała sukcesów. Do tego całemu turnieju towarzyszą media, które bardzo mocno podbijają bębenek. Dla zawodników mundial to ogromne wyzwanie. Życzymy im jak najlepiej. My mieliśmy podobną sytuację. Przed igrzyskami olimpijskimi Hubert Wagner powiedział nam, że jedziemy po medal olimpijski i to w dodatku złoty. To ogromne obciążenie.
- Polacy stawiani są w gronie faworytów tegorocznych mistrzostw świata. Wiele osób uważa, że mamy łatwą grupę. Zgodzi się pan ze mną, że nie można lekceważyć takich zespołów jak Wenezuela, Kamerun czy Australia? Może i są to drużyny mniej znane w Europie, jednak nie oznacza to, że poddadzą się bez walki.
- Pamiętamy doskonale zespół Australii, z którym dwa lata temu graliśmy na igrzyskach olimpijskich. Ten mecz miał nam otworzyć drogę do gry o medale, a w konsekwencji przegraliśmy to spotkanie. Drużynę Kamerunu widziałem podczas mistrzostwach świata we Włoszech. Trzeba podkreślić, że bardzo dobrze grali. Ponadto większość tych zawodników gra w Europie. W związku z tym znają europejską i światową siatkówkę. Nie można mówić, że mamy łatwą grupę i że będziemy świadkami jakiegoś łatwego meczu. Każdego przeciwnika trzeba bardzo poważnie traktować. Wiemy o tym, że z fazy grupowej do dalszej gry awansują cztery zespoły. Nie zmienia to faktu, że bardzo istotna jest dalsza drabinka turnieju. Dlatego też w fazie grupowej trzeba zająć jak najlepsze miejsce.
- Ogromnym wyzwaniem będzie sam mecz otwierający mistrzostwa świata na Stadionie Narodowym z Serbią.
- Dokładnie tak. Mecz otwarcia z Serbami na Stadionie Narodowym nie będzie łatwym spotkaniem dla żadnej z drużyn. Tym bardziej, że na co dzień nie gra się takich meczów, na tak ogromnym obiekcie i przy tak dużej publiczności. To ogromne wyzwanie dla obu drużyn.
- W gronie faworytów FIVB Mistrzostw Świata w Piłce Siatkowej Mężczyzn Polska 2014 stawiani są m.in. Polacy, Rosjanie, Włosi, Irańczycy, Brazylijczycy oraz Amerykanie. Czy dodałby pan jeszcze jakiś inny zespół?
- Oczywiście, że te zespoły, które pani wymieniła można zaliczyć do grona faworytów tegorocznych mistrzostw. Niemniej nie można zapominać o Niemcach, Argentyńczykach i Serbach. Aktualnie w siatkówce poziom gry bardzo się wyrównał i niekiedy o zwycięstwie może zadecydować jedna czy dwie piłki. Ktoś zagra dwa asy z rzędu i dzięki temu może rozstrzygnąć losy spotkania na swoją korzyść. Wystarczy wspomnieć zagrywkę Iwana Zajcewa w meczu Ligi Światowej przeciwko Amerykanom. Zagrał cztery asy i Włosi wygrali mecz 3:0. Podczas mundialu wszystko może się zdarzyć.
- Jakie rady udzieliłby pan zawodnikom przed rozpoczęciem mundialu w Polsce?
- Życzę im, aby wygrali wszystkie spotkania.